12

2.6K 105 13
                                    

Przewróciłam oczami, słysząc po raz kolejny żałosne wywody Leo na temat Cody'ego - symaptii chłopaka, który podobno całował się z Laurą na oczach całej szkoły. Blondyn jest tym faktem niesamowicie zirytowany i od rana nie mówi o niczym innym.

Moją głowę jednak zaprząta coś zupełnie innego. Randka z Shawn'em.

Chociaż nie wiem, czy mogę nazwać owe spotkanie randką to bardzo się stresuję. Rozmawiałam z brunetem tylko dwa razy jednak wywarł na mnie ogromne wrażenie i bałam się, że powiem lub zrobię coś głupiego doszczętnie się upokarzając.
Victoria cały czas mnie pocieszała, mówiąc, że wszytko będzie dobrze, czym doprowadzała mnie do jeszcze większej rozpaczy.

Nie mogłam uwierzyć, że za mną juz cały tydzień w nowej szkole. Minął mi on bardzo szybko, ponieważ spędziłam go w towarzystwie świetnych ludzi. Nie mówię tu tylko o Leo i Victorii, ale również Sylvi i jej znajomych z którymi złapałam bardzo dobry kontakt i to właśnie z nimi dzieliłam szkolne ławki oraz spędzałam przerwy. Okazali się być bardzo mili i serdecznie mnie przyjęli.

Rodzice nadal byli w delegacji, więc większość wolnego czasu spędzałam w domu Leo razem z jego rodziną. Oczywiście mama codziennie dzwoniła, dokładnie wypytując o szkołę, znajomych i mieszkanie. Za każdym razem musiałam uspokajać ją, że dom jest cały, a ja nie zamierzam robić w nim dzikiej imprezy niczym z 'project X'.

- Tak kurwa! - usłyszałam głośny krzyk Leo, który zwrócił na siebie uwagę całego korytarza - Cody zerwał z Laurą! - krzyknął do mojego ucha szeptem.

Często zastanawiałam się kto dostarcza mu te informacje. Dosłownie, Leo wie o wszystkim co dzieje się w szkole i poza nią już chwilę po zdarzeniu.

- Jesteś pewny? - pytam, spuszczając wzrok.

- Jestem cholernie pewny, ponieważ Victoria właśnie wraca z drugiego skrzydła i wszystko widziała! Podobno to była niezła jadka! - uśmiecha się blondyn, a ja ostentacyjnie przewracam oczami. Leo jest wielkim fanem dramatu.

- Masz czego chciałeś - wzruszam ramionami - Twój Romeo jest wolny.

- A twój właśnie kieruje się w naszą stronę - szczebiocze blondyn.

Gwałtownie unoszę wzrok, a moim oczom ukazuje się uśmiechnięty brunet o cudownych oczach. Puszcza mi oczko i podchodzi bliżej, a ja nie spuszczam z niego oczu.
Jest ubrany w białą koszulkę, bluzę drużyny koszykarskiej i czarne jeansy w których wygląda cholernie dobrze. Jego włosy kręcą się na końcach, dodając mu niesamowitego uroku. Są nieokiełznane, a brunet próbuje je opanować, przeczesując je ręką.

- Hej Sky - uśmiecha się i siada na ławce obok mnie, uprzednio witając się również z Leo.

- Nasze spotkanie jest nadal aktualne? - pyta z charakterystyczną dla niego chrypką.

- Myślę, że tak - odwzajmniam jego uśmiech, a Leo posyła mi zwycięskie spojrzenie.

- W takim razie bardzo się cieszę - po raz kolejny posyła mi szeroki uśmiech, od którego miękną mi kolana - Bardzo chętnie bym z wami pogadał, ale trener nie toleruje spóźnień - krzywi się i wskazuje na swoją drużynową basebollówkę. - Do zobaczenia Sky - wstaje z ławki, po czym odchodzi, machając nie na pożegnanie.

- Cholera, z bliska wygląda jeszcze lepiej - stwierdza Leo - Nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe.

Muszę przyznać mu rację. Shawn zdecydowanie należy do grupy szkolnych przystojniaków.

- Ile ja bym dał, żeby mieć choć w dziewięćdziesięciu procentach tak przystojnego chłopaka jak Shawn Mendes - mówi blondyn rozmarzonym głosem, a ja parskam śmiechem.

- Masz niezłe wymagania - unoszę brew i spoglądam na jego platynową czuprynę - Cody jest przystojny i wydaje mi się, że je spełnia.

- Definitywnie - komentuje chłopak i odwraca wzrok, widząc grupkę sportowców z kijami od lacrosse'u.

- Jesteś taki słodki, kiedy się zawstydzasz - mówię, a chłopak ukrywa twarz w dłoniach - Spokojnie, to tylko kilku gorących chłopców, nie ma na co patrzeć - śmieje się, widząc mordercze spojrzenie blondyna.

Lekcje dzisiejszego dnia ciągną się wyjątkowo długo.
Nie potrafię skupić się na geografii, a na literaturze nawet nie udaję, że słucham. Siedzę w ławce przy oknie, trzymając łokieć na parapecie, przyglądając się krajobrazowi za oknem oraz czekając na upragniony dzwonek.
Kiedy w końcu dzwoni, wybiegam z klasy jako pierwsza, nie przejmując się tym, że pani Michaels postanowiła zadać nam pracę domową na weekend.

Ogromnie się stresuje. Serce bije mi zaskakująco szybko i chcę jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie mam ochoty czekać na Leo, który zapewne spędzi w szatni jeszcze piętnaście minut, więc decyduje się wrócić do domu autobusem, co jednak nie okazuje się tak dobrym pomysłem, kiedy widzę, że jedyne miejsce jakie pozostaje wolne to te obok jednego z najbliższych kumpli Shawn'a - Brian'a.


luvmyshawnmendes x

rewrite the stars | sm Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz