Zadzwoniłam domofonem i czekając na odebranie połączenia postanowiłam przejrzeć się w przedniej kamerce swojego telefonu.
Westchnęłam, widząc czerwone, spuchnięte policzki, załzawione oczy i rozmazany tusz pod nimi. Mój makijaż już praktycznie nie istniał, tylko precyzyjnie zrobiona kreska na na powiekach wyglądała nadal na nietkniętą.To, jak bardzo źle było potwierdziło również zaskoczone spojrzenie pokojówki Mendes'ów, która pojawiła się na ekranie zaraz po odebraniu połączenia.
- Dzień dobry - powiedziałam zachrypniętym głosem. - Ja do Shawn'a.
- Ah tak, pamiętam Cię panienko - starsza kobieta posłała mi uprzejmy uśmiech. - Shawn jest w domu, zapraszam.
Usłyszałam piknięcie, po czym nacisnęłam klamkę furtki, wchodząc na posesję.
Piękny ogród nie robił na mnie już tak dużego wrażenia jak ostatnio. Szłam w milczeniu, zawieszając wzrok na swoich butach.W drzwiach przywitała mnie ta sama sympatyczna staruszka. Jej spojrzenie pełne zdziwienia i troski oscylowało pomiędzy moimi załzawionymi oczami, a niecodziennym jak na tę pogodę doborem stroju. W końcu na zewnątrz było cholernie zimno, a ja stałam przed nią w rozpiętej kurtce pod którą miałam jedynie luźną koszulkę.
- Wszystko w porządku skarbeńku?- spytała, patrząc na mnie z troską. - Może zaparzyć Ci herbaty? - spytała kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Dziękuję Pani bardzo, naprawdę, ale wolałabym zobaczyć się z Shawn'em. - odchrząknęłam, posyłając kobiecie delikatny uśmiech.
- Oczywiście. Usiądź sobie, proszę a ja zawołam Shawn'a - oznajmiła, wskazując dłonią na białą kanapę w rogu salonu. Skierowałam się w jej stronę, po czym delikatnie usiadłam na jej brzegu. Wzięłam kilka głębokich oddechów, zdając sobie sprawę, że jestem już bezpieczna, a Aiden mnie nie znajdzie. Trudno było mieć to poczucie, gdy wiedziałam, że w tej grze to on rozdaje karty. I nawet jeżeli ja jestem bezpieczna, to moi bliscy mogą być w ogromnym niebezpieczeństwie.
- Sky? - usłyszałam zachrypnięty głos bruneta, mówiący moje imię. Momentalnie spojrzałam w jego stronę. Stał przede mną w szarych dresach i opinającej, białej koszulce. Moje spojrzenie utkwiło w jego pięknych, piwnych oczach. Zacisnęłam zęby, próbując się nie rozpłakać. Ale na marne. Łzy popłynęły po moich rozgrzanych policzkach jeszcze szybciej, niż się spodziewałam. Pomimo rozmazanego obrazu przed oczami, widziałam zaskoczone spojrzenie bruneta. Chłopak momentalnie znalazł się obok, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
To właśnie sprawiło, że od początku tak bardzo go polubiłam. Miał w sobie ogromne pokłady empatii. I nawet wiedząc, jak bardzo go zraniłam, widząc moją krzywdę nie potrafił dłużej zachować dystansu.
Każdej relacji oddawał całe swoje serce.
Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziliśmy. Nawet nie zarejestrowałam momentu w którym opuściliśmy kunsztowny salon i znaleźliśmy się w pokoju bruneta.
Ściany pomieszczenia były wypełnione ramkami w których stały zdjęcia z przeróżnych etapów życia chłopaka. Mój wzrok na dłużej spoczął na fotografii przedstawiającej dwóch chłopców wyszczerzonych do aparatu. Na głowie mieli słomkowe kapelusze, a w rękach trzymali niewielkie wędki. Od razu rozpoznałam na fotografii dwóch najlepszych przyjaciół. Shawn i Brian. Byli nierozłączni od zawsze, a przeze mnie ich relacja się zniszczyła. Coś, co budowali od przedszkola rozpadło się jak niestabilny domek z kart.- Tak bardzo Cię przepraszam - wyszeptałam zmęczonym głosem. Dłonie bruneta znajdowały się po obu stronach moich pleców, co sprawiło, że nie miał problemu z obrócenie mojego ciała w swoją stronę.
I przysięgam, że mogłabym trwać w tej chwili całe wieki. Zapominając o wszystkim wokół, będąc wpatrzona tylko w jego hipnotyzujące oczy, wypełnione błyszczącymi iskierkami.Jednak życie nie było bajką, a ja musiałam zmierzyć się z rzeczywistością.
- Hej, spokojnie - szepnął brunet, zauważając, jak całe moje ciało zaczyna się trząść. Siadamy na jego łóżku, stykając się kolanami. Opieram głowę o zagłówek łóżka, biorąc głęboki wdech. - Możesz mi powiedzieć wszystko Sky.
- On ... - zaczynam, próbując opanować drżenie głosu. Przyciskam dłoń do ust i przymykam oczy, próbując kontynuować. - Próbował mnie zgwałcić. - mówię na jednym wydechu, a z moich ust niekontrolowanie wydostaje się stłumiony jęk.
Brunet przez chwilę patrzy na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Jest zagubiony, jego wzrok jest rozbiegany, jakby dosłownie przed sekundą został oszołomiony czymś ciężkim.
Z tej odległości czuję bicie jego serca, które dotąd miarowe, zaczyna dudnić w klatce piersiowej. Widzę, jak jego szczęka mocno się zaciska, a w oczach pojawia się wściekłość.
- Zabiję go, Skyler - oznajmia spokojnym tonem, przez zaciśnięte zęby. Gwałtownie wstaje z łóżka i podchodzi do komody, strącając z niej szklany wazon. Jest jak w transie, widząc jego wściekłe spojrzenie, przeszywa mnie dreszcz.
Jestem w szoku. Kulę się na łóżku, a moje ciało ponownie zaczyna się trząść. Brunet jakby wyrwany z amoku, podchodzi do łóżka i niepewnie siada obok mnie. Układa dłoń na moim kolanie, delikatnie je gładząc. Na jego twarzy zauważam skruchę.
Momentalnie zmieniam pozycję i padam mu w ramiona. Mój szloch nie ustaje, moczę koszulkę bruneta, będąc wciśnięta w jego ciało, jednak nie wydaje się, aby mu to przeszkadzało. Chłopak gładzi dłońmi moje plecy, pozwalając mi w milczeniu uporać się z emocjami.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć Sky - odzywa się wreszcie ochrypłym głosem. - Jestem cholernym idiotą. Jak mogłem nie zauważyć tego wcześniej? - mówi rozżalonym głosem. Mam ochotę wykrzyczeć mu w twarz, że nic nie jest jego winą, ale brunet kontynuuje monolog, układając moją głowę na swoim ramieniu. - Kuzynka Brian'a z Californii chodziła z nim kiedyś do szkoły i opowiedziała mu wiele ciekawych historii na jego temat. To, jak bawił się dziewczynami, mając swoją własną i jak w okropny sposób sprawił, że dziewczyna z nim zerwała. Przespał się z jej przyjaciółką, rozumiesz? - zaśmiał się gorzko. - A tą biedną dziewczynę wystawił na pośmiewisko, rozpowiadając o niej wiele nieprawdziwych informacji.
- Shawn - przerywam mu, unosząc głowę - To ja byłam tą dziewczyną.
Czas powiedzieć mu całą prawdę.
Hejka miśki, wybaczcie, że rozdział jest tak słaby, ale pisałam go kilka razy i uwierzcie, to jest najlepsza wersja. Mam nadzieje ze jakoś przez niego przebrneliscie.
love, luvmyshawnmendes x
![](https://img.wattpad.com/cover/181728580-288-k241927.jpg)
CZYTASZ
rewrite the stars | sm
FanfictionWiesz, że Cię chcę. To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć. Więc zmieńmy nasze gwiazdy, bo to ty jesteś moim przeznaczeniem.