2

4.5K 160 61
                                    

Docieramy na lotnisko tak jak zaplanowaliśmy, godzinę przed wylotem. Tata żegna się ze swoim przyjacielem - Bradley'em, który odwiózł nas na lotnisko, a ten życzy nam przyjemnej podróży i każe zadzwonić zaraz po dotarciu na miejsce.

 Burczy mi w brzuchu i stwierdzam, że definitywnie muszę zjeść coś jeszcze przed wylotem. 

Tata od razu idzie zorientować się, gdzie przechodzimy przez odprawę i oddajemy bagaże, a mama rozgląda się w poszukiwaniu kawiarenki w której możemy zjeść śniadanie. Udaje nam się przejść przez odprawę w bardzo szybkim tempie. Oddajemy swoje bagaże i przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa, po czym kierujemy się w stronę wcześniej upatrzonej restauracji. Zamawiamy wybrane posiłki, które już po kilku minutach zostają postawione na naszym stoliku. Widzę jak mama nerwowo spogląda na zegarek, patrząc ile czasu zostało nam do wylotu. 

W spokoju zjadamy swoje śniadania i kierujemy się w stronę naszego gate'u. Oddycham z ulgą, gdy siedzę już w samolocie na miejscu przy oknie. Z ulgą stwierdzam, że prawdopodobnie będę siedziała sama, ponieważ samolot startuje za dwie minuty, a obok mnie nikt nie siada. Rodzice siedzą na samym przodzie samolotu, ja siedzę na ostatnim siedzeniu. Rozglądam się po wnętrzu, zauważając, że większość siedzeń pozostaje pusta.  

Podłączam słuchawki do srebrnego Iphone'a i puszczam jedną z moich ulubionych playlist na spotify i przez moment rozkoszuję się słodkim głosem Sam'a Smith'a, wiedząc, że za chwilę moje oczy się zamkną. 

Przesypiam cały pięciogodzinny lot, budząc się dopiero podczas lądowania. Czuję się o niebo lepiej, będąc wypoczęta. Przeciągam się i wyglądam przez okno, widząc przepiękną panoramę miasta. Odpinam pasy i wrzucam telefon wraz ze słuchawkami do plecaka. Wysiadam z samolotu i uśmiecham się do rodziców, którzy już na mnie czekają. Wszyscy odczuwamy głód ,więc łapiemy taksówkę, która wiezie nas w stronę restauracji. Tata dzwoni do swojego przyjaciela, jak i naszego sąsiada z naprzeciwka - Drake'a, który miał odebrać nas z lotniska i oznajmia mu, gdzie jesteśmy.  Z zaciekawieniem przyglądam się panoramie miasta i stwierdzam, że Toronto jest piękne. Mam doskonały widok na CN Tower i zachwycam się konstrukcją wieży dopóki kierowca nie oznajmia nam, że jesteśmy na miejscu.

Zamawiam sałatkę i kawę i koncentruję się na scrollowaniu Twitter'a dopóki nie zauważam młodego blondyna, który przysiada się do naszego stolika i skupia na mnie swój wzrok. 

- Państwo Williams, jeśli się nie mylę? - pyta, obdarzając nas pięknym uśmiechem - Mój tata nie mógł przyjechać, więc oto jestem - zaśmiał się. - Leo, starszy syn Drake'a - wyciąga rękę w stronę mojego taty i posyła mu lekki uśmiech. Następnie wita się z moją mamą i ze mną - ku mojemu zaskoczeniu - zamyka mnie mocnym uścisku.

- Jestem Leo, a ty zdecydowanie jesteś tak piękna, jak się tego spodziewałem. 

Jego bezpośredniość mnie onieśmiela.

 - Jestem Sky, bardzo miło mi Cię poznać - uśmiecham się, próbując zakryć lekki rumieniec , który wpłynął na moją twarz po słowach chłopaka - I dziękuję za komplement - ponownie się rumienię, a on posyła mi dyskretne oczko. 

Czy to dziwne, że już go lubię?

- Państwo sobie spokojnie zjedzcie, a ja wezmę walizki dobrze? - pyta uprzejmie, a zszokowana mama tylko kiwa głową. Blondyn łapie walizki moich rodziców i znika za drzwiami kawiarni. 

- Jaki miły i uporządkowany młodzieniec - stwierdza - I do tego przystojny - puszcza mi oczko, a ja śmieję się, widząc minę taty. 

- Spokojnie Richard, przecież wiesz, że tylko ciebie kocham - przytula mojego tatę, a na jego twarz od razu wpływa uśmiech. Całuje mamę w policzek i oboje biorą się za kończenie posiłku. 

Chłopak po chwili wraca i ponownie siada obok, przestawiając moje walizki. 

- Przepraszam, nie zapytałem jak minęła państwu podróż? - oznajmia miło. Widzę po oczach, że moja mama jest nim ewidentnie zauroczona.

- Oh, nic się nie stało chłopcze - oznajmia tata - Chociaż to długi lot, był bardzo przyjemny.

- Cieszę się - ponownie się uśmiechnął, a mi przeszło przez myśl, że to jakiś tik nerwowy, ponieważ na Boga, ten chłopak non stop się uśmiecha!

Tata pomógł Leo zanieść pozostałe walizki, a mama zapłaciła za nasz posiłek , zostawiając miłej kelnerce spory napiwek. 

Podczas drogi skupiłam się głównie na podziwianiu krajobrazu za oknem oraz słuchaniu o ostatnim meczu hokeja, o którym mój tata - wierny kibic rozmawia z Leo, który jak się okazuje, również kocha ten sport. 

Zastanawiam się jak będzie wyglądała moja szkoła i czy ludzie w niej mnie polubią. Dowiedziałam się, że Leo jest w moim wieku i chodzi do tej samej szkoły do której ja będę uczęszczać, więc odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że nie będę tam całkiem sama nie znając nikogo.

Gdy dojechaliśmy na miejsce nie mogłam powstrzymać zachwytu. Dom był piękny, jak ze snu. Widać, że poprzedni właściciele byli zapalonymi ogrodnikami, ponieważ ogród był niezwykle piękny i zadbany. Leo pomógł nam wnieść walizki, a zachwycona mama otworzyła drzwi. Wnętrze domu było równie piękne. Dominował tu kolor biały i elementami szarego. Zdecydowanie mój styl. 

- Marie! - usłyszałam głośny kobiecy krzyk, a po chwili moja mama stała w objęciach wysokiej brunetki - jak się domyślałam mamy Leo i naszej nowej sąsiadki. Mama mówiła, że kiedyś się przyjaźniły jednak po wyjeździe moich rodziców do LA ich kontakt się urwał.

 Widać było, że bardzo za sobą tęskniły, ponieważ stały w miejscu przez kolejne kilka minut, cicho chlipiąc. Gdy w końcu się otrząsnęły, wzrok kobiety padł na mnie. 

- Ty zapewne jesteś Skyler! - rozdradowała się, mocno mnie obejmując. - Jakaś ty śliczniutka! - westchnęła, przyglądając mi się przez kilka sekund. - Jestem Reene, wasza nowa sąsiadka oraz mama Leo, Michael'a i Georgio! Chłopcy! - krzyknęła głośniej, przywołując dłonią dwóch na oko dwunastoletnich chłopców, którzy wyglądali dosłownie identycznie. Obaj uprzejmie się ze mną przywitali i wtedy stwierdziłam, że Smith'owie mają swój niepowtarzalny urok. 

- Zrobiłam mój specjał, ciasto marchewkowe! - oznajmiła Reene, kiwając głową w stronę swojego męża, który również miło mnie przywitał - Witamy w sąsiedztwie!

Mama zaprosiła gości do salonu, a ja postanowiłam się wycofać i obejrzeć resztę domu, w tym także najbardziej interesujące mnie pomieszczenie, a mianowicie mój pokój. Zdziwiłam się widząc za sobą Leo. Chłopak tylko wzruszył ramionami i oboje weszliśmy po schodach na piętro. Otworzyłam środkowe drzwi i otworzyłam usta ze zdziwienia. To był mój pokój. Idealnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Ogromne łóżko stało w kącie pokoju, a po drugiej stronie stało biurko nad którym wisiała ogromna tablica korkowa. Najbardziej jednak spodobał mi się fakt, że mam swój własny balkon. Ostatnio zdarzało mi się palić coraz częściej, a balkon był niezłym udogodnieniem. 

- I jak wrażenia? - spytał Leo, rozglądając się po pomieszczeniu. - Mam nadzieję, że takie rozłożenie mebli Ci pasuje, ale jeżeli nie to możemy to zmienić. Wiesz, kiedy je składaliśmy, nie wiedziałem gdzie co postawić.

- Jest idealnie - posłałam mu szeroki uśmiech - Dziękuję. 

- Nie ma za co kochana - puścił mi oczko. - Jak widzisz łóżko jest duże, ponieważ brałem pod uwagę również swoją obecność - skomentował i głośno się zaśmiał, widząc moją minę. - Spokojnie skarbie, nie kręcą mnie dziewczyny, ale zawsze możemy pooglądać razem filmy - stwierdził, a ja odetchnęłam z ulgą - Pomogę Ci się rozpakować i zrobimy sobie maraton filmowy, co ty na to? 

- Definitywnie tego potrzebuję. 

- I prawidłowo - zgodził się - A jutro oprowadzę Cię po okolicy i pokaże Ci szkołę. 










luvmyshawnmendes x

rewrite the stars | sm Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz