Budzę się rano w pokoju Leo. Wczoraj po powrocie do domu niestety nie dane było mi odpocząć, ponieważ blondyn stwierdził, że koniecznie musimy iść do nowo otwartego parku trampolin, gdzie spędziliśmy trzy niesamowicie długie godziny. Później byłam tak zmęczona, że gdy Leo zaproponował mi wspólny wieczór filmowy z masą słodyczy i młodym Leo Dicaprio od razu się zgodziłam. Na szczęście nauczyciele odpuścili nam pracę domową pierwszego dnia nauki, więc nie musiałam martwić się zadaniami do domu.
Zaśmiałam się, widząc obślinioną twarz Leo ułożoną na poduszce. Postanowiłam go obudzić, ponieważ dzisiaj rozpoczynaliśmy lekcje o 7.30, a było kilka minut po szóstej.
- Leo - szturcham blondyna, ale ten ani drgnie - Wstawaj leniwa dupo!
- Nienawidzę Cię kobieto - syczy blondyn, przeciągając się na łóżku - Która godzina?
- Po szóstej - przewracam oczami - O kim tak śniłeś, książę? - pytam, chichocząc - Jesteś obśliniony - tłumaczę, widząc jego zdezorientowane spojrzenie.
- Ah! - ożywia się - Byłem modelem i poznałem Justin'a! To był cudowny sen! Opowiem Ci dokładniej - wstaje z łóżka i tanecznym krokiem kieruje się w stronę garderoby.
- Może później, w drodze do szkoły - proponuję - Lecę do domu po ciuszki i książki, zaraz wrócę - całuje go w policzek i łapię swoją jeansową kurtkę, powieszoną na krześle.
- Leć - posyła mi buziaczka w powietrzu i lekko macha dłonią.
Witam się z rodzicami, którzy właśnie wyjeżdżają do pracy. Dzisiaj muszą być na miejscu wcześniej, ponieważ po raz kolejny wyjeżdżają w delegacje. Zdążyłam już przyzwyczaić się, że częściej ich nie ma niż są, ale pomimo to mamy dobry kontakt. Dobrze się dogadujemy a rodzice ufają mi na tyle, że zostawiają mnie samą w domu nawet na cały miesiąc. Wiedzą, że jestem typem introwertyczki, która woli oglądać seriale, niż organizować dzikie imprezy. Tym razem wyjeżdżają na dwa tygodnie. Wiem, że poprosili rodziców Leo, żeby mieli mnie na oku.
Żegnam się z mamą długim przytulasem, a tata całuje moje czoło, po czym oboje wychodzą z domu , ciągnąc za sobą duże walizki. Tym razem lecą do Japonii. Jestem pewna, że przez te ciągłe delegacje zwiedzą kiedyś cały świat.
Ubieram się w czarne jeansy z wysokim stanem i białą hiszpankę. Przepakowuje plecak i uśmiecham się, widząc, że kończę dzisiaj o trzynastej.
Na śniadanie idę do Smith'ów, ponieważ Leo obiecał zrobić mi swoje popisowe danie - pancakes'y, które swoją drogą uwielbiam. Witam się z Reene i Drake'iem, którzy siedzą przy kuchennej wyspie, pijąc kawę. Zabronili mi mówić do siebie per pan i pani, więc mówię do nich po imieniu lub nazywam ich swoim wujostwem.
Kiedy blondyn kończy smażyć pancakes'y do kuchni wpadają Michael i Georgio. Oboje mnie przytulają, ponieważ od mojego przyjazdu zdążyliśmy już się zaprzyjaźnić.- I co sądzisz? - pyta Leo, kiedy gryzę pierwszy kęs puszystej pancake.
- Nawet nie poczułam jeszcze smaku - przewracam oczami i konsumuje dalej mój posiłek - Ej, są naprawdę pyszne! Nie spodziewałam się tego!
- Ha! Mistrz kuchni - mówi z dumą blondyn.
Michael i Georgio pomagają nam opróżnić talerz pełny pysznych pancakes, po czym oboje wychodzimy z domu, żegnając się z rodziną Leo. Pogoda jest dzisiaj wyjątkowo dobra. Proponuję żebyśmy przeszli się dzisiaj piechotą, ponieważ zostało nam jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia lekcji, ale blondyn głośno prycha, przyznając, że jest na to zbyt leniwy.
Idziemy przez korytarz, a ja wykrzywiam usta w nieprzyjemnym grymasie, widząc fałszywy uśmieszek Ashley. Mogę przysiąc, że ona coś kombinuje.
Jestem tak zajęta rozmową z Leo na temat jego niesamowitego snu, że nie zauważam kiedy na kogoś wpadam.
Moje ciało od upadku powstrzymuje tylko silna, męska dłoń znajdująca się na moim biodrze. Unoszę wzrok i zamieram. Nieznajomy brunet pomaga mi stanąć prosto i posyła mi szeroki uśmiech, godny reklamy najlepszej pasty do zębów. Robi mi się gorąco, widząc jego wzrok na sobie.
- Przpraszam - posyła mi przyjemny uśmiech - Nie patrzyłem, gdzie idę.
- Nie, nie - zaprzeczam - To ja przepraszam. Powinnam była patrzeć pod nogi- nieśmiało odwzajemniam jego uśmiech, widząc na sobie czujne spojrzenie Leo. Rozglądam się wokół i zauważam, że cały korytarz jakby zamarł, dokładnie obserwując sytuację zaistniałą między mną, a nieziemsko przystojnym brunetem.
- Jestem Shawn - przedstawia się, wyciągając w moją stronę rękę.
- Sky - uśmiecham się, ściskając jego dłoń.
- Miło mi Cię poznać - mówi, a ja rozpływam się pod wpływem barwy jego głosu.
- Mi również - staram się brzmieć jak najpewniej, chociaż buzuje we mnie nieznane dotąd uczucie.
- Niestety muszę już iść, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. I oby w przyjemniejszych okolicznościach - puszcza mi oczko odchodzi z uśmiechem na ustach.
Lekcja rozpoczyna się za dokładnie trzy minuty, ale mój przyjaciel ma to gdzieś, ciągnąc mnie w stronę damskiej toalety.
- Jesteś taką szczęściarą, Skyler, cholera! Niezdarną, ale szczęściarą! Wpadłaś na najlepszą partię w tej szkole, a może nawet na tej planecie! - piszczy - Próbuje zagadać do niego od jakichś kilku miesięcy, a ty beng, przychodzisz, wpadasz na niego i zdobywasz jego sympatię!
Ignoruję wywody blondyna, ponieważ moje myśli cały czas zajmuje przystojny brunet o brązowych oczach.
xxx
W końcu pojawił się Shawn! ❤
luvmyshawnmendes x

CZYTASZ
rewrite the stars | sm
FanficWiesz, że Cię chcę. To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć. Więc zmieńmy nasze gwiazdy, bo to ty jesteś moim przeznaczeniem.