2.

5.1K 269 288
                                    

#ZostawŚlad

Było już południe. Przynajmniej tak powiedział Newt. Kiedy spytała go, czy rozpoznaje to po pozycji słońca, zaprzeczył.

- Siedzę tu już tak długo, że mogę z zamkniętymi oczami powiedzieć ci, ile godzin minęło od świtu - wytłumaczył krótko.

Pora śniadaniowa skończyła się jakieś dwadzieścia minut temu, ale w stołówce wciąż siedziało paru chłopców, rozmawiajacych o czymś, co naprawdę musiało ich interesować. Żywo gestykulowali i wypowiadali się dosyć głośno. Nawet nie zwrócili uwagi na nowo przybyłych.

- A witam, witam, witam - odezwał się czarnoskóry chłopak. Musiał być kucharzem. Jego budowa była bardzo charakterystyczna, delikatnie mówiąc. - Piękna pani głodna?

- Czemu dla nas nie jesteś taki milutki? - prychnął Newt.

- Bo jesteście nieokrzesaną bandą jaskiniowców - wyjaśnił. - A ta tutaj dama jest przedstawicielką płci pięknej. Dystyngowana, elegancka i przede wszystkim nie capi tak jak wy.

Dziewczyna mimowolnie wybuchnęła śmiechem.

- Jest szansa, że coś nam zaserwujesz, lizusie? - blondyn przewrócił oczami.

- Pięknej pani? Oczywiście. Ty może też coś dostaniesz, ale tylko za to, że ją tu przyprowadziłeś - uśmiechnął się złośliwie. - Siadajcie. Papa Patelniak zrobi wam coś pysznego.

I odszedł zostawiając ich dwójkę. Victoria była uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Co cię tak bawi Njubi?

Przestała się uśmiechać.

- Newt, do jasnej cholery, ile razy mam ci powtarzać? Czy do tego zakutego łba dotrze w końcu, że mam na imię Victoria, więc tak masz mnie nazywać?

- Dopóki nie będzie nowego, jesteś Njubi. Chociaż, szkoda - wzruszył ramionami - masz ładne imię.

Prychnęła.

- Dlaczego ładne? - zdziwiła się.

- Victoria z rzymskiego znaczy "zwycięstwo".

Powiedział to tak, jakby to było czymś oczywistym.

- Skąd to wiesz?

- Nie mam pojęcia. Wiem, to dziwne - powiedział po chwili zastanowienia się. - Nie pamiętamy nic o swoich rodzinach, nawet o sobie samych, a wiemy o takich pierdołach.

- Czy... Są tu inne dziewczyny? Z tego co mówił Patelniak, wynika, że jestem jedyna.

- Bo jesteś. Pierwsza i jedyna.

Rozmowę przerwał kucharz, który postawił im przed nosami pełne talerze. Przyrządził doskonałą jajecznicę na bekonie.

- Będę częściej ją tu przyprowadzał. Muszę wykorzystać dobroć twego serca - zwrócił się do przyjaciela.

- Święto lasu przypada raz na rok, smrodasie - posłał mu ciepły uśmiech.

- Jaką mam pewność, że nie chcecie mnie otruć? - powiedziała to w żartach, ale w głębi umysłu naprawdę trochę się bała.

- Dziecino, Papa Patelniak w życiu by cię nie skrzywdził. Chociaż przyznam, wiele razy próbowałem otruć tę hołotę, ale skurczybyki odporni są na wszystko - pokręcił głową z udawaną rozpaczą.

Victoria uniosła brew jednocześnie uśmiechając się. Zaczęła jeść. Jajecznica była naprawdę doskonała.

- Fantastyczna.

|THE INDESTRUCTIBLE|  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz