Nie słyszała pytań, niczego, co mówili do niej przyjaciele. Targały nią sprzeczne uczucia. Strach, następnie euforia, wdzięczność, a potem nienawiść. Tyle bólu, tyle cierpienia tylko po to by Stwórcy wyszeptali jej instrukcje tuż przed upływem czasu?
Przerażał ją labirynt. Może i był intrygujący, ale Victoria nigdy nie paliła się do przekroczenia jego wrót. Ta jego głębia, chłód, który przejmował ciało ilekroć zbliżyła się do murów...
Musi się przełamać. Zrobi wszystko, by jej przyjaciele znów mogli być wolni. W Strefie na nowo nauczyła się przyjaźni, odzyskała coś, co wcześniej utraciła. Nigdy tego nie zapomni.
Teraz może osiągnąć swój cel. Może odpłacić się za okazaną troskę i opiekę.- Victoria? Halo, ziemia do Victorii - Newt pstryknął jej palcami przed twarzą.
Moje DNA. Wystarczy, że tam wejdę.
Spojrzała w stronę okna. Słońce leniwie rozpoczynało swój spacer po widnokręgu. Cieszyła się, że już wkrótce nie będzie zmuszona budzić się w sztucznym blasku. Że nareszcie ucieknie.
- Możemy się stąd wydostać - wymamrotała.
- Co mówisz? Co się z tobą dzieje?
Dlatego zostałam tu wysłana. Labirynt jest zakodowany specjalnie pode mnie. Jeśli do niego wejdę, skończą się wszystkie męki. Nie ma czasu do stracenia.
Skupiła się na oczach blondyna. Ich czekoladowej toni. Newt znów może być szczęśliwy. Oni wszyscy mogą.
- Muszę wejść do labiryntu.
°°°
Patrzył na nią z otwartymi ustami. Jej słowa dopiero po chwili dotarły do jego mózgu. Przeanalizował je i doszedł do wniosku, że musiał się przesłyszeć.
- Możesz powtórzyć, bo chyba źle zrozumiałem?
- Muszę wejść do labiryntu - mówiła bardziej do siebie niż do nich. - To oczywiste! Jaka głupia byłam!
- Co ty bredzisz? Od tej gorączki całkiem na mózg ci padło? - Minho usiadł obok niej.
Westchnęła, sfrustrowana.
- Teraz już wszystko wiem. Kiedy wyruszają Zwiadowcy? Nie ma na co czekać - wstała z łóżka i ruszyła w stronę drzwi, pokrzepiona nową nadzieją.
Newt chwycił jej dłoń. Odwróciła się gwałtownie, posyłając mu pytające spojrzenie.
- Masz gorączkę i wygadujesz głupoty. Wracaj do łóżka - powiedział nakazującym tonem.
- To nie głupoty - wyszarpnęła rękę z uścisku. - Po to tu jestem. Żeby was wyciągnąć.
Newt rozejrzał się po twarzach obecnych. Wszystkie wyrażały to samo. Niepokój.
- Vi, miałaś zły sen. Coś ci się pomieszało - Hal podszedł do niej. Wyciągnął rękę, by dotknąć jej ramienia, ale cofnęła się.
- Nie wierzycie mi? - wymamrotała.
To twoja ostatnia szansa.
- Mogę nas uratować. Naprawdę, mogę wszystko odkręcić - zaczęła mówić gorączkowo. - Muszę się tam dostać. Jak najszybciej. Inaczej wszyscy zginiemy!
Rozległy się szepty. Kilkakrotnie usłyszała słowa psycholka i halucynacje.
- Victoria nie możesz wierzyć w to, co obiecują Stwórcy - wyjaśnił Alby delikatnym tonem. - Jesteś chora, przestraszona i twoja wyobraźnia płata ci figle. Połóż się, Clint poda ci lekarstwa...
CZYTASZ
|THE INDESTRUCTIBLE|
FanfictionŚwiat oszalał. Trawi go susza, głód i choroba, która zabija. Choroba, która zdaje się być niezwyciężona. Tylko nieliczni są w stanie wyrwać się z jej szponów, balansować na krawędzi. Są nadzieją, kołem ratunkowym ludzkości, towarem pożądanym w sfera...