36.

2.3K 121 15
                                    

Uniosła się na ramionach i kaszlnęła, wypluwając krew na trawę. Przewróciła się na plecy, oddychając głośno.

Chłopcy patrzyli na nią, jakby mieli jakieś opóźnienia w rozwoju. Dopiero po chwili dotarło do nich co właśnie się stało. Poderwali się z ziemi, dopadając dziewczyny. Była o krok od omdlenia. Jej powieki powoli opadały, a oddech zwalniał. Newt wsunął dłonie pod jej łopatki, unosząc do połsiadu i oparł ją o swoją klatkę piersiową. Cała zadrżała, gdy lekko musnął ranę na jej ramieniu.

- Nie odpływaj, kretynko - poklepał ją desperacko po policzku. Otworzyła oczy nieco szerzej.

- Purwa, jednak przeżyłam? - spytała zachrypniętym głosem. Wszyscy zaśmiali się histerycznie, płacząc, tym razem ze szczęścia.

- Niestety. Bardzo nam przykro - rzucił Thomas, uśmiechając się jak głupi do sera. Mimo bólu odwzajemniła uśmiech, ale jej powieki znów zaczęły opadać.

- Hej, patrz na nas - Hal pstryknął jej palcami przed oczami.

- Przecież patrzę na te wasze twarzostany - powiedziała sennie.

- My też się cieszymy na twój widok. Jest co podziwiać - odpowiedział Minho, patrząc wymownie na ślady krwi na jej twarzy.

- Pitol się - zachichotała.

- Ale, że sam? - starał się utrzymać ją przytomną.

- Możesz z samcem - parsknęła, ale jej wyraz twarzy zaraz się zmienił. Zbladła jeszcze bardziej i zemdlała.

- Victoria - Newt potrząsnął nią lekko. - Victoria!

Drgawki rzucały jej ciałem. Szczękała zębami, a na jej czole pojawiły się krople potu.

- Co się dzieje?! - Patelniak spojrzał na Clinta. Plaster odepchnął przyjaciół i zbliżył się do dziewczyny. Jej dłonie były zimne jak lód, lecz czoło płonęło. Delikatnie odsunął koszulkę z jej brzucha i zaklął pod nosem.

- Użądliło ją!

Rana po igle Bóldożercy przybrała bordowy, niemal czarny kolor. Wokół niej rozchodziły się plątaniny wypukłych, nabrzmiałych żył.

- Podnieś ją i do Bazy - rozkazał Newtowi, a ten posłusznie skinął głową. Skrzywił się, widząc rozległą ranę na biodrze dziewczyny.

°°°

- Szybciej, szybciej - poganiał Plaster, niemal wyważając drzwi Bazy.

Newt sprawnie pokonał schody prowadzące na drugie piętro. Czuł silny ból w nodze, ale zignorował go podobnie jak to, że Victoria wbijała mu paznokcie w klatkę piersiową. Dziewczyna strasznie się szarpała, a jej krzyki przyciągnęły niemal całą Strefę. Alby szybko pozbył się gapiów, choć był pewien, że nowa sensacja zrodzi mnóstwo plotek, zrzucając tym samym na jego przyjaciółkę jeszcze więcej nienawiści. Nie rozumiał co takiego zrobiła im ta dziewczyna.

- Połóż ją - rozkazał Clint, pstrykając w wielką strzykawkę. - Przytrzymajcie ją, tak żebym nie ukłuł samego siebie - rzucił, nie kierując prośby do nikogo konkretnego.

Newt przygwoździł ręce użądlonej do materaca. Minho postanowił mu pomóc, unieruchamiając jej nogi.

- Skubana, silna jest - rzucił Azjata, napinając mięśnie i wkładając całą siłę, by nie pozwolić Victorii się wyrwać. - Clint, purwa, działaj, bo nie wiem czy wytrzymam.

Medyk natychmiast wbił igłę w ramię dziewczyny. Wcisnął tłok, wprowadzając Serum do jej organizmu. Jej oddech zaczął zwalniać, a ciało zaprzestało walki. Wszyscy wypuścili długo wstrzymywane powietrze, wciąż jednak z niepokojem patrząc na śpiącą dziewczynę.

|THE INDESTRUCTIBLE|  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz