Leo krząta się po salonie, a z jego ust co chwilę wychodzi nowa wiązanka przekleństw. Siedzę na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach, zastanawiając się, jak wytłumaczyć brunetowi zaistniałą sytuację. Byłam pewna, że każdy w szkole wie o tym, że blondyn woli chłopców, ale chłopak krzywiąc się zaprzeczył moim domysłom.- Nigdy o tym nie mówiłem, bo po cholerę - oznajmił blondyn, siadając obok mnie tylko po to, aby po chwili się podnieść i ponownie zacząć nerwowo krzątać się po pokoju. - Myślałem, że ludzie są na tyle domyśli, że to zauważą. Nawet moi rodzice to zauważyli, nie mam za sobą żadnego coming out'u.
Westchnęłam, klepiąc miejsce obok siebie, dając blondynowi znak by usiadł obok mnie. Byłam zdenerwowana, ale nie na niego. Spanikowałam, widząc zdezorientowaną minę bruneta tak bardzo, że nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Gdybym tylko wybiegła wcześniej, wytłumaczyłbym mu całą sytuację.
- Wiem gdzie on mieszka - stwierdza Leo. - Szykuj się i zrób coś z tymi włosami, bo za chwilę wyjeżdżamy - oznajmia blondyn władczym tonem.
- Zapisz mi adres, przejdę się tam sama. To nie jest dobry pomysł abyśmy szli tam we dwoje.
- Um, tak, masz rację - odchrząkuje blondyn, a wyraz jego twarzy się zmienia. Widzę, że się obwinia, chociaż niepotrzebnie.
- Hej, spójrz na mnie - mówię, łapiąc go za ramiona. - To nie twoja wina. Nic nie jest twoją winą. Uwielbiam Cię Leo.
- Kocham Cię, chmurko, ale gdyby nie ja i moje głupie poczucie humoru z rana, nic by się nie stało - twarz blondyna wykrzywia się w grymasie.
- I nic się nie stało. Shawn to zrozumie - posyłam mu pokrzepiający uśmiech. - Ogarnę się, a ty wypij smoothie, okey? W końcu robiłam je specjalnie dla Ciebie.
- Kocham Cię! - krzyczy blondyn, gdy wchodzę po schodach.
Przebieram się w czarne jeansy i wkładam na siebie pierwszą lepszą koszulkę, która okazuje się być zwykłym białym t-shirt'em z dekoltem w serek i dopełniam stylizację czarną jeansową kurtką. Na stopy wkładam białe air force, po czym biorę torebkę, gdzie wkładam najpotrzebniejsze rzeczy. Schodzę do kuchni, chwytam kartkę położoną na blacie i całuje blondyna siedzącego na stole w policzek. Uśmiecha się i pokazuje mi kciuk w górę, na co chichoczę, ponieważ nadal sączy smoothie i wygląda jak chomik z wypchanymi jedzeniem policzkami.
Wychodzę z domu z zamiarem dotarcia na najbliższy przystanek autobusowy. Pomimo tego, że samym pojazdem jechałam tylko raz, szybko udaje mi się znaleźć w rozpisce autobus, który zatrzymuje się na ulicy zamieszkiwanej przez bruneta. Czekam na autobus kilka minut, ponieważ trasa prowadzi prosto do centrum, co sprawia, że autobus odjeżdża praktycznie co dziesięć minut. Siadam na przystanku i przez kilka minut rozkoszuję się samotnością, zastanawiając się przy okazji, co dokładnie powiem brunetowi i w jaki sposób to zrobię. Stresuję się, przez co nerwowo tupię nogą i automatycznie przegryzam wargę.
Wsiadam do autobusu i kupuję bilet po czym siadam na siedzeniu przy oknie z lewej strony. Oprócz mnie w pojeździe znajduje się kilka osób, które nie zwracają na mnie uwagi. Siedzę w zamyśleniu wpatrując się w okno.
Dojeżdżamy na miejsce po kilku minutach. Żegnam się z kierowcą i wysiadam z pojazdu, niepewnie stawiając stopy na chodniku. Autobus odjeżdża, a ja zaczynam rozglądać się dookoła, próbując zgadnąć w którą stronę powinnam pójść. Jestem pod wrażeniem tutejszych posiadłości. To bardzo bogata dzielnica.Przechodzę przez ulicę i po raz kolejny spoglądam na kartkę na której widnieje numer domu do którego mam się udać. Idę już dobre dziesięć minut, gdy w końcu zauważam podany na kartce numer. Dom jest ogromny, otoczony jeszcze większym ogrodem.

CZYTASZ
rewrite the stars | sm
FanfictionWiesz, że Cię chcę. To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć. Więc zmieńmy nasze gwiazdy, bo to ty jesteś moim przeznaczeniem.