1-8.1

1.4K 107 20
                                    

Mam problem ze wstawieniem tego rozdziału. Napiszcie czy mi się udało ;/

*

Obozowicze ustawilai się w kolejkach, aby móc porozmawiać z rodzicami. Miller zdążył już powiadomić rodziców Romy, mamę Digga i tatę Johna o każdym szczególe.

America wtala tego dnia dość późno, ponieważ było to po południu. Zwykle nie potrafiła tyle przespać, lecz tym razem, zważając na prawie całonocny brak snu i zmęczenie, które ogarniało ją, kiedy poszukiwali Octavi, potrzebowała tego. Potrzebowała odpocząć i zebrać myśli do kupy.

Postanowiła wrócić do pomieszczenia, w którym osadzony był ich więzień. Siedziała pod ścianą, opierając głowę o ścianę. Blake w tym czasie nie spuszczał Ziemianina z oczu.

Kane rzula nerwowo wargę, zerkając w jego stronę. Wzdrygnęła się, bojąc się myśleć o tym, ile poprzedniej nocy musieli poświęcić, by wyciągnąć z czarnoskórego informacje.

Zasłużył na to.

Ale czy nie była to utrata człowieczeństwa? Czy był jakiś inny sposób, aby uratować Finna? Była pewna, że nie, ale może mogliby poradzić sobie z tym Ziemianinem inaczej?

Razili ich prądem, Mer! A Raven wyglądała, jakby mogła posunąć się jeszcze dalej! Clark wbiła mu śrubokręt w dłoń! To chore! Przecież to nie jest już nasze człowieczeństwo! To niemoralne! Zachowywali się jak ten Hitler!

- Powiedziałem im - mówił Nate, zdając raport Bellamy'emu - że ich dzieci zabił Ziemian.

Obooje spojrzeli na czarnoskórego, ale America nie potrafiła. Fakt. Żywiła odrazę do tego człowieka, ale przecież to było barbarzyństwo. Bardzo żałowała, że, będąc doszczętnie wykończoną i zdenerwowana, pod wpływem emocji, prowadziła nocna rozmowę z ciemnowłosą.

Finn mógł umrzeć, Vi! Zrobili to co musieli, by ratować naszych! Nie wierzę, że go bronisz! Widziałaś ten przeklęte dziennik! Chciał nas pozabijać! Zabić Xana!

- Chciałbym wymierzyć sprawiedliwość. - Nate zerknął z ukosa na swojego przywódcę, lecz ten nie zaszczycił go większą uwaga, ciągle wpatrując się w że spokojem w ich niedoszłego skrytobójcę.

- Nie zabijemy go. - Miller westchnal że zirytowaniem, po czym podszedł bliżej więźnia.

- Byłeś straszniejszy z pomalowana twarzą.

To barbarzyństwo, Mer! Myślałam, że chociaż ty mnie zrozumiesz! Przecież się przyjaźnimy, tak? Skąd możesz wiedzieć, że robił to z własnej woli?! Sama bardzo dobrze wiesz, jka to jest spełniać czyjeś rozkazy!

Dopiero wtedy zaczęła się nad tym głębiej zastanawiać. Kiedy zeszło ciśnienie i wszystko powróciło do względnej normy. Octavia mogła mieć rację.

Setkowicz wyciągnął dłoń i z pogardą rozsmarował coś na twarzy Ziemianina. Najwyraźniej czuł się bezkarnie, kiedy czarnoskóry był związany. Mer była pewna, że gdyby tak nie było, zesrałby się w majtki.

Ziemianin nie pozostał mu dłużny i, rzucając Nate'owi ponure oraz nieco przydługie spojrzenie, zamachnął się głową i uderzył go z całej siły.

America nie potrafiła powstrzymać się od parsknięcia pod nosem.

- Jezu, Nate - sarknęła, wstając i łapiąc się za brzuch - Facet jest dosłownie unieruchomiony, a rozgromił cię jednym ruchem. Gdyby tak uwolnić mi rękę... - dodała, po chwili zbliżając się do szybko podnoszącego się Millera. - Cóż, domyśl się reszty. - ciągle uśmiechała się pod nosem, ale szybko straciła chwilowy przypływ dobrego humoru na słowa Nate'a:

𝐌𝐀𝐘 𝐖𝐄 𝐌𝐄𝐄𝐓 𝐀𝐆𝐀𝐈𝐍 | 𝐛𝐞𝐥𝐥𝐚𝐦𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz