Rozdział 12

1.4K 44 6
                                    

Weszłam wraz z Kolem do jego domu, i poszliśmy do salonu. Po wejściu do salonu zobaczyłam ustrojony pokój po czym zza kanapy wyskoczył Klaus, Elijah a obok stały Freya i Rebekah.. w pokoju znalazł się również Matt i jakaś blondynka, mulatka i brunetka... a i Stefan.
-Wszystkiego Najlepszego !- krzyknęli razem i zaczęli śpiewać "sto lat".
Przez natłok tych wszystkich zdarzeń zapomniałam kompletnie o moich urodzinach. To dzisiaj stałam się pełnoletnia. Łza szczęścia spłynęła mi po policzku, jednak szybko ją otarłam.
-Dziekuję wam wszystkim. Przy was czułam się tak dobrze, że zapomniałam kompletnie o moich urodzinach... Dziękuję... Kocham Was...- powiedziałam a łzy spływały mi po policzkach.
Podeszła do mnie pierwsza Rebekah..
-Clarie... Wszystkiego najlepszego.. abyś znalazła miłość swojego życia.... i bardzo bym chciała abyśmy zostały przyjaciółkami.- powiedziała z wzruszeniem, i podarowała mi prezent.
Następny przyszedł Matt, później Klaus, Freya...
-Clarie, dziś jesteś pełnoletnia. Będziesz już sama za siebie decydować... Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi na wieki- powiedział Elijah i podarował mi prezent.
Następnie podeszły do mnie te trzy dziewczyny... Jedna z nich blondynka.. widać było, że jest w ciąży..
-My się jeszcze nie znamy... Jestem Bonnie... Caroline... Elena- powiedziały.
-Clarie- odpowiedziałam.
-Wszystkiego najlepszego mamy nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi.- powiedziały z uśmiechem.
Potem podszedł Stefan i Kol.
Tańczyliśmy do późna..
Poczułam się źle, więc wyszłam z domu się przewietrzyć. Zaczęłam czuć jakby napływającą moc która napełnia mnie całą. Zauważyłam Freye, ona szybko podbiegła do mnie i złapała mnie za rękę. Gdy mnie złapała czułam jej moc...
-Clarie ty.. ty..  jesteś czarownicą- powiedziała patrząc na mnie.
Z domu wybiegła cała rodzina Mikaelsonów, i zaczęli pytać co mi się stało.
-Ona jest czarownicą, tak jak ja.. - powiedziała Freya.
Nie mogłam już tego słuchać i poszłam do pokoju i usnęłam.

Obudziłam się rano, a do pokoju weszła Freya.
-Witaj Clarie jeśli chcesz mogę cię nauczyć zaklęć...
-Byłabym ci wdzięczna.

Do końca tego tygodnia i cały następny uczyłam się jak używać magii. Zaprzyjaźniłam się z Caroline, Bonnie i Eleną. Poznałam Alarica. Zbliżyłam się do Kola...

Dwa tygodnie później...

Poznałam historię jak Caroline została w ciąży...
Wczoraj ona urodziła... Dwie piękne dziewczynki Lizzie i Josie. One są również czarownicami jak ja.
Mam 18 lat, więc postanowiłam, że nie będę się uczyć i zamieszkam z Mikaelsonami...

O 16 miała przyjść do mnie Caroline, bo chciała o coś zapytać.
-Hej Caroline- powiedziałam otwierając drzwi.
-Hej Clarie, nie mam za dużo czasu, bo dziewczynki czekają na mnie w domu.- powiedziała
- Dobra chodźmy- usiadłam wraz z Caroline na kanapie.
-Clarie czy chciałabyś być matką chrzestną dla Lizzie?- powiedziała uśmiechając się.
-Oczywiście- ucieszyłam się.
Rozmawiałyśmy jeszcze 20 min, a później Caroline musiała pójść.

6 lat później...

Poszłam do Caroline, ponieważ chciałam wziąć do parku dziewczynki.
Zapukałam do drzwi...
-Hej Clarie, wejdź- powiedziała Caroline
Weszłam do Caroline i Alarica domu.
-Ciocia!!!- zaczęły biec do mnie Lizzie i Josie.
-Hej małe łobuzy- odpowiedziałam przytulając je.
-Ciocia pójdziemy do parku.. prosimy..- powiedziały równo.
-Właśnie chciałam zapytać o to waszą mamę.- powiedziałam patrząc na Caroline.
-Jasne, dziewczynki idziecie na łóżku macie ubrania ubierzcie się.- powiedziała śmiejąc się.
-Jupii!!- Pobiegły do pokoju.

15 min później już wyszłam z nimi z domu.
-Pa mamo- krzyknęły dziewczynki do Caroline
-Pa, bawcie się dobrze- odpowiedziała Caroline.
Poszłyśmy do parku, rozłożyłam koc i usiadłam na nim.. dziewczynki biegały, a później podbiegły do mnie z dwoma motylkami które miały złamane skrzydełka.
-Ciociu, ciociu.. mamy motylki.. musimy im pomóc.- zaczęły biec do mnie dziewczynki.
-Dobrze, pomożemy im. Josie usiądź tam i weź jednego motyla, a ty Lizzie tutaj i także weź jednego- powiedziałam, pokazując gdzie mają usiąść.
-Dajcie motylki na swoje ręce i skupcie się na nim. Pomyślicie, że chciałybyście aby motylek umiał latać..- powiedziałam patrząc jak sobie radzą.
-Udało się!- krzyknęła Lizzie, a motyl odleciał.
-Brawo, piątka- przybiłam z Lizzie piątkę.
-Mi też, mi też się udało!- powiedziała Josie, a motyl także poleciał.
-Brawo dziewczynki.- powiedziałam a one mnie przytuliły.
-Ciociu, a ty jesteś dziewczyną Wujka Kola?- powiedziała Lizzie.
-Lizzie to skomplikowane.- powiedziałam
-Dobra chodźmy już do domku.- powiedziałam i posprzątałam koc i wzięłam dziewczynki za rączki i poszłyśmy do domu Caroline.
Odprowadziłam Lizzie i Josie do domu. Potem poszłam do swojego domu u Mikaelsonów. Weszłam do swojego pokoju i myślałam o Kolu... Przez te 6 lat poczułam coś do niego. Nie mogłam już wytrzymać, wstałam i poszłam do pokoju Kola....

Mam nadzieję, że się podobało. ♥️💕
Czekajcie na next 😘🤩

"This is my life.." [The Vampire Diaries]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz