1 - 4.1

2.1K 120 24
                                    

Wells Jaha został zamordowany. Kiedy stał na warcie, a jakiś Ziemianin wbił mu nóż w szyję. Pochowano go obok reszty zmarłych za palisadą, która została postawiona do końca przez następny tydzień.

*

America poszła do kapsuły, by spotkać się z Montim i sprawdzić jak miewa się Jasper. Weszła do środka w momencie, w którym Clarke oraz Finn wychodzili z pomieszczenia. Przyjaciele wymienili się uśmiechami, natomiast na Gryffin, dziewczyna nawet nie rzuciła okiem.

Podeszła do azjaty i zagadnęła:

- Co tam majsterkujesz? - chłopak stał przy panelu, który połączony był z lądownikiem i próbował cokolwiek zrobić przy pomocy narzędzi.

- Do wieczora gwarantuje kontakt z arką - America zmarszczyła brwi.

- Co? - spytała mało inteligentnie, po czym dodała - to tak się da? Myślałam, że te kabelki z arką się przepaliły, czy coś takiego - nieznacznie machnęła w powietrzu ręką.

- Staram się naprawić, jak to nazwalaś, przepalone kabelki. - wyjaśnił, nie przerywając pracy.

- Okey... - przeciągnęła ostatnią literę i oddaliła się nieco - Nie będę ci w takim wypadku przeszkadzać i pójdę zobaczyć co z Jasperem.

- Octavia przy nim czuwa - dorzucił. - Ah, zapomniałem! - ożywił się i oderwał od pracy, po czym spojrzał na Mer. - Tam masz ten mały nóż dla Xana, o który prosiłaś.

- Dzięki, że się tym zająłeś - posłała mu uśmiech i rzuciła na odchodne - Idę go upić.

Mer weszła po drabinie, słysząc za sobą śmiech Montiego. Weszła przez właz, a na górze zastała śpiącą Octavie oraz Jaspera.

Podeszła do chłopaka i ukucnęła przy nim. Niemal od razu się obudził i swoim zamglonym wzrokiem zeskanować twarz Americi.

- Mer... - uśmiechnął się szeroko. Zawsze był zwariowany i pełen szczęścia. Nawet w chwilach upadku. - Dobrze cię widzieć.

- Ciebie też świetnie się widzi wśród żywych - sarknęła, dotykając jego ramienia. - Jak mogłeś mnie zostawić samą? Przez ciebie nie miałam z kim pić.

Zaśmiał się głośno, ale potem zakaszlał, więc Kane rozkazała mu spać dalej, co też uczynił, więc dziewczyna przykryła jednym z kocy, drzemającą Vi, a następnie wyszła na zewnątrz kapsuły, życząc przy wyjściu szczęścia Montiemu.

Jasper wyglądał o wiele lepiej niż tydzień temu. Widocznie nabrał kolorów na twarzy i przestał krzyczeć z bólu.

Na dworze zauważyła, że każdy coś robi. Jedni dopełniali detale palisady, inni budowali szałasy, aby przestać używać starych placht na prowizoryczne namioty, a jeszcze inni robili broń.

Przechodziła przez środek tego wszystkiego, kiedy jakiś czarnoskóry chłopak, który niósł konar drzewa z innym pracującym chłopakiem, upadł na kolana. Wyglądał na wyczerpanego

- Wszystko okey? - zmarszczyła brwi, patrząc na chłopaka, ale nie dane było jej uzyskać odpowiedź, ponieważ usłyszała krzyk tuż za sobą, przez co musiała odwrócić się i posłać postaci pełne znudzenia spojrzenie.

𝐌𝐀𝐘 𝐖𝐄 𝐌𝐄𝐄𝐓 𝐀𝐆𝐀𝐈𝐍 | 𝐛𝐞𝐥𝐥𝐚𝐦𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz