Rozdział 17

211 8 3
                                    

Jest piątek. Zostało równe dwa tygodnie do wyprzedaży i koncertu, a ja nie znalazłam jeszcze chętnych do wystąpienia. Zespół Kastiela ma codziennie wieczorem próby. Oczywiście w naszym domu. Violetta zrobiła plakat. Zrobiłam dziś kilkadziesiąt kopii i mam zamiar rozwiesić je w okolicy. Kilka już nawet rozwiesiłam w szkole, aby uczniowie wiedzieli o planowanym wydarzeniu. Stragany z przedmiotami na sprzedaż będą na dziedzińcu, a koncert w piwnicy szkolnej. Jest naprawdę spora. Od przyszłego tygodnia zaczniemy sprzątać w piwnicy. Jest tam strasznie dużo pudeł z jakimiś rzeczami. Całkiem sporo uczniów przyniosło rzeczy, których już nie używają, a mogą się jeszcze przydać. Jest sporo książek, biżuterii, zastawy stołowej i wiele innych rzeczy. Ogłoszono to dopiero wczoraj, a już jest taki odzew. Muszę chyba ogłosić przez radiowęzeł, że poszukuję jeszcze osób, które chciałyby zagrać w zespole lub zaśpiewać. Roza i Alexy robią stroje dla naszego zespołu. Dziś chłopcy mieli zgłosić się do Rozy, aby mogła wziąć od nich miary. Pójdę sprawdzić jak im idzie. Zapewne są w klasie biologicznej. Weszłam tam bez pukania i to co zobaczyłam mnie przeraziło. Co oni tu zrobili? Materiały leżały wszędzie, Rozy palec krwawił, Alexy masował swój tyłek, a reszta się śmiała. Roza krzyczała na wszystkich wkoło. Tylko Lys stał i patrzył na wszystko z boku.

- Cisza! Co tu się dzieje?! - Wzrok wszystkich zebranych skierował się na mnie.

- Już wyjaśniam... - zaczęła Roza.

- Więc słucham.

- Otóż zaczęło się od tego, że Naoki się potknął i porozrzucał materiały, potem Alexy poślizgnął się na rolce materiału i upadł, a ja się rozproszyłam i skaleczyłam się nożykiem. - wyjaśniła.

- Nie można was zostawić nawet na chwilę samych. - westchnęłam.

- A jak tam u ciebie? Potrzebujesz pomocy? - zapytał Kaz.

- Wszystko dobrze. Nie, nie potrzebuję. Przyszłam zobaczyć jak sobie radzicie i widzę, że nie za dobrze.

- To tylko chwilowe. Zaraz wszystko posprzątamy i będziemy kontynuować. - powiedziała Roza.

- No dobrze. Skoro tak to wracam do swojej pracy. Do zobaczenia.

- Pa. - powiedzieli.

Ponad tydzień później...

Jest środa. Do piątku zostały niecałe dwa dni. Kilka dni temu odwiedził nas siostrzeniec jednego z nauczycieli, a dokładniej Pana Borysa - nauczyciela w-f. Ma na imię Dakota, ale karze mówić na siebie Dake. Przychodzi do naszej szkoły codziennie i podrywa wszystkie ładne dziewczyny wokół. Najbardziej uparł się na mnie. Nie wiem o co mu chodzi. Powtarzałam mu już kilkadziesiąt razy, aby się ode mnie odwalił, ale to nie działa. Ostatnio mam też jakieś złe przeczucia. Tak jakby miało się wydarzyć coś, co ma mi się nie spodobać. Wracając do szkoły, uczniowie przynieśli już tyle rzeczy, że zaczynają się nie mieścić w jednej z klas. Jeśli chodzi o zespół to są świetni. Naprawdę dobrze im to wychodzi. Stroje też są prawie gotowe. Ostatnie przymiarki były wczoraj i Roza miała nanieść tylko drobne poprawki. Wszystko jest już prawie gotowe. Do występu zgłosiła się niestety tylko Megan. Miałam nadzieję, że zgłosi się jeszcze przynajmniej jedna osoba, ale niestety tak nie było. Chodziłam od klasy do klasy i pytałam czy ktoś chce wystąpić. Niestety nikt więcej się nie zgłosił. Roza mi poradziła abym to ja się zgłosiła i zaśpiewała. W sumie to nie jest zły pomysł. Wszystko jest prawie gotowe, więc te dwa następne dni będą trochę wolniejsze i miałabym czas na przygotowanie się do występu. Mogłabym zaśpiewać kilka piosenek. Megan ma zaśpiewać trzy, a chłopcy sama nie wiem. Nawet ich o to nie zapytałam. 
Zmierzam właśnie do piwnicy szkolnej, aby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Wszystkie rzeczy zostały stąd wyniesione i zaniesione do magazynku, o którego istnieniu dowiedziałam się tydzień temum, więc jest teraz o wiele więcej miejsca. Scena jest już rozstawiona. Instrumenty chłopcy przywiozą w piątek, bo muszą mieć na czym ćwiczyć do tego czasu. Sprawdziłam jeszcze oświetlenie i gdy wszystko bylo w porzadku, wyszłam. Skierowałam się na dziedziniec. Trzeba sprawdzić czy tam jest wszystko. Miały być tam teraz rozkładane stragany. Jutro będziemy wystawiali rzeczy na sprzedaż. Gdy szłam korytarzem, na horyzoncie pokazał się mój koszmar, ktory prześladuje mnie już od kilku dni - Dake. Szybki zwrot w tył i ucieczka.

Moja historia | Słodki Flirt | Zakończona ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz