Niepewnie usiadłam na kanapie obok bruneta, który prychnął pod nosemi przewrócił oczami, klepiąc miejsce jeszcze bliżej siebie.
Nie chciałam stykać się z nim kolanami, ani w ogóle niczym, więc z fałszywym uśmiechem na ustach oznajmiłam, że zostanę na swoim miejscu. Pomiędzy nami położyłam pudełko pizzy, a Aiden jako pierwszy wziął kawałek.Uśmiechnęłam się, widząc na ekranie bohaterkę mojego ulubionego serialu. Mogłam domyślić się, że brunet włączy właśnie Pamiętniki Wampirów. Widział, jak bardzo kocham ten serial, pomimo tego, że obejrzałam go już dobre pięć razy.
Byłam zafascynowana przyjaźniami, które zawiązywały się tam na przełomie kolejnych sezonów. Relacje jakie łączyły bohaterów, były dla mnie czymś pięknym.
I może dlatego tak często oglądałam ten serial. Bo pokazywał to, co sama chciałam mieć.
I nie, nie chodziło o nieśmiertelność, a o zwyczajnych przyjaciół, kochającego chłopaka, a uściślając o osoby na które mogłabym zawsze liczyć.Kiedyś łudziłam się, że doszłam do miejsca w którym mam to wszystko, jednak okropnie się myliłam. A uświadomiła mi to dopiero zdrada Aiden'a i mojej najlepszej przyjaciółki, kiedy to dosłownie każdy z ,przyjaciół' przestał mnie dostrzegać, a zaczął plotkować na mój temat. Momentami słyszałam o sobie tak okropne rzeczy, że zastanawiałam się, jak bardzo byłam zaślepiona, nie dostrzegając jak toksyczni byli moi znajomi. Toksyczni, fałszywi i dwulicowi.
- Czyżbym widział uśmiech na twojej pięknej buzi, skarbie? - usłyszałam obok siebie cichy szept Aiden'a, który pochylił się nad moim uchem. Momentalnie zmniejszył dystans pomiędzy nami, kładąc pudełko pizzy na stół.
- Być może - odpowiedziałam cicho, próbując opanować drżenie głosu. Nie chciałam aby był tak blisko. Brzydziłam się nim. - A teraz, czy mógłbyś się odsunąć, proszę? - spytałam lekko błagalnym tonem, odwracając twarz w jego stronę, co było ogromnym błędem z mojej strony.
Popatrzyłam mu prosto w oczy. Tliły się w nich niebezpieczne ogniki, i nawet pomimo tego, że kiedyś uważałam je za piękne, teraz byłam przerażona.
Skierowałam wzrok na jego pełne usta wykrzywione w bezczelnym uśmiechu. Brunet musiał to zauważyć, ponieważ momentalnie znalazł się nade mną, przyciskając swoje rozgrzane wargi do moich. Nie odwzajemniłam pocałunku, co tylko go rozjuszyło. Próbowałam odepchnąć chłopaka, umieszczając obie dłonie na jego ramionach, ale na nic się to zdało.
Był zbyt silny. Miałam ochotę krzyczeć, ale nie zrobiłam nic. W pewnej chwili przestałam myśleć o swoim cierpieniu. Brunet kontynuował, nie zdając sobie sprawy, że właśnie w tej chwili po raz kolejny zniszczył mi życie i sprawił, że przestałam czuć.
Nie opierałam się, gdy całował moją szyję, a następnie dekolt. Koszulka którą miałam na sobie zaczęła mu przeszkadzać, więc szybkim ruchem się jej pozbył. To samo zrobił ze swoją bluzą. Rzucając ją w kąt pomieszczenia. Chciałam, aby to wszystko już się skończyło.
Nie zarejestrowałam nawet momentu w którym zaczęłam płakać. Słone łzy spływały kaskadami po moich policzkach, ale brunet nic sobie z tego nie robił.
Kiedy sięgnął do gumki moich dresów, chcąc się ich pozbyć, ocknęłam się. Zaczęłam krzyczeć, wierzgać się i uderzać go dłońmi na oślep.- Przestań, jebana suko- warknął brunet, momentalnie unieruchamiając moje dłonie. - Przypomnij sobie, jak było nam dobrze. Może znowu tak być. Chyba nie chcesz, abym się zdenerwował, prawda? - spytał potulnie, składając delikatny pocałunek na moim obojczyku. - Jesteś taka piękna, Skyler. I cała moja - szepnął, tworząc na moim ciele swojego rodzaju linię mokrych pocałunków. - Moja, rozumiesz? - spytał, patrząc na mnie wygłodniałym wzrokiem. - A ja jestem przywiązany do swojej własności. - stwierdził, składając delikatny pocałunek na moich ustach. - Więc teraz po prostu wezmę to, co moje - wzruszył ramionami, puszczając moje ręce i układając jedną ze swoich dłoni na mojej talii. Druga znalazła się na gumce moich dresów, które zaczęła powoli opuszczać.
Zacisnęłam dłonie w pięści i kumulując całą swoją siłę fizyczną, uniosłam kolano, uderzając bruneta w krocze. Głośny jęk, a następnie huk upadającego ciała wypełnił całe pomieszczenie. Brunet leżał na podłodze, kuląc się z bólu.
Wiedziałam, że mam niewiele czasu, aby uciec. Chwyciłam więc swoją koszulkę i pędem ruszyłam w stronę przedpokoju, gdzie założyłam buty oraz kurtkę i wybiegłam z domu.
Pędziłam przed siebie, wiedząc, że za chwilę brunet może odzyskać swoją sprawność.Nie wiedziałam, gdzie pójść. Normalnie znalazłabym się u Leo, jednak akurat dzisiejszego dnia rodziny Smith'ów nie było w domu. Wyjechali do dziadków.
Na pierwszym przystanku który pojawił się w zasięgu mojego wzroku, wsiadłam do autobusu. Byłam pewna, że kierowca przeraził się na mój widok, ale obecnie wcale mnie to nie obchodziło.
Siedziałam w pojeździe aż do ostatniego przystanku, o którym poinformował mnie kierowca. Wysiadłam z autobusu, rozglądając się po okolicy.
Szczęśliwy traf sprawił, że znajdowałam się w miejscu w którymi najbardziej chciałam być.
Na przystanku niedaleko domu Shawn'a.Głęboko westchnęłam, kierując się w stronę budynku. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wyglądałam okropnie, ale miałam to gdzieś. Chciałam po prostu zobaczyć bruneta i mocno go przytulić.
Potrzebowałam go teraz jak nigdy wcześniej.
Co sądzicie o rozdziale moi drodzy? Tak jak mówiłam, sytuacja zaczyna się rozjaśniać ...
with love, luvmyshawnmendes x

CZYTASZ
rewrite the stars | sm
FanficWiesz, że Cię chcę. To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć. Więc zmieńmy nasze gwiazdy, bo to ty jesteś moim przeznaczeniem.