#ZostawŚlad
Przez ostatnie dni miała problemy ze snem. Głowa pękała jej w szwach, a koszmary wybudzały ilekroć zdołała zasnąć. Ciągły nawał obrazów, których nawet dokładnie nie widziała, a już na pewno nie pamiętała, dręczył ją i nie pozwalał odetchnąć.
Przez ostatni tydzień nieco uszczupliła zapasy środków przeciwbólowych, choć może nieco to zbyt delikatne słowo.
Koszmary nękały ją każdej nocy. Raz ktoś próbował ją poddusić, innym razem czuła jak tonie. Gdy się budziła, przychodziła ulga.Miała nadzieję, że nie krzyczy przez sen. Uznaliby, że zwariowała, nie chciała ściągać na siebie niepotrzebnej, nadprogramowej uwagi. I tak była niezłą sensacją, już od swojego pierwszego dnia w Strefie.
Nikomu nie powiedziała o dziwnych bólach głowy i koszmarach. Nie czuła się wystarczająco bezpiecznie w nowym środowisku. Zaczęła lubić towarzystwo chłopców, powoli się do nich przyzwyczajała, może nawet bardziej niż tego chciała, ale nie wydawali się odpowiednimi osobami do takich rozmów. Z resztą, którego z nich naprawdę by to obchodziło? Żadna rewelacja, kazaliby wziąć jej tabletki i położyć się do łóżka.
Po kilku godzinach przewracania się na materacu, bolesnego zaciskania zębów i wielu, wielu próśb o chwilę wytchnienia, udawało jej się zasnąć niespokojnym snem.
°°°
- Victoria! Victoria do cholery, obudź się!
Dziewczyna otworzyła przekrwione oczy. Nie udało jej się za wiele pospać. Nad rankiem zdołała zasnąć, ale teraz czyjaś silna dłoń potrząsała jej ramieniem.
- No nareszcie! Myślałem, że zapadłaś w śpiączkę - Newt stał nad nią.
Usiadła na łóżku, próbując znaleźć w sobie trochę energii, by wstać.
- Czemu mnie budzisz? Coś się stało? - wychrypiała.
- Tak właściwie to nic. Po prostu nie przyszłaś na śniadanie, ani do lecznicy, więc Clint zaczął panikować i kazał mi, cholera wie czemu, szukać cię. A tu proszę, ty sobie smacznie śpisz.
- Przepraszam. Jakoś tak zaspałam - nie powiedziała mu, dlaczego zaspała, nawet nie miała zamiaru reagować na wyrzuty w jego głosie. Przecierała oczy, próbując się dobudzić.
Wtedy dotarła do niej pewna rzecz.
- Zaraz, czy ty zwróciłeś się do mnie po imieniu? - zapytała lekko zszokowana.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz - pokręcił głową i wyszedł.
°°°
Dzień mijał tak samo jak zawsze. Codziennie te same obowiązki, ta sama praca. Lekkie zmiany w życiu Streferów następowały jedynie, gdy Pudło przywoziło kogoś nowego. Wówczas wszyscy skupiali się na Świeżaku, ale i ta forma oderwania się od regularności nie trwała więcej niż tydzień.
Dlatego szczególne zainteresowanie Victorią wygasło. Chłopcy zaczęli ją traktować jak swoją, jak kogoś, kto był tam od zawsze.Dziewczynę za to nie tyle drażniła monotonia, co uciążliwy brak snu w nocy i nieznośne zmęczenie za dnia. Musiała się pilnować, żeby nie zasypiać na siedząco.
Ze wszystkich mieszkańców chyba tylko Clint zauważył u niej zmianę.
- Victoria?
Blondynka uniosła wzrok znad kubka kawy, którą Patelniak zgodził się ją poczęstować, a która była prawdziwym przysmakiem zostawianym na specjalne okazje.
CZYTASZ
|THE INDESTRUCTIBLE|
FanficŚwiat oszalał. Trawi go susza, głód i choroba, która zabija. Choroba, która zdaje się być niezwyciężona. Tylko nieliczni są w stanie wyrwać się z jej szponów, balansować na krawędzi. Są nadzieją, kołem ratunkowym ludzkości, towarem pożądanym w sfera...