Czułam na sobie czujne spojrzenie bruneta, gdy niepewnie odwróciłam głowę w jego stronę. Spojrzałam na piękne, brązowe oczy, które podobnie jak cała twarz wyrażały ogromny szok. Przetarłam załzawione oczy rękawem kurtki, zmieniając pozycję na łóżku.- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, z resztą ja nie chciałam roztrząsać tego tematu. - zaczęłam, próbując unikać czujnego spojrzenia bruneta. - Mieszkałam kiedyś w Californii. W liceum miałam grupkę cudownych przyjaciółek, mnóstwo znajomych i jego - chłopaka moich marzeń. Byliśmy swego rodzaju elitą naszego highschool, wszyscy nas kochali, szanowali. - przerywam na moment, biorąc głęboki wdech. Zapomniałam już jak to jest mówić prawdę. To jakby w jednej chwili ogromny kamień przygniatający duszę, zniknął. Przeminął bezpowrotnie, zabierając ze sobą wszystko co złe.
- Uwielbiałam tych ludzi. Czułam się z nimi dobrze, moje przyjaciółki były dla mnie jak siostry, a Aiden był chłopakiem ze snów. - kontynuuje, zawieszając wzrok. Zauważam, jak pieści bruneta, jak dotąd rozluźnione, ściskają się.
- Dopóki coś nie zaczęło się pieprzyć. Dziewczyny zaczęły mnie ignorować, zaczynając między innymi od wspólnych wyjść o których ja nie miałam wiedzieć. Aiden zaczął ćpać i zadawać się z nieciekawym towarzystwem. Nie zliczę ile razy ktoś groził mi śmiercią z jego powodu. Kilkukrotnie jakieś szemrane osoby zaczepiały mnie na ulicy, mówiąc, że Aiden jest im winny dużo pieniędzy.
A ja cały czas go usprawiedliwiałam. Próbowałam mu pomóc, opuszczałam szkołę, opiekując się nim całymi dniami, gdy próbował przejść domowy odwyk i nie miał siły nawet wstać z łóżka - przełykam ślinę, a przed moimi oczami pojawia się obraz zmarnowanego Aiden'a przez moimi drzwiami. Była czwarta nad ranem, a on padł w moje ramiona, zanosząc się rzewnym płaczem. W tamtej chwili po raz pierwszy rozsypał się w mojej obecności. Długo udawał, że wszystko jest w porządku, chcąc pokazać, jak silny i niezależny jest. A wtedy zwyczajnie płakał jak dziecko, nie mogąc się uspokoić.
- A po tym wszystkim, on w szkole pluł mi w twarz, ignorując mnie i flirtując z innymi dziewczynami.
Ale ja nadal wierzyłam w to, że jest dobry. I zapewne nadal trwałabym w toksycznej relacji, gdybym przypadkiem nie dowiedziała się, że przespał się z moją przyjaciółką.
Nie miałam o tym wiedzieć, jednak, gdy moje byłe najlepsze przyjaciółki rozmawiały w łazience o tym, jak dobry w łóżku był mój chłopak, ja byłam w toalecie.
Nie potrafiłam się od niego uwolnić, ale właśnie tamtego dnia zdobyłam się na odwagę.
Chodziłam do tej szkoły jeszcze przez następne kilka miesięcy, ale moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Wstawałam, szlam do szkoły, gdzie każdy mnie wyśmiewał, a następnie wracałam do domu i siedziałam do późna nad książkami.
I tak przez kilka miesięcy. Na szczęście zdobyłam się na odwagę i powiedziałam o wszystkim moim rodzicom, a oni bez wachania zaproponowali przeprowadzkę.
I naprawdę nie mam pojęcia, jakim cudem on mnie odnalazł. Zrobiłam wszystko, aby zniknąć, a on po prostu pojawił się w Toronto. - westchnęłam, unosząc wzrok i spoglądając na bruneta. Wyraz jego twarzy był nieodgadniony. Jego dłonie nadal były zaciśnięte, tak samo jak szczęka, jednak wydawał się być spokojniejszy.
- Szantażował mnie. Groził, że jeżeli nie zostanę jego dziewczyną, to zrobi krzywdę moim bliskim, przyjaciołom i tobie. Nie chciałam tego, więc po prostu się zgodziłam. Naprawdę mi przykro, Shawn - szepcze, nie będąc w stanie dalej posługiwać się zachrypniętym głosem.
- Nie mogłam pozwolić, aby zrobił Wam krzywdę. Nie mogłam, a pomimo tego, to ja sama tak bardzo Cię skrzywdziłam. Wybacz mi, błagam. - spoglądam na niego ze łzami w oczach.Tak bardzo chciałam, aby wszystko było w porządku. Po ponad miesiącu ciągłych kłamstw, smutku i załamań zwyczajnie chciałam, aby wszystko się skończyło. Pragnęłam, aby Aiden zniknął, a wraz z nim wszystkie moje problemy.
- Nie wiem co powiedzieć, Sky, naprawdę - stwierdził, ochrypłym głosem. - Tak wiele przeszłaś, a ja nawet nie zauważyłem, że coś jest nie w porządku - na dźwięk jego złamanego głosu moje serce pękało.
Nie chciałam, aby się o to obwiniał. To właśnie on sprawił, że ponownie byłam szczęśliwa. Nie mogłam patrzeć, jak bardzo się zadręcza.
- Hej, błagam Cię - zaczęłam, chwytając w dłonie jego policzki i spoglądając mu prosto w oczy - To nie jest twoja wina, okey? Jesteś najszczęśliwszym co mnie spotkało, przysięgam, Shawn - oznajmiłam ze łzami w oczach. - Nie masz prawa się o nic obwiniać.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, Sky. Dlatego zadaje sobie pytanie, czemu nie zauważyłem, że nie zachowujesz się przy nim naturalnie? Że twoje uśmiechy były wymuszone, a wasze pocałunki wyreżyserowane? Dlaczego do cholery tego nie wiedziałem? Albo inaczej, dlaczego nie zwróciłem na to większej uwagi? - spytał, podchodząc w stronę okna. Jego szczęka i pięści nadal były zaciśnięte. Przylegająca koszulka podkreślała napięte ramiona i uwydatniała jego wyrzeźbione mięśnie.
Stał przede mną, niczym anioł. Bo był moim aniołem. Wspierał mnie, sprawiał, że czułam się cudownie.
I nagle zdałam sobie sprawę, że nigdy nie darzyłam Aiden'a tak silnym uczuciem, jakim darzę Shawn'a.
- On chciał Cię zgwałcić, kurwa mać - uniósł dłonie, aby chwilę później objąć nimi twarz. - Przysięgam, pożałuje, że kiedykolwiek Cię dotknął, Sky. Pożałuje każdej pieprzonej sekundy, którą przez niego przecierpiałaś - brunet podchodzi bliżej, ujmując moją twarz w dłonie. Gładzi kciukiem mój policzek, a ja unoszę spojrzenie w górę i zakładam dłonie na jego karku. - Pożałuje, ponieważ nie pozwolę, aby osoba, którą tak cholernie kocham, cierpiała.
CZYTASZ
rewrite the stars | sm
FanfictionWiesz, że Cię chcę. To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć. Więc zmieńmy nasze gwiazdy, bo to ty jesteś moim przeznaczeniem.