Rozdział 28

166 5 19
                                    

Słońce powoli zachodziło, więc niebo miało ładny kolor. Skierowaliśmy się w stronę morza i spacerowaliśmy brzegiem. Szliśmy obok siebie i żadne z nas się nie odezwało. W pewnym momencie Kastiel się zatrzymał i chwycił moją dłoń. Patrzył prosto w moje oczy.

- Kaori... od pewnego czasu chcę ci coś powiedzieć i liczę na twoją szczerą odpowiedź. - Jego druga dłoń wylądowała na moim policzku. - Ja... - Nie dokończył, ponieważ ktoś mu przerwał.

- No proszę. Kogo my tu mamy? Naszą koleżaneczkę... - Proszę... tylko nie on.

Odwróciłam się w stronę głosu i ujrzałam Zacka oraz trzech innych kolesi stojących za nim. Kastiel zasłonił mnie swoim ciałem.

- Czego tu chcesz? - Warknął Kastiel.

- Ja? Chcę tylko dokończyć to co zacząłem i wyrównać rachunki. - Odpowiedział Zack.

- A swoich przydupasów po co wziąłeś? Czyżbyś sam sobie nie poradził? - Kastiel uśmiechnął się wrednie.

- Kastiel, nie prowokuj go. - szepnęłam.

- Nie martw się. - Również szepnął. Bardzo dyskretnie wyjęłam komórkę Kastiela z jego tylnej kieszeni w spodniach i napisałam wiadomość do Rozy, że mamy kłopoty i gdzie jesteśmy. Gdy skończyłam, włożyłam komórkę Kastielowi z powrotem do kieszeni. Chyba nikt nic nie zauważył.

- No proszę... Nasz kwiatuszek ma rycerza w lśniącej zbroi. - Zack miał na twarzy kpiący uśmieszek.

- Zawsze lepszy rycerz w lśniącej zbroi niż banda gnoi. - Wredny uśmieszek nie schodził mu z twarzy.

- Taki jesteś odważny? Najpierw skończę z tobą, a potem zajmę się tym kwiatuszkiem za tobą. - Zack wyglądał na zdenerwowanego. Złapałam Kastiela za ramię.

- Kastiel, nie wdawaj się z nimi w bójkę. Lepiej już wracajmy do motelu.

- Ale...

- Proszę...

Niechętnie się zgodził. Wziął mnie za rękę i skierowaliśmy się w drogę powrotną. Kastiel posłał jeszcze mordercze spojrzenie w stronę Zacka i ruszyliśmy. Niestety nie zaszliśmy za daleko, ponieważ ktoś szarpnął Kastiela za ramię w wyniku czego się odwrócił. To był Zack. Nie odpuścił. Uderzył Kastiela z pięści w twarz. Zaskoczony zrobił kilka kroków w tył, by chwilę później mu oddać. Rzucili się na siebie. Zack oczywiście oszukiwał i po paru sekundach dołączyli do niego dwaj kumple, a trzeci z nich podszedł do mnie i złapał mnie za ramię.

- Puszczaj mnie!

- Nie mam takiego zamiaru. - uśmiechnął się wrednie.

- Puść ją! To ze mną masz rachunki do wyrównania! - Krzyknął zdenerwowany Kastiel.

- Nie mam takiego zamiaru. Mam z nią niedokończone sprawy, którymi muszę się zająć. Ted, ucisz ją! - Powiedział Zack.

Chłopak stanął za mną, kładąc mi dłoń na ustach i unieruchomiając moje ręce. Kastiel nadal się bił z Zackiem i jego dwoma kumplami. Nie szło mu za dobrze. Ugryzłam go w dłoń przez co poluzował uścisk, więc wyrwałam mu się.

- Ty suko! - krzyknął i uderzył mnie mocno w lewy policzek. Upadłam na piasek, trzymając się za bolące miejsce.

- Zostaw ją! - Krzyknął Kastiel i chciał do mnie podbiec, ale mu na to nie pozwolili. Złapali go za ramiona i nie pozwolili mu się ruszyć z miejsca. Kastiel próbował się uwolnić, ale mu nie wyszło.

- Bądź trochę delikatniejszy... - powiedział Zack patrząc na chłopaka.

- Ta suka mnie ugryzła!

Moja historia | Słodki Flirt | Zakończona ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz