Strach...
Jeśli jesteś istotą żyjącą to istnieje szansa, że w którymś momencie swego życia poczułeś strach. No cóż nie oszukujmy się... Severus jako jeden z nielicznych ludzi odczuwał strach dość rzadko, głównie z uwagi na swoją dumę, co nie oznaczało, że go nie czuł, wręcz przeciwnie w jego życiu miały miejsce trzy typy paniki:
lekkie typu- "O BOŻE ZABRAKŁO SŁODYCZY!"
te bardziej ekstremalne: "O BOŻE VOLDEMORT POWRÓCIŁ!".
Oraz także coś pomiędzy, czyli: " JA PIERDOLE, CO TEN ZBOCZONY STARUCH ZNÓW WYMYŚLIŁ?!"
Jednakże Severus Snape nauczyciel eliksirów w Hogwarcie i szpieg jasnej strony może śmiało powiedzieć, że od dłuższego czasu nie odczuwał strachu. Oj nie... To co od dłuższego czasu przyprawiało go o dreszcze to był czysty terror, a zaczął się on po tym jak jego kochanek Lucjusz Malfoy się wprowadził... To znaczy... Może zaczniemy od początku?
Niedługo po śmierci Narcyzy Severus i Lucjusz zaczęli się znów spotykać, co nie było dziwne, biorąc pod uwagę, że czuli do siebie miętę. Czarnowłosy kochał swojego chłopaka jego uśmiech, arystokratyczne rysy twarzy czy też niesamowicie zgrabny tyłek. Po pewnym czasie zaczęli nawet spać w jednym łóżku. Pierwszy tydzień był w porządku, co prawda blondyn mamrotał coś od czasu do czasu jednak Mistrz Eliksirów nie zwrócił na to większej uwagi. Spanie z kimś było miłe, przytulanie, pocałunki na dobranoc i tak dalej...
No cóż...
Było miło dopóki Lucjusz nie zaczął gadać...
Pewnej nocy tuż po północy Severusa obudził dźwięk Malfoy'a mamrotającego na jego piersi.
- Umrą...
- Hę?- burknął zaspany Snape.
- Umrą jeśli ogień dostanie się do ich pokoju...
- Że co?- spytał czarnowłosy, podnosząc głowę. Lucjusz jednak nie odpowiedział tylko chrapał dalej. Snape za to po paru chwilach westchnął i przyciągnął blondyna bliżej, wracając do snu.
******************************
Kilka dni później Severus obudził się gdy Lucjusz złapał go za ramię, siadając na łóżku.
- Tu już nic nie ma... Otchłań pochłonęła wszystko, zostawiając tylko nicość...
- Co? Lucy?- blondyn nic nie odpowiedział tylko położył się z powrotem spać. Severus natomiast złapał go za ramię i delikatnie potrząsnął.
- O co chodzi?- wymamrotał zaspany Malfoy.
- Gadałeś coś o otchłani- powiedział Sev.
- A, Cyzia mówiła, że czasami gadam przez sen. To nic takiego, śpij...- wymamrotał po czym wtulił się w Mistrza Eliksirów.
Tego poranka Severus postanowił, że zacznie spisywać te tak zwane "nocne bełkotania" w notesie i mimo, że niektóre były nic nieznaczącymi drobiazgami to jednak większość tych bełkotów odnosiła się do śmierci, nadchodzącej apokalipsy lub masowych wyrżnięć, które zazwyczaj były wyrażone w jednym zdaniu i chociaż Severus nie przyznałby się do tego głośno to bycie obudzonym o północy przez swojego kochanka by słuchać o nadchodzącej śmierci nie było jego marzeniem, a raczej koszmarem.
****************************
Następnego ranka
Severus delektował się poranną kawą gdy nagle para ramion owinęła się wokół jego talii.
- Cześć kochanie- powiedział z lekkim uśmiechem Lucjusz, kradnąc Mistrzowi Eliksirów kawę.
- Cześć, jak się spało?- spytał po chwili Sev.
- Dobrze, chociaż obudziłeś mnie...
- Przepraszam, próbowałem się wygrzebać z łóżka.
- Miałem na myśli zeszłą noc, kopnąłeś mnie.
- Doprawdy?- spytał z ciekawością Sev, opierając się o blat.
- Tak. Wiem, że czasami się rzucam, ale mógłbyś wytrzymać parę godzin lub chociaż być ostrożniejszy- rzekł Lucy. Severus zmrużył oczy przypatrując się blondynowi po czym wyszedł z kuchni, idąc po swój notes.
- Masz...- mruknął po powrocie, podając mały zeszycik Lucjuszowi.
- Co to?
- Czytaj...
- Ale...
- Czytaj...- powiedział ostro Severus, krzyżując ręce na piersi. Malfoy westchnął po czym otworzył notes i zaczął czytać jego zawartość.
- Czekaj... To ja?- spytał gdy skończył przeglądać zeszycik.
- Tak.
- Mówisz poważnie?
- Jak atak serca...
- Merlinie, ja tego w ogóle nie pamiętam- westchnął Lucy, siadając przy stole nadal, przyglądając się zdaniom zawartym w notesie.
- Nie oczekiwałem tego.
- Czekaj... Co kurwa? " Pamiętasz dzień, w którym poderżnąłeś mi gardło?". Powiedziałem coś takiego?
- Tak i spojrzałeś mi prosto w twarz.
- O czarny panie- zaśmiał się Lucjusz.
- Spróbuj jeszcze raz narzekać, a przysięgam, że cię w nocy zaknebluję- rzekł czarnowłosy, zabierając książkę z rąk kochanka.
- Nigdy więcej dąsów, masz to jak w banku.
**************************
Totalnie beznadziejne, ale wreszcie coś jest!
CZYTASZ
Snucius na tropie
HumorGłównie będą tu talksy, memy, opowiadania z shipu Snucius, ale bd się od czasu do czasu pojawiać inne paringi.