35

1.2K 53 4
                                    


maniac by conan grey

Czułam na sobie oceniające spojrzenie blondyna, jednak nie byłam w stanie wykrzesać z siebie ani jednego słowa. Bałam się, że gdy tylko spojrzę w jego stronę, moje serce roztrzaska się na miliony kawałków, a cały wcześniej ustalony plan pójdzie w łeb. A na to nie mogłam sobie pozwolić. Nie mogłam narażać moich przyjaciół. Nie po raz kolejny.

- Przydałoby się coś wyjaśnić, nie sądzisz? - zamarłam, słysząc jego pełen smutku głos.

Zawiodłam go już po raz kolejny. Byłam świadoma tego, jak w tej chwili może czuć się blondyn i nienawidziłam się za to jeszcze bardziej. On ufał mi, mówił o wszystkim, był wobec mnie szczery, a ja bezustannie go okłamywałam. Całkowicie straciłam kontrolę nad swoim życiem. Chciałam podzielić się swoimi prawdziwymi uczuciami z Leo, pragnęłam powiedzieć mu jak bardzo jestem zagubiona i bezsilna. Ale nie mogłam.

- Hm, owszem - odchrząknęłam, poprawiając się na swoim miejscu. Siedzieliśmy właśnie w czytelni, która jak zwykle w porze lunchu świeciła pustkami. Wygodne fotele i niesamowity klimat tego miejsca, sprawiały, że momentami chciałam zostać tam na zawsze. Wciśnięta w cieplutki fotel, z dobrą książką, nie przejmując się niczym poza teraźniejszością.

Jednak wiedząc, że w moim życiu ponownie zagościł Aiden, nie mogłam pozwolić sobie na zwykłe cieszenie się tym co tu i teraz. Musiałam martwić się o przyszłość, którą on mógł zburzyć niewinnym kiwnięciem palca. Wystarczyło jedno moje złe posunięcie, a brunet gotowy był rozpętać burzę. Taką, która zrywa dachy, wyrywa drzewa wraz z korzeniami i zbiera swoje żniwo wśród niczemu winnych ludzi.

- Ja i Aiden spotkaliśmy się wczoraj. Spytał mnie czy chciałbym zostać jego dziewczyną, a ja się zgodziłam. - ponownie odchrząknęłam, próbując przygotować swój drżący głos na wypowiedzenie największego kłamstwa - Bardzo go lubię, Leo. Uszczęśliwia mnie.

- Nie sądzisz, że to za wcześnie? - pyta blondyn, a ja zauważam na jego twarzy widocznie wymalowaną troskę. Czuję się coraz gorzej. Mam wrażenie, że nieustające poczucie winy za chwilę zmiażdży wszystkie moje wnętrzności. Leo się o mnie martwi, a ja bezczelnie łże mu w twarz. - Przecież pojawił się tu zaledwie kilka dni temu, Sky. Nie zdążyłaś nawet go poznać. Nie sądzisz, że to wszystko stało się zbyt szybko? - pyta, łapiąc moją lodowatą dłoń. Robi mi się ciepło na sercu, wiedząc, że mam przy sobie prawdziwego przyjaciela. Jednak już chwilę później czar pryska, kiedy uświadamiam sobie, jak okropną przyjaciółką jestem ja. Zdecydowanie sobie na to nie zasłużył. A ja nie zasłużyłam, żeby mieć kogoś tak cudownego przy sobie.

- Znałam Aiden'a już wcześniej - oznajmiam, posyłając mu delikatny uśmiech. - Byliśmy razem, jednak rozstaliśmy się przez jakąś drobną sprzeczkę. Teraz nawet nie pamiętam o co poszło - wysilam się na mrukliwy chichot. - Postanowiliśmy dać sobie szansę.

- To naprawdę cudownie Sky - mówi, ściskając moją dłoń. - Wiesz, że chce twojego szczęścia, skarbie - posyła mi szczery uśmiech, a ja momentalnie czuję, jak w kącikach moich oczu zaczynają zbierać się łzy. - Wybacz, ale muszę spytać - oznajmia, delikatnie się krzywiąc - Co z Shawn'em? Rozmawiałaś z nim?

- Nie - wzruszyłam ramionami, przybierając neutralny wyraz twarzy. - Pomiędzy nami raczej by nie wyszło.

- Nie bądź tego taka pewna. Wydaje mi się, że on jest o ciebie zazdrosny. I to cholernie.

- Skąd niby możesz to wiedzieć? - spytałam ze zdziwieniem.

- Widziałem akcję na korytarzu. Shawn był widocznie zazdrosny, a gdy przechodził obok mnie, wydawało mi się, że jest zły. Z resztą w końcu chwilę później pobili się z Brian'em, więc to dowodzi mojej teorii. Musiał na kimś wyładować swoją złość i ... 

- Shawn i Brian się pobili!? - pytam, gwałtownie wstając z fotela. Nie mogę w to uwierzyć. Unoszę brwi, kręcąc głową w niedowierzaniu. - To niemożliwe Leo. Przecież są najlepszymi przyjaciółmi.

- Raczej byli. - stwierdza blondyn, również podnosząc się z fotela. - Z tego co słyszałem, nie było za ciekawie. Ponoć wywiązała się pomiędzy nimi ostra kłótnia. Nie jestem pewny o co chodziło, ale wszyscy wiemy, że jeżeli nie wiadomo co jest na rzeczy, to zazwyczaj chodzi o dziewczynę. Ale szczerze, Sky - mówi blondyn, unosząc brew. - To niesamowicie osobliwe. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak poważnie się pokłócili. Ostatnia ich sprzeczka miała miejsce jakieś dwa lata temu i dotyczyła totalnej głupoty. A teraz dosłownie napierdalali się ze sobą na szkolnym dziedzińcu, wyzywając się od skurwieli. Gdyby nie nasz kochany trener Porter, przysięgam, nie skończyłoby się to dobrze.

- Ale z Shawn'em wszystko w porządku?

- Był lekko poobijany, moje źródła donoszą, że ma rozcięty łuk brwiowy i wargę. Gorzej z tym drugim. Brian ponoć ma złamany nos.

- Mój Boże - szepnęłam, mrużąc oczy.

Wszystko co złe, działo się z mojej przyczyny. Dwoje najlepszych przyjaciół przeze mnie okładało się pięściami na szkolnym dziedzińcu.
Okłamuję Leo i wszystkich wokół. Również samą siebie.

Nie jestem pewna, ile jeszcze będę w stanie wytrzymać. Ale wiem, że muszę ciągnąć tę szopkę jak najdłużej, chcąc zapewnić bezpieczeństwo moim bliskim.












luvmyshawnmendes x

rewrite the stars | sm Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz