#ZostawŚlad
Sam nareszcie doszedł do siebie. Przemiana dobiegła końca, a on czuł się o wiele silniejszy. Nie dolegały mu już bóle głowy ani mięśni. Nie odczuwał także żądzy mordu każdej przypadkowej osoby w promieniu dziesięciu metrów.
°°
Tym razem to Jeff został w lecznicy. Clint postanowił, że Victorię należy przygotować na podobną sytuację. Jeśli będą mieli kolejny przypadek użądlenia dziewczyna musi wiedzieć co robić. Jej pomoc może być niezbędna.
Plaster otworzył drzwi wysokiego budynku. Victoria po raz pierwszy mogła obejrzeć go od wewnątrz. Baza była jedynym, poza pokojem map, miejscem, gdzie mogły przebywać wyłącznie osoby upoważnione.
Budynek służył głównie Użądlonym. Dużo łatwiej i bezpieczniej nad nimi panować w zamkniętych pokojach sporego budynku, niż w lecznicy.Powoli wspięli się drewnianymi schodami na pierwsze piętro. Parter należał do Alby'iego, który jako jedyny mieszkał w Bazie.
Victoria delikatnie zapukała do drzwi i chwyciła za klamkę. Na łóżku pod ścianą siedział blady osiemnastolatek. Mimo dobrej budowy ciała, w tamtej chwili bardziej przypominał trupa. Doły pod oczami dorównywały kolorem jego szarym tęczówkom. Ciemne, brązowe włosy i piegi ostro kontrastowały z płócienną cerą. Uśmiechnęła się, a on, mimo początkowego zaskoczenia, odwzajemnił uśmiech.- Kiedy mówiłeś, że przysłali nam złotowłosą nożowniczkę, to trochę inaczej to sobie wyobraziłem. - zwrócił się do Clinta. - Przecież to aniołek.
- Niech cię nie zmyli ta śliczna buźka - parsknął.
Wytknęła do niego język i podeszła do łóżka chłopaka. Wyciągnęła do niego rękę, którą uścisnął.
- Mam na imię Victoria.
- Wiem - uśmiechnął się. - Trochę już o tobie słyszałem.
- Pewnie same straszne rzeczy - zaśmiała się. - Niektórzy sądzą, że jestem wiedźmą.
- A nie wyglądasz.
W jego oczach rozbłysło rozbawienie.
- Dobra, dobra drogie panie, porozmawiacie sobie na ognisku. Vi, zbadaj tego cieniasa, bo już popołudnie, a śpiąca królewna musi się jeszcze ubrać.
Skinęła głową i przystąpiła do pracy.
Przyłożyła mu dłoń do czoła, a następnie do szyi, by sprawdzić tętno.- Sam, pokaż mi to miejsce, gdzie cię użądlił.
Chłopak nachylił się lekko. Rana znajdowała się na lewym barku.
Blizna pozostała, ale wokół nie było już nabrzmiałych, fioletowych żył.
Victoria spojrzała pytająco na Clinta, a ten skinął głową.- Wszystko dobrze. Szybko się uczysz - puścił jej oczko. Zwrócił się do Sama. - Czy coś cię boli mięczaku?
- Bark - udawał, że się zastanawia - Teraz, jak się odezwałeś to zaczęła też głowa.
- Już ci lepiej, widzę - prychnął.
Victoria wyjęła strzykawkę. Chłopak odruchowo się spiął.
- Hej, wylaksuj - powiedziała z uśmiechem. - Nawet wiem jak się tym obsłużyć.
Przestał zaciskać pięści, a ona delikatnie zrobiła zastrzyk.
- Nie mogli cię przysłać wcześniej? Gdyby Clint robił to tak bezboleśnie, to obyłoby się bez obelg w jego kierunku.
Wyszczerzył się, a jego skóra zdawała się powoli nabierać kolorów. Widać spotkania z ludźmi pozytywnie na niego działały. Był sympatycznym i inteligentnym chłopakiem. Victoria znalazła z nim nić porozumienia. Polubiła go i prawdopodobnie ze wzajemnością.
CZYTASZ
|THE INDESTRUCTIBLE|
FanfictionŚwiat oszalał. Trawi go susza, głód i choroba, która zabija. Choroba, która zdaje się być niezwyciężona. Tylko nieliczni są w stanie wyrwać się z jej szponów, balansować na krawędzi. Są nadzieją, kołem ratunkowym ludzkości, towarem pożądanym w sfera...