40

1.4K 76 16
                                    


Co sądzicie o nowej okładce, skarby?

Odwracam głowę, słysząc po raz kolejny dźwięk swojego telefonu. Ostatnie, czego teraz chce, to podnosić się z wygodnego, ciepłego łóżka. Unoszę głowę, jednak po chwili ponownie układam ją na kolanach bruneta, czując jak całe moje ciało odmawia posłuszeństwa. Mój organizm jest osłabiony, głowa pęka z bólu, a oczy pieką od ciągłego płaczu.
Chłopak delikatnie gładzi moje włosy, a ja cicho mruczę, bo cholera, to takie przyjemne. Uśmiecham się, gdy brunet zniża głowę, aby złożyć na moich ustach delikatny pocałunek.
Czuję się jak w niebie. Jednak mój spokój ponownie przerywa dźwięk telefonu. Moje problemy wcale nie zniknęły.
Wiem, kto do mnie dzwoni. Nie zliczę ilości nieodebranych połączeń w ciągu tych zaledwie dwóch godzin.
Dwóch godzin w ciągu których zmianie uległo wiele aspektów mojego życia.

- Wiesz, że powinnam w końcu odebrać, prawda? - mówię cicho, delikatnie unosząc głowę. - On jest niebezpieczny, Shawn. Może zrobić coś złego moim bliskim.

- Cholera, nie chcę żebyś już kiedykolwiek z nim rozmawiała, Sky - oznajmia, ujmując twarz w dłonie.
- Nie chcę, ale wiem, że tutaj chodzi o twoją rodzinę i przyjaciół - brunet wzdycha, gdy unoszę się do pozycji siedzącej. Jego plecy oparte są o wezgłowie łóżka, a głowa jest odchylona do tyłu. - Myślę, że powinniśmy pójść na policję.

- Nie chcę tego robić, Shawn - kręcę głową, patrząc w oczy chłopaka - On jest tylko zagubionym chłopcem. Potrzebuje leczenia. Odwyku. Nie więzienia.

- Jesteś zbyt dobra, wiesz? - uśmiecha się delikatnie. - Ale on próbował Cię zgwałcić - wyraz jego twarzy gwałtownie się zmienia, a zamiast uśmiechu na twarzy pojawia się poczucie winy. - To i wiele innych rzeczy, które robił ostatnimi czasy podchodzi pod paragraf. Nie możemy tak po prostu odpuścić i pozwolić, aby nie poniósł konsekwencji.

- Trochę to przemyślałam, Shawn. Chcę z Nim porozmawiać. - oznajmiam, spoglądając na zaciskającą się szczękę bruneta. - Oczywiście nie sama. Chcę żebyś był ze mną, mógłbyś to dla mnie zrobić?

- Oczywiście, skarbie - oznajmia od razu, kładąc dłoń na mojej. - Ale nie mogę obiecać Ci, że nie poniosą mnie nerwy.

- Chcę, aby on zgodził się na leczenie, Shawn. Bo naprawdę tego potrzebuje - unoszę głowę, spoglądając w oczy bruneta. Są takie piękne. Mogłabym wpatrywać się w nie godzinami. - Zdaje sobie sprawę, że zrobił wiele okropnych rzeczy. I nie będzie mi łatwo mu wybaczyć, ale jestem skłonna to zrobić, jeżeli tylko zgodzi się na moje warunki.

- W takim razie, odbierz - oznajmia brunet, wskazując na dzwoniący telefon. - Tylko daj na głośnomówiący - prosi, zmieniając pozycję na łóżku. Siedzi teraz prosto, wręcz sztywno, ze stopami ułożonymi na drewnianej posadzce.

Kiwam głową i zagryzając wargę, powoli wstaję z łóżka, w duchu modląc się, aby chłopak nie zrobił nic głupiego.

- Cześć Aiden - mówię ochryple, odbierając połączenie.

- Sky - mówi nostalgicznie, przeciągając ostatnią literę mojego imienia - Gdzie jesteś? - pyta cicho, a ja spoglądam w stronę Shawn'a. Siedzi praktycznie obok mnie, jednak jego wzrok utkwiony jest w podłodze.
- Kurwa, nie chciałem tego zrobić, przepraszam, wybacz mi - prosi błagalnym tonem, a jego głos staje się cienki, jakby za chwilę miał rozpaść się na kawałki. - Nie myślałem racjonalnie - kontynuuje. - Wziąłem coś, nawet nie wiem kurwa co, przysięgam. Nie mam pojęcia, co mi odpierdoliło Sky, naprawdę. Kocham Cię, przecież wiesz.

- Spokojnie - mówię, ponownie spoglądając na Shawn'a. - Powinniśmy porozmawiać, wiesz? Jesteś jeszcze u mnie?

- Tak, wydaje mi się, że na chwilę straciłem przytomność. Cholera, czuję się tak beznadziejnie, nie wiem co robić - mówi chaotycznie.

- Poczekaj, za chwilę będę w domu.

- Okey - odzywa się po raz ostatni, po czym postanawiam się rozłączyć.

Czuję na sobie wymowne spojrzenie bruneta. Patrzę na niego pytającym wzorkiem, a on unosi głowę do góry, biorąc głęboki wdech.

- Co jeżeli to tylko przykrywka? Może udaje, żebyś wróciła do domu, a gdy to zrobisz to znowu Cię zaatakuje? - wzdycha. - Musimy być bardzo ostrożni, Sky.

- Wiem, Shawn - przytakuje, a brunet lekko unosi kącik ust.

Siadam na jego kolanach i zatapiam dłonie w miękkich włosach. Chłopak mruczy pod nosem, układając swoje duże, ciepłe dłonie na mojej talii.

- Nie odpowiedziałam Ci - stwierdziłam, patrząc mu prosto w oczy.

- Co? - pyta zdezorientowany.

- Nie odpowiedziałam, gdy powiedziałeś, że mnie kochasz - przypomniałam. - Sytuacja z Aiden'em mnie przytłoczyła. Długo się przed tym broniłam, wiesz? - mówię, pytającym tonem. - Ta cała ‚miłość' kojarzyła mi się tylko ze smutkiem i cierpieniem. Zapomniałam o pozytywnych aspektach - stwierdziłam, biorąc głęboki wdech. - Zapomniałam, bo nie chciałam już nigdy czuć tego, co odczuwałam po stracie Aiden'a.
Ale ty, Shawn'ie Mendes'ie jesteś po prostu bezczelny - uśmiecham się, ostentacyjnie uderzając dłonią w tors bruneta. - Zabrałeś moje serce, a ja Ci na to pozwoliłam. I wiem, że tego nie pożałuję. Wiem, bo cholernie Cię kocham.













Cześć skarbeńki ❤️ Zauważyłam, że ostatnio sporo Was tu przybywa, mam nadzieję, że książka chociaż w jakimś stopniu trafia w wasze gusta, a losy Sky i Shawn'a stają się Wam coraz bliższe.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wątek miłosny tej dwójki został przeze mnie rozwinięty zbyt szybko, ale
daję słowo, że postaram się nad tym popracować tuż po zakończeniu książki, a wtedy dostaniecie ją w nieco odświeżonej wersji 🥰

Pijcie dużo wody, dbajcie o siebie i trzymajcie się zdrowo ❤️
A jeżeli bardzo Wam się nudzi, to ze swojej strony mogę zaproponować jakiś malutki thread fajnej muzyki, filmów, seriali, książek, czy książek na wattpadzie! Zainteresowani?

with love, luvmyshawnmendes

rewrite the stars | sm Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz