#ZostawŚlad
- Co robisz?
Drgnęła na dźwięk jego głosu. Uniosła głowę, uśmiechając się.
- Czytam.
Hal zmarszczył brwi.
- Jak to czytasz? Skąd masz tę książkę?
- Alby mi pożyczył.
Chłopak otworzył usta, zaskoczony odpowiedzią. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- No co?
- Nic, nic - uśmiechnął się. Przysiadł obok pod drzewem, zaglądając jej przez ramię na drobną czcionkę. Victoria ponownie skierowała wzrok na strony książki, w skupieniu chłonąc każde słowo, każdą maleńką literkę.
- Nie możesz czytać w dzień? Przecież ty ledwo widzisz co jest tam napisane.
- Widzę wszystko doskonale, tylko ktoś cały czas mi przerywa - sarknęła.
- No wiesz co?! Wróciłem zmęczony z labiryntu pełnego krwiożerczych bestii. Mimo to przywlokłem się tutaj, żeby dotrzymać ci towarzystwa, a ty jeszcze mnie do cholery ganisz za przerywanie ci w czytaniu?!
Założył ręce na piersi i wydął dolną wargę, udając obrażonego. Co chwilę po cichu prychał pod nosem, próbując zwrócić na siebie uwagę. Zachowywał się jak małe dziecko, któremu matka nie pozwoliła zjeść ulubionych słodyczy. Victoria całkowicie go zignorowała. Przesuwała wzrokiem po linijkach tekstu, jeszcze bardziej go tym irytując.
- Noo Viviiii - spojrzał na nią błagalnie. - Czy nie jestem ciekawszy niż ten twój kawałek drzewa?
Podniosła na niego wzrok. Uśmiechnęła się drwiąco.
- Zdecydowanie wolę książkę.
Zmarszczył brwi, a na jego twarzy wykwitł szatański uśmiech. Wyrwał jej książkę z rąk i w ułamku sekundy stał już o dwa metry dalej. Zaczął biec w kierunku stołówki.
- Hal! Oddawaj ją!
Puściła się za nim biegiem. Chłopak przyspieszył.
- Hal do jasnej cholery, jeśli ją zniszczysz, ja zniszczę ciebie!
- Najpierw musisz mnie złapać!
Ich wrzaski odciągnęły Streferów od wykonywanych prac. Z uśmiechami na ustach obserwowali widowisko, jakie zapewniła im ta dwójka.
Hal sądził, że wygrał. Biegł przed siebie, coraz bardziej oddalając się od dziewczyny. Victoria nie miała zamiaru odpuścić. Odbierze mu tę książkę.
Przyspieszyła. Po drodze mignęły jej znajome twarze, na których malowało się rozbawienie.
- Hal, cokolwiek jej zabrałeś, oddaj, jeśli ci życie miłe! - krzyknął Thomas.
- Wpakowałeś się! Jeśli ona cię zabije, biorę twój plecak!
Śmiali się do rozpuku. Victoria uznała, że wystarczy już cackania. Narzuciła takie tempo, że w zaledwie kilka sekund pokonała ponad połowę dzielącej ich odległości. Hal nie oglądał się za siebie. Sądził, że zostawił dziewczynę daleko w tyle. Nikt w Strefie nie biegał szybciej niż on, a przynajmniej tak uważano.
Między nim a Victorią odległość wynosiła już tylko dziesięć metrów. Nagle poczuł jak spora masa uderza w niego z ogromną prędkością. Padł na ziemię. Victoria wylądowała na jego plecach.
Większość widowni wróciła do swoich wieczornych zajęć. Byli bardzo zmęczeni, a ponieważ uznali, że to już koniec przedstawienia, odpuścili sobie oglądanie porażki Hala. Zaledwie kilka osób zbliżyło się do walczącej dwójki.
CZYTASZ
|THE INDESTRUCTIBLE|
FanficŚwiat oszalał. Trawi go susza, głód i choroba, która zabija. Choroba, która zdaje się być niezwyciężona. Tylko nieliczni są w stanie wyrwać się z jej szponów, balansować na krawędzi. Są nadzieją, kołem ratunkowym ludzkości, towarem pożądanym w sfera...