One-shot: Nie tak niewinny

1K 80 5
                                    

(perspektywa Lucjusza)


Kiedy pewnego dnia zaproponowałem Severusowi chodzenie, widziałem w nim słodkiego, mądrego, nieśmiałego i niewinnego chłopca z cudownym uśmiechem i błyszczącymi czarnymi oczami. Chciałem go chronić przed zgrają Pottera przed niesprawiedliwościami tego świata... Przed... Właściwie wszystkim... Cieszyłem się, że będę mógł go trzymać w moich ramionach i dzielić z nim niewinne i jakże czyste pocałunki, gdyż Severus Snape wydawał mi się idealnym przykładem czystego uroku i niewinności...


Dobre słowo... "Wydawał"... 


- O Czarny Panie, Sev!- pisnąłem, widząc jak mój chłopak obiera powoli ze skóry banana.

- Tak, kochanie?- spytał się niewinnie czarnowłosy, patrząc na mnie tymi wielkimi oczami. 

-Wiesz co- warknąłem. Sev uśmiechnął się lekko po czym liznął owoc po całej długości.

- Nie wiem- zaśmiał się Severus, a następnie wsunął sobie banana do gardła i płynnie go wyciągnął.

- Robisz to specjalnie...

- Ja po prostu cieszę się bananem- odpowiedział, oblizując zmysłowo wargi. Jęknąłem cicho, próbując zignorować twardą erekcję w moich spodniach natomiast Snape uśmiechnął się szeroko.- Nie wiedziałem, że aż tak na ciebie działam- zaśmiał się, całując mnie delikatnie w usta. Prychnąłem rozbawiony. Doprawdy prawdziwy z niego ślizgon.

- Masz szlaban na banany- powiedziałem, odwzajemniając uśmiech.

- Na wszystkie?- spytał, spoglądając na moje krocze.

- Na wszystkie oprócz tego- odpowiedziałem.


Severus Snape nie był ani czysty ani niewinny, lecz z pewnością był zboczonym, ślizgońskim prowokatorem, potrafiącym doprowadzić mnie do szaleństwa.

I szczerze, mówiąc nie zamieniłbym tego na nic innego...




Snucius na tropieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz