6

3.1K 119 22
                                    


Ostatni tydzień wolnego minął mi bardzo szybko i zanim się obejrzałam, stałam przed lustrem przygotowując się na pierwszy dzień w nowej szkole. Bardzo się stresowałam i chociaż wiedziałam, że mam Leo, chłopców i Vic, bałam się, że ponownie przejdę przez takie same piekło jak w poprzedniej szkole.

Plotki, wyzwiska, głupie karteczki w szafce, a nawet groźby od zazdrosnych dziewczyn, które bały się, że odbiję im chłopaków, co było irracjonalne, ponieważ w tamtym czasie moje relacje z ludźmi były ograniczone do minimum. Przerażało mnie to, ale wiedziałam, że muszę stawić czoła swoim lękom i stać się beztroską nastolatką jeszcze przez ostatni rok high school który mi pozostał.

Miałam na sobie czarną sukienkę z kwiatowym motywem i czarne botki. Włosy, które jak zwykle nie chciały się układać spięłam w koka oraz nałożyłam lekki makijaż podkreślając usta bordową pomadką, która zdecydowanie była moją ulubioną.

Rodzice byli już w pracy, więc śniadanie zjadłam samotnie. Lekcje rozpoczynałam o dziewiątej, więc dzisiaj wyjątkowo mogłam pospać dłużej.

Usłyszałam głośny klakson i wiedząc, że to Leo, szybko wzięłam torbę i strój na dodatkowe zajęcia z koszykówki.

Wsiadłam do samochodu blondyna, a ten widząc mnie szeroko się uśmiechnął i pocałował mój policzek.

- Witam chmurko - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami, słysząc nowe przezwisko jakie mi wymyślił - Podskoczymy jeszcze po kawę.

- Okey - wzruszyłam ramionami i zaczęłam grzebać w schowku, próbując znaleźć płytę Charlie'go Puth'a, którą chłopak kupił będąc na zakupach (oczywiście ze mną) z mojego polecenia.

- Nie mam twojego aniołka - zaśmiał się - Została w laptopie.

- Jak mogłeś - założyłam ręce na piersiach i odwróciłam się w stronę szyby, próbując udawać obrażoną - Nie lubię Cię.

- Za to zawsze mam ze sobą Guns N' Roses, wiem, że ich kochasz - oznajmił chłopak, wskazując na jedną z płyt w schowku.

- Okey, wycofuję moje poprzednie słowa, jednak czasami Cię lubię - puściłam mu dyskretne oczko, słysząc dźwięczny śmiech blondyna.

W drodze do szkoły wystąpiliśmy do Costy, a chwilę później byliśmy już na miejscu. Cicho westchnęłam, widząc przed sobą ogromny, nowoczesny budynek z czerwonej cegły.

To właśnie tutaj spędzę ostatni rok beztroskiego życia.

- Hej Sky! - usłyszałam przyjemny głos Vic, która machała nam z końca parkingu. Miała na sobie śliczną, bordową sukienkę i czarne koturny, które dodawały jej co najmniej dziesięć centymetrów. - Leonardo - powiedziała poważnie, posyłając blondynowi szeroki uśmiech - Miło was widzieć kochani.

- Cześć Vic, ciebie również - uśmiechnęłam się szczerze, obejmując blondynkę.

- Gotowa na nowy początek? - spytała, upijając łyka mojej kawy.

- Jak najbardziej - pokiwałam głową, lekko się uśmiechając.

- W takim razie zapraszam w nasze skromne progi - uśmiechnęła się, wskazując na wejście do szkoły. - Pokażę Ci sekretariat, weźmiesz książki, a później Cię odprowadzimy - klasnęła w dłonie i ruszyła w stronę drzwi. Czułam się nie komfortowo widząc, że wszyscy ludzie zgromadzeni przy wejściu są niesamowicie zainteresowani moją osobą.

- Nie przejmuj się nimi- usłyszałam cichy szept Leo - Nie chcę Cię straszyć, ale są gorsi od nich - oznajmił, a mi automatycznie zrzedła mina.

Weszliśmy do budynku, weszliśmy na piętro i po chwili staliśmy już pod sekretariatem.

- Poczekamy na Ciebie tutaj - uśmiechnęła się Vic, klepiąc moje ramię. Zauważyła, że byłam zestresowana.

- Okey - odwzajmniłam jej uśmiech i niepewnie zapukałam do drzwi.

Leo puścił mi dyskretne oczko, a ja uśmiechnęłam się, po czym weszłam do pomieszczenia, rozglądając się dookoła.

- Dzień dobry - powiedziałam cicho.

- Zapewne Skyler Williams, prawda? - usłyszałam głos starszej, elegancko ubranej kobiety za biurkiem. Pokiwałam głową, a ona posłała mi szeroki uśmiech. - Proszę skarbie, oto twoje książki - wskazała na stertę podręczników leżących na biurku. - Plan lekcji zapewne dostałaś, tak?

- Um, tak, dostałam - oznajmiłam niepewnie.

- W takim razie poproszę któregoś z uczniów, aby odprowadził Cię po szkole. Mam nadzieję, że Ci się u nas spodoba skarbeńku - miło się uśmiecha.

- Dziękuję, ale znajomi mogą mnie odprowadzić - oznajmiam.

- To cudownie, miłego dnia!

- Nawzajem!

Wychodząc z gabinetu, odetchnęłam z ulgą. Nie było aż tak źle.

- Najpierw parter - Victoria widząc mnie, klaszcze w dłonie i prowadzi nas na za sobą po schodach.

Przez conajmniej dwadzieścia minut chodzimy po ogromnym budynku szkoły, a ja próbuję mniej więcej zapamiętać, co gdzie jest. Szkoła jest ogromna i troszkę się w niej gubię.

Ku mojemu przerażeniu, dzwoni dzwonek. Głęboko oddycham, wiedząc, że za moment rozpocznie się pierwsza lekcja z ludźmi, których kompletnie nie znam.




Co sądzicie jak na razie? 😊

luvmyshawnmendes

rewrite the stars | sm Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz