- Idealnie, kochani! Jak na razie wybornie radzicie sobie z rzuconymi wam wyzwaniami. Przyszła jednak pora na coś bardziej... Ekstremalnego. – powiedziała Muffinek, próbując ukryć podekscytowanie w głosie.
- Co takiego? – zapytałem, otrzepując się z resztek marnego posiłku.
- Skok na bungee!
- Nie brzmi jakoś specjalnie ekstremalnie. – mruknął Rubel.
- Tak? Więc chcesz iść na ochotnika?
- Czemu nie. – odparł ze śmiechem.
- Jak wolisz. – odpowiedziała lekko zmieszana – Sprzęt jest już przygotowany, załóż go na siebie i możesz skakać.
- To na pewno bezpieczne? – zapytałem podejrzliwie patrząc na przymocowaną do sporej gałęzi linę.
- Nie wiemy! Rubel będzie testerem.
- Cholera, nie testowaliście tego?
- Nikt oprócz was nie chciał podpisać umowy o braku odpowiedzialności za śmierć lub uszczerbki na zdrowiu, przykro nam.
Westchnąłem głośno i spojrzałem w stronę Rubla. Właśnie kończył zakładać specjalną kamizelkę, która miała przytrzymać go podczas upadku. Wyglądała profesjonalnie, ale wciąż nie budziła mojego zaufania.
- Serio chcesz to zrobić?
- Raz się żyje. – powiedział, podchodząc do krawędzi platformy.
- Według naszych teoretycznych obliczeń wszystko powinno być dobrze. – dodała Muffinek, jakby chcąc dodać mu otuchy – Ale i tak nie odpowiadamy za to, co ci się stanie.
- Jasne.
- Więc jesteś gotowy?
- Daj mi chwilę.
Przystanął, wziął kilka głębokich oddechów i otarł dłonie o spodnie. Po paru sekundach podniósł głowę i oznajmił:
- Już.
- Więc powodzenia Rubel!
Zgiął lekko nogi, nachylił się do przodu i skoczył. Lina rozciągnęła się i naprężyła, kiedy szybko spadał w dół. W przerażeniu obserwowałem jak zbliżał się do ziemi. Lecz na szczęście, w końcu lina przytrzymała go kilkanaście metrów nad ziemią. Chwile jeszcze bujał się w górę i w dół, aż wreszcie się zatrzymał. Odetchnąłem z ulgą.
- Brawo Rubel!
- Racja, gratulacje! – krzyknąłem do niego.
***
wiem, że rozdział jest okropny
ale czuję się chujowo (psychicznie xD) a chciałem mieć już to z głowy
mieć ten no, wiecie, komfort psychiczny, że przynajmniej jedną rzecz potrafię zrobić i jej nie spierdolić totalnie
tak, zmuszanie się do pisania jest złe, ale co poradzę
szczerze mówiąc prawie się nie rozpłakałem nad tekstem x D
nic mi się nie chce
żyć mi się nie chce
to nie ma sensu
żyję dla jednej osoby
parę innych pomaga mi jakoś to ciągnąć
mam niby jakieś cele
marzenia
ale chuj mi z tego
szczerze mówiąc nie czuję totalnie żadnej różnicy od marca, gdy zacząłem leczyć się psychiatrycznie
żadnej xD
leki, terapie nie pomagają
i nie chce mi się dawać więcej czasu
liczyłem, że będzie chociaż trochę lepiej
jak zwykle się zawiodłem x D
dalej bym się rozwodził nad swoim spierdoleniem, ale szczerze mówiąc nie mam na to siły
więc ten no
trzymajcie się
YOU ARE READING
Wyjazd z Książkotworami v3
FanfictionCzy szóstce bohaterów z dobrze znanego nam serwera, wybranych przez Siódmego, uda się wydostać z wyspy w zaledwie 24 godziny? Czy każdy z nich ujdzie z życiem? Czy Dolly spełni swoje krwiożercze ambicje i osiągnie sukces swoim nowym show? Totalnie o...