Rozdział 24

21 5 2
                                    

Lekko niezdarnie zeskoczyłam na spory, żwirowy parking. Rozciągnęłam się lekko po długiej podróży i sięgnęłam do kieszeni eleganckich spodni, by wyciągnąć telefon. Wybrałam numer i zadzwoniłam.

- Już jestem. – mruknęłam pośpiesznie, kierując się w stronę dużego budynku. – Będę na zapleczu za parę minut.

- Dobra. Spotkajmy się koło biurka technika.

- Jasne.

Zakończyłam połączenie i energicznym krokiem podeszłam do wejścia.

- Ma pani pozwolenie na wejście? – zapytał masywny ochroniarz, patrząc na mnie z góry – To drzwi tylko dla pracowników.

- Proszę. – pokazałam mu swoją legitymację.

Przyjrzał się jej na chwilę, sprawdził coś na niewielkiej, papierowej rozpisce i powiedział:

- Przepraszam za nieudogodnienia, ale dostaliśmy wyraźne polecenie, aby sprawdzać absolutnie każdego. – odsunął się trochę, chwycił za klamkę i otworzył ciężkie, metalowe drzwi – Proszę wchodzić.

Idąc korytarzem w głowie wciąż powtarzałam swoje kwestie, wymieniałam zadania, które mam do wykonania i starałam się jakoś uspokoić szybko bijące serce.

Prawie ze stresu pominęłam tak drzwi z napisem „Zaplecze techniczne", za którymi miałam spotkać się z Dolly. Jednak w ostatniej chwili zawróciłam i zajrzałam do środka.

- Witaj, Muffinku. – powiedziała na powitanie.

Siedziała wygodnie na biurowym krześle, z założoną nogą na nogę. W prawej ręce trzymała zaczętą butelkę czystej wody, a w drugiej szminkę. Obok niej leżały inne przybory do makijażu.

- Em, hej Dolly. – odpowiedziałam nieco nieśmiało, wchodząc do środka.

- Gotowa?

- No... Chyba tak. Ale i tak się stresuję.

- Ależ nie ma o co! Zobaczysz, wyjdzie świetnie, a publiczność cię pokocha. Jestem tego pewna.

- Dziękuję. – mruknęłam. – Kiedy wychodzimy?

- Za niecałe dziesięć minut. Znasz plan. Najpierw wchodzę z tobą, a potem zostawiam cię tam samą. Wszystko rozumiesz?

- Tak, wszystko rozumiem.

- Masz jeszcze jakieś pytania?

- Nie.

- No i super. – uśmiechnęła się.

***

Spojrzałam na zegarek. Już czas.

- Chodź. – powiedziałam do Muffinka, siedzącej na drewnianym taborecie.

Poprawiłam włosy, ubranie i ostatni raz rzuciłam okiem na zawieszone na korytarzu lustro. Wyglądało na to, że wszystko było w najwyższym porządku.

- Witajcie ponownie, kochani! – powiedziałam głośno, chwytając za mikrofon i energicznym krokiem wchodząc na scenę. Muffinek na razie stanęła obok, nieco z tyłu. – Jesteśmy już po krótkiej przerwie. Proszę wszystkich o zajęcie miejsc!

Poczekałam chwilę, aż rozgadany tłum powoli usiądzie na krzesłach.

- Mamy zaszczyt gościć w studiu kolejnego członka zespołu Książkotworów! Powitajcie ją brawami! – skinęłam do niej lekko, by oznajmić, że nadeszła pora, by podeszła bliżej.

Widziałam lekki strach wymalowany na jej twarzy. Jednak od razu uśmiechnęła się i rozpromieniła. Przed widzami trzeba ukrywać i udawać niektóre emocje.

- Dzień dobry! – pomachała w stronę ludzi.

Długie i głośne brawa wypełniły salę. Odczekałyśmy parę minut, aż wszystko ucichło.

- To Muffinek. Moja najbliższa asystentka. Pomagała mi praktycznie we wszystkim, zaczynając od pomysłu, a na organizacji kończąc. – przedstawiłam ją po krótce, przechadzając się po lśniącej posadzce – I kiedy myślałam, kogo wybrać na moje zastępstwo... Nie mogłam podjąć innego wyboru. Kochani. Jak dobrze wiecie, czas wielkiego końca nieubłagalnie się kurczy. Tak więc będę musiała opuścić was, by osobiście być przy kulminacyjnym momencie. By osobiście wręczyć im nagrodę, lub wymierzyć karę. Zostanie z wami ona. – pokazałam na nią – Nie bójcie się. Jesteście w dobrych rękach.

- Dziękuję Dolly. – powiedziała raczej nie do mnie, a do ludzi przed nią – Jak usłyszeliście, przejmę obowiązki naszej ukochanej prowadzącej. Mam nadzieję, że będziemy świetnie się wspólnie bawić!

Uśmiechnęłam się ostatni raz, pomachałam widzom na pożegnanie i zeszłam ze sceny. Pobiegłam do wyjścia i wyszłam na parking, gdzie właśnie osobowy helikopter szykował się do odlotu. Pośpiesznie wskoczyłam do środka i usiadłam. Osobisty ochroniarz siedzący na siedzeniu obok spojrzał na mnie z powagą i powiedział:

- Trochę na panią czekaliśmy.

- Przepraszam, musiałam załatwić parę spraw. 

Wyjazd z Książkotworami v3Where stories live. Discover now