25

1.6K 75 8
                                    




Momentalnie robi mi się niedobrze. Czuję, jak krew odpływa z mojej twarzy, pozbawiając ją jakiegokolwiek koloru. Patrzę tępo w książkę przede mną, czując, że za moment się rozpłaczę. Czuję, jak Emillie szturcha moje ramię, pytając, czy wszystko w porządku, ale nie jestem w stanie wydać żadnego dźwięku. Zwyczajnie patrzę przed siebie i po raz kolejny pragnę, aby ten dzień już się skończył.

Chcę po prostu wyjść stąd niezauważona. Chcę, aby on w końcu zniknął z mojego życia.

Na moment przestaję oddychać. Dzieje się to, gdy pierwszy raz od mojej ostatniej rozmowy z nim, rejestruję dźwięk tego miękkiego, lekko ochrypniętego głosu. Zamieram, gdy słyszę w jaki sposób wypowiada swoje imię.

- Aiden Smith - mówi gładko, widocznie wzbudzając zainteresowanie płci pięknej.

Jednak ja potrafię go rozgryźć. Od razu wyczuwam w tym niepozornym zdaniu nutkę sarkazmu i niesamowitą pewność siebie.

Ten akcent. Coś co kiedyś tak bardzo kochałam, teraz niemal przyprawia mnie o wymioty.
Emillie po raz kolejny szturcha moje ramię, machając przed moją twarzą podręcznikiem.

- Jest w porządku - szepcze do niej, a blondynka jedynie kiwa głową, uśmiechając się pod nosem.

Wiem, co teraz sobie myśli. Jest pewna, że widok przystojnego bruneta zaparł mi dech w piersiach. I tutaj niestety się nie myli.
Jednak to nie jego wygląd jest tego przyczyną, a sama obecność. Świadomość faktu, że osoba, która poniekąd zniszczyła mi życie, stoi kilka kroków ode mnie niesamowicie mnie przytłacza.

Nie skupiam się na pytaniach profesora Raymond'a, a jedynie na jego odpowiedziach.

Aiden Smith. Lubię adrenalinę. Gram w koszykówkę.

Zaczynam zastanawiać się, co on tu robi i czy o mnie wie.
Automatycznie sięgam po telefon, chcąc napisać Leo o całej sytuacji, ale wtedy przypominam sobie, że platynowy blondyn jest niekoniecznie poinformowany o powodzie mojej przeprowadzki. Nie chciałam tego robić, głównie ze względu na to, że nie byłaby to zbyt przyjemna rozmowa. Temat moich uczuć i mojego poprzedniego życia, jest dość trudnym tematem.

- Jest niezły, prawda? - słyszę głos Violetty - koleżanki Emillie siedzącej w ławce za nami.

- Ba. - prycha dziewczyna obok niej, której imienia nie znam. - Ciasteczko. Ciekawe czy jest tak dobry w łóżku, na jakiego wygląda - komentuje, po czym obie zaczynają chichotać.

Czuję się jednocześnie zażenowana, jak i przerażona.

Chichot dziewczyn zwrócił uwagę nauczyciela, który po chwili kieruje się z ich stronę.
Głęboko oddycham, próbując uspokoić skołatane nerwy.

I wtedy robię coś, czego w ogóle nie planowałam zrobić.
Spoglądam w jego stronę.

A co najgorsze; on również na mnie patrzy.
Posyła mi szelmowski uśmieszek, a ja czuję, jak jego wzrok dosłownie pali moją skórę. Zanim decyduje się odwrócić, patrzę w jego stronę jeszcze raz.

I zauważam to spojrzenie. Spojrzenie, które nie zwiastuje nic dobrego.

- Wydaje mi się, że wpadłaś mu w oko - komentuje Emillie, a ja nieznacznie się krzywię, nie chcąc wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń.

Przez resztę lekcji nie ośmielam się nawet oderwać wzroku od książki. Boję się, że gdy chociaż lekko odwrócę wzrok, ujrzę jego spojrzenie wlepione we mnie. Spojrzenie, które będzie paliło moją skórę i sprawiało, że nie będę mogła oddychać. Jego spojrzenie.

Kiedy w końcu dzwoni dzwonek, wybiegam z klasy jako pierwsza, od razu kierując się w stronę toalety. Chcę się ukryć, chce jak najszybciej stąd wyjść.
Kiedy dosłownie na moment przymykam oczy, moje ciało zderza się z drugim ciałem.

- Sky? - zamieram, słysząc znajomy głos. - Gdzie się tak spieszysz, chmurko? - pyta Shawn, a ja w końcu odważam się otworzyć oczy.

- Przepraszam  Cię, ale muszę do łazienki - oznajmiam, sprawnie omijając bruneta.Słyszę, że woła moje imię, ale nie odwracam się, chcąc jak najszybciej dotrzeć do upragnionego celu - toalety, w której będę mogła ukryć się przed przeszłością chociaż na chwilę.

Zamykając się w kabinie, oddycham z ulgą. Odchylam głowę do tyłu, próbując unormować oddech.

- Wszystko w porządku? - słyszę po raz kolejny tego dnia.

- Em, jasne - odchrząkuję, odpowiadając wyraźnie zmartwionej dziewczynie. Po raz kolejny głęboko oddycham, po czym jak gdyby nigdy nic, opuszczam kabinę i zaczynam myć ręce. Dziewczyna patrzy na mnie niezrozumiałym wzrokiem.

- Może kogoś zawołać? - pyta, a w jej głosie słychać wyraźne zmartwienie. - Jesteś okropnie blada.

- Nie, naprawdę, jest w porządku - odchrząkuje i mówię pewnie, próbując również wmówić to samej sobie.

Nic nie jest w porządku. Nie, odkąd on znowu się tu pojawił. Nic nie jest w porządku, od kiedy moja przeszłość, która jest równocześnie koszmarem, staje się częścią rzeczywistości.







xxx

Co sądzicie o ostatnich rozdziałach?

buźka skarby

luvmyshawnmendes x ❤️

rewrite the stars | sm Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz