35.

2.2K 128 35
                                    

- Myślisz, że ją znajdziemy?

Minho spojrzał na chłopaka, zastanawiając się nad odpowiedzią. Chyba po raz pierwszy nie był czegoś pewien. Po raz pierwszy nie czuł przypływu optymizmu.

- Nie wiem - nie potrafił zdobyć się na nic lepszego. Labirynt był jedną wielką tajemnicą. Niczego nie można brać za pewnik. - Ale wiem, że będziemy jej szukać do końca. Nie posłuchamy Newta.

- O tym samym pomyślałem - uśmiechnął się tak, jak zawsze się uśmiechał gdy ignorowali zdanie dowódców.

°°°

Między sektorami 4 i 5 musiała na chwilę przystanąć. Ból powodował, że szybciej odczuwała zmęczenie, a utrata krwi znacznie ją osłabiła. Wypiła trochę wody pamiętając jednak, że przed nią jeszcze długa droga.
Osunęła się po murze. Przymknęła oczy, delektując się jego kojącym zimnem. Bandaże przesiąkły nieco krwią, ale chyba zaatamowały rany. Tak jej się przynajmniej wydawało.

- Wycofaj się, wycofaj - wciąż naciskała na nią jej rozsądniejsza strona.

- Za daleko zaszłam, by zawrócić - odpowiadała ta odważna.

- Najwyżej zginę trochę wcześniej niż reszta - oznajmiała obojętna i pozostałe milkły.

Otworzyła oczy, decydując, że wystarczy jej odpoczywania. Jeszcze kawałek. Potem już będzie mogła odpocząć. Niezależnie od tego czy jej się uda, czy też nie, pomyślała gorzko.

- Musi się udać - mruknęła do siebie i czując nową energię wstała. Syknęła, z bólu. Stawianie kroków stawało się coraz trudniejsze. Większość pocisków trafiła w łydki i ramiona, i to tam powstały najgorsze, najbardziej bolesne rany. Zagryzła wargę i ruszyła wolniutkim truchtem, by potem stopniowo rozwinąć prędkość. Starała się nie okazywać tego, jak bardzo jest wyczerpana i obolała, choć przecież nikt nie mógł jej zobaczyć. Taka już była. Dumna.

°°°

Zwiadowcy nawet nie mieli pojęcia, jak często któryś z nich mijał się z dziewczyną. Była to kwestia kilku korytarzy, czasem jednej ściany, a z pewnością, by na nią wpadli. Ale nie tylko los nie chciał ich spotkania.

Był jeszcze ktoś, kto zatroszczył się, by do niego nie doszło.

- Ciekawe czy ją znaleźli - zagadnął Michael, gdy z Thomasem zatrzymali się na chwilę.

Brunet pokiwał słabo głową.

- Też chciałbym wiedzieć.

- Musimy ją znaleźć. Widziałeś jak Newt i Alby przejęli się tym, że zwiała?

- Martwią się. Nie wiem jakie masz odczucia co do Victorii, ale dla mnie też jest bardzo ważna. Lubię ją i źle czuję się z myślą, że może jej się stać krzywda.

- W przeciwieństwie do innych nie winię jej o tą całą chryję. Wiedziałem, że kiedyś będą chcieli nas wykończyć. Victoria po prostu pojawiła się w nieodpowiednim czasie i dlatego zbiera bęcki. Taki to już popaprany świat - podniósł się i klepnął Thomasa w plecy. - Chodź. Jak mamy ją znaleźć to powinniśmy się uwijać. - spojrzał wymownie na niebo, wskazując słońce.

Chłopak westchnął ciężko. Przyjął wyciągniętą dłoń przyjaciela i już po chwili biegli, by znów szukać igły w stogu siana.

°°°

- Purwa - zaklęła pod nosem, gdy uderzyła ramieniem w ścianę. Miała zawroty głowy, a przed oczami pojawiały jej się mroczki. Mimo to utrzymywała tempo. Wiedziała, że jest już blisko.
Dziwiło ją jedynie, że jeszcze na nikogo się nie natknęła. W głębi serca naprawdę chciała, by zza zakrętu nagle wybiegł Hal albo Minho.
Z minuty na minutę coraz bardziej bała się labiryntu. Chyba wreszcie uświadomiła sobie, że gdzieś czyha na nią śmierć. Choć godziła się z tą myślą, nie chciała umierać, bardzo chciała żyć. Chciała wygrać.

|THE INDESTRUCTIBLE|  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz