Rozdział 6

21 5 11
                                    

- I my mamy się tam wspiąć? – powiedziałem powoli, przestraszony.

- Na to wygląda. No chodź, nic ci przecież nie będzie. – odpowiedział.

- Łatwo ci mówić, to nie ty masz lęk wysokości.

- Ups. – zaśmiał się.

- Nie widzę w tym nic śmiesznego. – mruknąłem.

- A ja tak. Co to za problem? To drzewo ma tylko jakieś trzysta metrów.

- Nie dobijaj mnie.

Pokręcił głową zniecierpliwiony.

- Popatrz. Dolly zrobiła nam drabinkę. – pokazał na przymocowane do grubego pnia deski. – To dziecinnie proste. Chyba umiesz wchodzić po drabinie?

- Umiem, ale nie na takiej, która jest tak wysoka.

Przewrócił oczami.

- Czemu Dolly musiała mi przydzielić akurat ciebie...

Westchnąłem i podszedłem do drzewa, nie mogąc znieść jego irytującego narzekania. Postawiłem nogę na szczeblu, a ręką chwyciłem następny. I tak parę razy, wchodząc coraz wyżej i wyżej.

- Wow, Rubel wreszcie się ruszył i zaczął się wspinać! Naprawdę, imponujące.

- Zamknij się. – wywarczałem, mając ochotę zejść i mu przywalić.

- No dobrze, dobrze, bo jeszcze się zdekoncentrujesz i spadniesz.

- Uważaj tylko, żebym nie upadł na ciebie. – odgryzłem się. – I w ogóle, możesz też już wchodzić, nie będę tyle na ciebie czekał na górze.

- Jasne, jasne, już. – zarzucił sobie plecak na ramię, poprawił grzywkę i zaczął się wpinać. Trzeba mu było przyznać, że był w tym niezły.

***

- Uh. – westchnąłem, wchodząc na sporą, metalową platformę, zamontowanej na samym szczycie. Robcio wszedł zaraz po mnie. 


***

No, jak widzicie, wracam z Wyjazdem

Hmmm 

A przynajmniej na chwilę XD

Ale tym razem postaram się to skończyć :3 

Wyjazd z Książkotworami v3Where stories live. Discover now