Rozdział 15

18 5 2
                                    

Przeszliśmy tunelem do kolejnej groty. Była tylko odrobinę większa i wyglądała praktycznie identycznie, co jej poprzedniczka.

- Kolejne znaki. – mruknąłem.

- I skrzynka. – dodała Nerka, podnosząc niewielką, drewnianą szkatułkę.

Była ładna, rzeźbiona i ozdobiona złotymi wstawkami. Do tego miała dużą kłódkę na kod. Cztery symbole, które należało ułożyć w odpowiedniej kolejności. Kwadrat, prostokąt, koło i trójkąt.

- Masz na to jakiś pomysł? – zapytałem, pokazując na zamek.

- Najpierw przydałoby się rozejrzeć i ogarnąć tutejsze bazgroły. – odpowiedziała, przysuwając się do ściany i z miną znawcy wypatrując krwi.

Ja przykucnąłem przy rogu, gdzie leżał dziwny kamień. Był zbyt kwadratowy, by mógł być dziełem natury. Obok niego leżał praktycznie idealny trójkąt.

- Mam coś! – krzyknąłem, chcąc pokazać jej moje znalezisko.

- Dobra. Połowę układanki już mamy, pozostała druga część.

- Znalazłaś jakieś ślady?

- Poza przypadkowymi plamami nic. Pewnie Dolly chce nimi nas zmylić.

- Możliwe... - odmruknąłem.

Wtedy moją uwagę zwrócił dziwny znak na jej ramieniu. Zaraz pod podwiniętym rękawem niebieskiej bluzy znajdował się niewielki, czarny tatuaż – koło. Był nierówny i wyglądał na świeży. Skóra w tym miejscu ciągle była zaczerwieniona.

- Miałaś ten tatuaż już wcześniej?

- Co? – zapytała zdezorientowana, by dopiero po chwili uświadomić sobie o czym mówię. Widocznie wcześniej tego nie zauważyła. – Dolly musiała mi to zrobić, wrrr. – warknęła – Zamorduję ją kiedyś, to nawet nie wygląda estetycznie!

- Ważne, że mamy kolejną część. Nie przejmuj się, przecież można to usunąć.

- Mam nadzieję. – odparła, ciągle zdenerwowana – W sumie, moglibyśmy już spróbować to otworzyć. Z czterema pozostałymi kombinacjami nie powinno być większego problemu.

- Czekajcie kochani! – odezwała się Dolly nagle – Żeby nie było tak prosto, macie trzy szanse na otworzenie skrzynki. Jeśli za trzecim wam się nie uda... Radzę zachować bezpieczną odległość.

- Spróbujemy?

- Musimy.

- Najpierw wpisz to, co już mamy. – poleciłem.

Zręcznie ustawiła pokrętła tak, by utworzyły kod – kwadrat, trójkąt i koło.

- Co wybrać najpierw?

- Został prostokąt. Można zaryzykować.

Do powstałej kombinacji dołączył jeszcze prostokąt. Nacisnęła niewielki, czerwony guziczek zamontowany z boku kłódki. Głośny, piskliwy sygnał oznajmił nam, że się myliliśmy, po czym zamknięcie wróciło do swojego początkowego stanu. Pierwsza pomyłka.

- Co teraz? Kwadrat, koło czy trójkąt?

- Może koło? To, że masz je wytatuowane na ramieniu musi znaczyć coś więcej.

Ponownie wpisała ustalony już wcześniej ciąg, dodając do niego jeszcze koło. Z takim samym efektem. Została jeszcze jedna próba.

- Trójkąt czy kwadrat? – zapytała.

- Nie wiem. Ty wybierz.

- I potem będzie na mnie. Zróbmy losowanie. Masz jakąś monetę?

Wygrzebałem z kieszeni złotówkę.

- Jak będzie orzeł to bierzemy kwadrat. Jak reszka trójkąt.

- Dobra. Rzucaj.

Podrzuciłem ją delikatnie i poczekałem aż wyląduje mi na dłoni.

- Reszka.

- Będzie na ciebie, ty rzucałeś. – mruknęła, ustawiając kod.

- Ej! – krzyknąłem ze sprzeciwem.

Ona miała to widocznie gdzieś, bo od razu nacisnęła czerwony guzik. Szkatułka otworzyła się. Spośród czegoś, co wyglądało jak dynamit leżał spory, ciężki, złoty klucz.

- Musimy iść dalej, by sprawdzić do czego on jest.

- Eh. – jęknąłem, nie mając ochoty na dalszą wędrówkę. 

Wyjazd z Książkotworami v3Where stories live. Discover now