Pierwsza lekcja, jaką jest biologia mija mi w przyjemnej atmosferze. Udaje mi się zapoznać z moją koleżanką z ławki - Sylvią, która okazuje się być przemiłą osobą. Brunetka zapoznaje mnie również ze swoimi znajomymi z którymi od razu łapię dobry kontakt. Wszyscy są dla mnie mili i ze względu na luźno prowadzoną lekcję, opowiadają mi co nieco o szkole, zajęciach dodatkowych i hierarchii, jaka tu panuje. Przerwę spędzam z Victorią i Leo, ponieważ jak się dowiaduję, chłopcy odpuścili sobie pierwszy dzień i ze względu na świetną pogodę, postanowili pojechać nad jezioro. Następną lekcją jest angielski, który na szczęście mam razem z Victorią. Dziewczyna nie przejmuje się uwagami nauczycielki i przez całą lekcję opowiada mi o swoim największym wrogu - dziewczynie, uważającej się za królową szkoły - Ashley Gawen. Zauważam, że Victoria pała do niej ogromną nienawiścią i z tego co mi wiadomo - z wzajemnością.
Z opowieści Leo wiem, że obie dziewczyny mają władcze charaktery, co prowadzi do nieustannego sporu między nimi, jak i członkami ich paczek.
Wzdycham, patrząc na rozanieloną Vic, która opowiada o nowych błyszczykach jakie kupiła sobie wczoraj. Chociaż temat mnie nie interesuje, słucham jej i staram się doradzić jej, który kolor będzie pasował do jej nowych malinowych szpilek. Odrywam wzrok od książki, widząc stojącego obok mnie Leo. Blondyn dźga palcem mój bok, a ja ostentacyjnie uderzam go w głowę masywnym podręcznikiem od literatury brytyjskiej.
- Auu! - piszczy chłopak, masując obolałe miejsce - Jesteś groźna - posyła mi lodowate spojrzenie i odwraca się, próbując udawać obrażonego. Ja jednak wiem, że przyszedł do mnie w jakimś celu, więc nie mam zamiaru go przepraszać. Wybucham śmiechem, gdy po dokładnie minucie ponownie się odwraca i zaczyna swoją przemowę na temat Cody'ego - przystojnego zielonookiego bruneta w którym Leo skrycie się podkochuje.
- Haha, to jest bardzo śmieszne Sky - przedreźnia mnie, zakładając ręce na piersiach - On umawia się z cholerną Laurą! I cholera, podobno jest bi! Byłem pewny, że jest homo!
- To naprawdę wielka tragedia Leo - mówię że skruchą, a blondyn ponownie posyła mi lodowate spojrzenie - Może powinieneś ...
- Powinieneś go pieprzyć - przerywa milczenie Victoria, wymachując pilniczkiem do paznokci. Patrzę na nią z niedowierzaniem, a ona tylko wzrusza ramionami.
- Za tydzień jest imprezka u Naomi, Cody zapewne się upije, więc będzie Ci łatwiej go uwieść - uśmiecha się złowieszczo.
- To zły pomysł - kręcę głową, patrząc na blondyna, na twarz którego wpływa szeroki uśmiech.
- To genialny pomysł! - krzyczy podekscytowany, zwracając przy tym uwagę całego korytarza. Przybija piątkę z Victorią, po czym wszyscy kierujemy się w stronę damskiej toalety. Oboje szeroko się uśmiechają, a ja łapię się za głowę, słysząc ich misterny plan.
Udaje mi się przetrwać do lunchu, kiedy to mam prawie godzinne okienko. Zauważam, że jedzenie na stołówce jest raczej niejadalne, więc biorę tylko sok i odchodzę z grymasem na twarzy. Siadam przy stoliku z Leo, Victorią i chłopakiem, który przedstawia się jako Mike. Okazuje się, że jest futbolistą, ale wydaje się być miły. Opowiada o śmiesznych sytuacjach w drużynie, a ja chwilowo się wyłączam. Jestem tu dopiero od kilku godzin, a zdążyłam już poznać masę cudownych, życzliwych ludzi. Cieszę się, bo czuję się tutaj coraz lepiej i zawieram nowe znajomości.
- Te frytki są najlepsze - mówi Leo, wkładając całą garść frytek do buzi. Oboje z Victorią mają talerze pełne frytek oraz masę innego jedzenia, którego ja prawdopodobnie nie zauważyłam, chcąc jak najszybciej uwolnić się z długiej kolejki.
Victoria posyła mi szeroki uśmiech i podsuwa w moją stronę talerz z frytkami.
- Jedz, maluchu - chichocze, po czym gwałtownie ściąga nogi ze stołu i siada na krześle wyprostowana jak struna - Ha - syczy. - Ten dzień był tak piękny, gdy nie miałam jej w zasięgu wzroku.
Unoszę wzrok znad talerza i widzę grupkę dziewczyn kierujących się w naszą stronę. Victoria zaciska pięści, a Leo czerwieni się ze złości.
- Kogo my tu mamy - mówi blondynka przesłodzonym głosem. Jej dłonie znajdują się po obu stronach naszego stolika, twarz znajduje się w niewielkiej odległości ode mnie a ja mogę doskonale zobaczyć sto warstw błyszczyka na jej nienaturalnie dużych ustach. - My się chyba nie znamy - słodko uśmiecha się w moją stronę, składając usta w dzióbek - Ashley Gawen - wyciąga rękę w moją stronę - Najlepsza, najpiękniejsza i najbardziej popularna dziewczyna w tej szkole, hihi - uśmiecha się, a brunetki stojące za nią jej wtórują - Wybaczam Ci tą pomyłkę kochanie, ponieważ jesteś w tej szkole po raz pierwszy i jeszcze nie wiesz, kto się tu liczy - posyła fałszywy uśmiech w stronę Victorii. - Siedzimy tam - wskazuje palcem na stolik po drugiej stronie stołówki.
- Miło mi Cię poznać, ale nie jestem zainteresowana twoją propozycją - mówię pewnie, a jej mina diametralnie się zmienia - Zostanę tutaj - posyłam jej najbardziej fałszywy uśmiech na jaki mnie stać i powracam do jedzenia frytek, próbując ignorować jej walkę na spojrzenia z Victorią. Blondynka w końcu odchodzi, cicho prychając i mówiąc, że jeszcze pożałuję swojej decyzji.
Mam ochotę głośno się zaśmiać. Nienawidzę ludzi, którzy uważają się za lepszych od innych.
Po incydencie w stołówce na szczęście nie dzieje się już nic godnego uwagi, więc spokojnie wracam do domu z Leo, chcąc jak najszybciej znaleźć się w łóżku i odpocząć po jakże interesującym dniu w nowej szkole.
jestem dla was zbyt dobra... ❤
gotowi na If I can't have you?luvmyshawnmendes x
![](https://img.wattpad.com/cover/181728580-288-k241927.jpg)
CZYTASZ
rewrite the stars | sm
FanfictionWiesz, że Cię chcę. To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć. Więc zmieńmy nasze gwiazdy, bo to ty jesteś moim przeznaczeniem.