1 - 4.3

2K 125 72
                                    


Nie sprawdzony!

*

Mnęło kilka godzin odkąd Mer szwędała się po lesie. Murphy'ego zgubiła już po godzinie, a teraz nie miała pojęcie gdzie jest i jak może wrócić do obowoziska.

Miała trochę czasu, aby pomyśleć o tym co się wydarzyło. To co zrobił Blake... To jak wtedy kopnął przedmiot, na którym stała... I to wszystko dla reputacji. Kiedy się obudziła i sobie o tym przypomniała czuła jedynie złość. Wściekłość zawładnęła jej umysłem i ciałem. Ale w tym całym bałaganie dostrzegła jedną rzecz, która jej się nie spodobała, i przez którą czuła się dziwnie. Tak... Niespokojnie. Wygarnęła Clarkey, co o niej myśli i na początku napawała się widokiem jej łez, tego jak cierpiała, jak bardzo żałowała, Ale teraz coś w niej się zmieniło. Owszem, wiedziała, że nigdy nie wybaczy Gryffin tego co jej zrobiła, Blake'owi zresztą też, ale kiedy pomyślała o tym, że to przez nienawiść trafiła na stryczek, przez pochopne wnioski, niesłuszne oskarżenia... Sama nie wiedziała dlaczego, ale nie chciała być zła. Nie wściekła. Wściekłość przechodzi niemal natychmiast i przeradza się w złość. Przez te parę godzin i złość nieco opadła. Został jej tylko zawód. Zawiodła się na Finnie. Za to, że bronił Clarkey jak tylko potrafił, a nie chciał przyznać racji Americe. Za to, że nie przytulił jej i nie powiedział, że mu przykro, że go przy niej nie było, gdy stało się TO.

Żałosne, jak bardzo mi zależało... Zależy.

Pierwszy raz czuła się tak rozdarta, tak niechciana, tak bezużyteczna i słaba, kiedy ekspulsowali jej... Jej...

Nawet nie potrafię o niej pomyśleć... Taka słaba...

Niestety, pomimo tego tak na prawdę nie chciała, była zła na Blake'a. Wiele razy próbowała go zrozumieć, ale bez żadnego rezultatu. Ciągle prześladowały ją myśli, o tym czy chłopak w ogóle żałuję. Bo jeśli nie to...

W jakim świecie żyjemy? Chcę zapomnieć. Zrozumieć. Nie być zła. Chcę po prostu przetrwać na tej pojebanej Ziemi. Chcę, żeby Xan dorastał jak normalny chłopiec, a nie uczył się walki. Chcę, żeby w przyszłości znalazł sobie dziewczynę, przeżył swój pierwszy pocałunek, uprawiał seks... Chcę żeby był szczęśliwy...

Jej głębokie przemyślenia fizjologiczne przerwał szelest po lewej, więc wyciągnęła swój nóż i czekała na atak, ale nic takiego się nie wydarzyło. Usłyszała zduszony okrzyk, w którym rozpoznała Charlotte, więc ruszyła pędem w stronę głosu. Przeszła przez zarośla, ale jej nogi wryły się w ziemię, kiedy dostrzegła Blake'a, szamoczącego się z dziewczynką.

America chciała podejść i powstrzymać chłopaka, ale nie potrafiła. Przed oczami miała moment, w którym mignęła jej twarz chłopaka i jego uderzenie w pieniek, na którym stała, a potem przypomniała sobie o bólu w trakcie zaciskania się pętli na jej szyi. Przełknęła ciężko ślinę, wyniszczając ciężką gulę, rosnącą w jej gardle. Wzięła kilka oddechów, zacisnęła pięści i wyszła z ukrycia, krzycząc:

- Puść ją, Blake! - oboje spojrzeli na Mer z przerażeniem. Charlotte bała się, że ta okrzyczy ją za to, że wyszła z ukrycia, a Blake, widząc nóż w jej dłoni myślał, że chce nim zabić jego i biedą Charlotte.

- Nie ma mowy, Kane! Nie oddam jej wam! - czarnowłosy odsunął się na kilka kroków, ciągnąc rękę dziewczynki, która posłusznie szła z nim. - To nie jej wina!

Mer zajęło chwilę, zanim zrozumiała, że chłopak, także broni dziewczynki, więc opuściła swój nóż i powiedziała z wyrzutem:

𝐌𝐀𝐘 𝐖𝐄 𝐌𝐄𝐄𝐓 𝐀𝐆𝐀𝐈𝐍 | 𝐛𝐞𝐥𝐥𝐚𝐦𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz