1 - 2.1

2.5K 136 52
                                    

Biegli przez las jak najszybciej potrafili. America miała już dość. Była niesamowicie zmęczona biegiem, a jej słaba kondycja wcale jej w tym nie pomagała, nie wspominając już o wystających korzeniach, przez które musiała skakać, by się nie przewrócić i nie zaliczyć gleby. Co chwila oglądała się za siebie, mając nadzieję, że nie zobaczy nikogo, kto mógłby ich gonić. W głowie jej szumialo, a jedyne myśli dziewczyny zajmował przez cały czas Jasper.

Zostawiliśmy go. Zostawiliśmy.. . Kurwa!

Jasnowłosa biegła za Clark. Ostatnia. Księżniczka zwolniła nieco tempa, przez co Ami ją wyprzedziła. Zdąrzyła tylko spostrzec, że Finn krzyczy do blondynki, aby biegła dalej. Teraz ich dwójka była ostatnia, a Mer biegła za Octavią, która z kolei biegła za Montim. Nagle chłopak się potknął, więc brunetka zatrzymała się i pomogła mu wstać. Mer dobiegła do nich z sercem na dłoni. Kręciło jej się w głowie. Nie miała już sił.

- Musimy biec! - krzyknął Finn i pomógł O.

America oparła się o pobliskie drzewo. Czuła, że za moment wyzionie ducha. Jeszcze nigdy nie biegła tak szybko i nie chciała mieć powodu, by to powtarzać. Poprawiła, spadające na twarz włosy i nieprzytomnie rozejrzała się po grupie. Zmarszczyla oczy na widok ludzkich kości leżących na leśnej ściółce.

- Co do cholery...- mruknęła, kucając przy kościach.

- Kto to... - spytał Finn, który patrzył na nie z rozszerzonym oczami.

- Raczej co to - Griffin podniosła coś na kształt czaszki i przyglądała się temu w zamyśleniu.

- Mamy przerąbane - jęknęła Octavia, trzymając się kurczowo ramienia Montiego.

- O co tu chodzi, do... - Ami nie zdarzyła dokończyć wypowiedzi, bo jej głos zagłuszył krzyk pełen rozpaczy. - Jasper. On, kurwa, żyje! - ruszyła biegiem w stronę, z której chwilę temu uciekali, nie zwracając uwagi na resztę grupy. Głęboko gdzieś miała to, czy za nią pobiegną, czy nie.

- Czakaj! Clark, zaczekaj! - usłyszała, gdzieś z tyłu Finna.

Więc Clark też biegnie za mną... Zajebiscie. Finn, grabisz sobie.

Dobiegła do skrawki drzew, kiedy poczuła stanowcze szarpniecie za ręce.

- Stój - szepnął Finn. - Trzymajmy się drzew.

- Gdzie on jest? - odezwał się Monti, zmartwiony - Przecież tu był.

- Zabrali go - powiedziała Clark, która tak jak Ami, rozglądała się za ciałem Jaspera.

Zabrali... Ale, ale po co?

- Musimy wracać - zarządziła Clark - Musimy ostrzec resztę. - odwróciła się i razem z Finnem zaczęli iść w stronę obozu.

- Zwariowałaś?! - Mer nie wytrzymała i krzyknęła w stronę blondynki, przez co zatrzymała ich dwójkę. - Nie możemy go tak zostawić! Oni go zabiją!

- Musimy wymyślić racjonalny plan - rzekła Gryffin, odwracając się w jej stronę. - Ale nie tu. Jest nas za mało, poza tym Octavia jest skaleczona. Muszę ponownie opatrzyć jej nogę, a nie mam przy sobie niczego.

- Ja także uważam, że nie powinniśmy wracać - Monti poparł Americę, stając obok niej. - Jasper może zginąć zanim dotrzemy do obozu. Już raz go zostawiłem.

- Musimy ostrzec resztę - spierał się Finn. - Możliwe, że Oni już ich odnaleźli, albo co gorsza zaatakowali. Co wtedy?

Mer na początku nie chciała się zgadzać i przeć w zaparte, ale pomyślała wtedy o Xanie.

𝐌𝐀𝐘 𝐖𝐄 𝐌𝐄𝐄𝐓 𝐀𝐆𝐀𝐈𝐍 | 𝐛𝐞𝐥𝐥𝐚𝐦𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz