Rozdział 22

812 24 2
                                    

Ostatnimi siłami otworzyłam drzwi ich domu. Szybszym tempem podbiegłam do salonu, ponieważ usłyszałam stamtąd krzyki Rebekah.
Wbiegłam tam i zobaczyłam brązowowłosą  kobietę która podtrzymywała jakimś zaklęciem Freye.
Z drugiej strony stała blondwłosa kobieta, bardzo podobna do Rebekah, więc podejrzewałam, że to ich matka.
Blondwłosa kobieta stała i trzymała Klausa chcąc wbić mu kółek z białego dębu.
-Nie Matko!- krzyknęła Rebekah, a ja podbiegłam ostatnimi siłami obok Elijah.
Wzięłam głęboki oddech, zacisnęłam dłonie wyciągając je w w kierunku blondwłosej  zaczęłam rzucać bardzo potężne zaklęcie.
Rzucając zaklęcie zauważyłam, że blondwłosa wraz z brunetką upadają.
Wtedy straciłam równowagę i upadłam na ziemię.

P.O.V Elijah
Usłyszałem zamykanie drzwi, więc spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem tam bardzo źle wyglądającą Clarie.
Podeszła obok mnie wzięła głęboki oddech i zaczęła wymawiać jakieś zaklęcie.
Po krótkim czasie Matka wraz z Dalią upadły na ziemię.
Spojrzałem w stronę Clarie, a ona miała już dotknąć ziemi, ale w wampirzym tempie ją złapałem przed uderzeniem.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do wolnego pokoju. Położyłem Clarie na łóżku i zawołałem Rebekah.
-Rebekah przyjdź proszę z ubraniami dla Clarie i przebierz ją.- powiedziałem trochę głośniejszym tonem, ponieważ wiedziałem, że i tak mnie usłyszy.
-Dobrze już idę.- odpowiedziała i weszła do pokoju, a ja poszedłem na dół.

Wziąłem z barku burbon, wlałem do szklanki i poszedłem do salonu.
Wchodząc zobaczyłem jak Kol przytula Rose.
-Rose, bardzo za tobą tęskniłem.- powiedział Kol, a Rose się do niego przytuliła.
-Proszę kto tutaj przyjechał.- powiedziałem z uśmiechem i wyciągnąłem ręce, aby przywitać się z Rose. Kol podał mi Rose, a ja ją przytuliłem i dałem buziaka w czoło następnie oddałem Rose Kolowi.
Usiadłem na fotelu i zaczęłam mówić.

-Kol Clarie zaryzykowała życiem dla nas, a teraz leży tam i się nie budzi.- powiedziałem smutno.
-Nie wiem co mam o tym myśleć i jak ona mogła pokonać najpotężniejsza wiedźmę naszą matkę?- zapytał.
-Nie wiem Kol ale trzeba będzie się dowiedzieć.- odpowiedziałem.

3 dni później

P.O.V Klaus
Właśnie była moja kolej pilnowania i wyczekiwania na pobudkę Clarie.
Nadal nie mogę pojąć jak tak mała osóbka jak ona mogła zwyciężyć z dwiema najpotężniejszymi wiedźmami.
Po myślach krążyła mi również Hayley, ponieważ ona za wszelką cenę chce wychowywać Hope sama.
Rozmyślałem tak jeszcze jakieś 10 min.
Następnie usłyszałem dźwięk jakby Clarie się obudziła, spojrzałem w jej stronę, a ona właśnie otwierała oczy.
-Clarie jak dobrze, że się obudziłaś. Nic ci nie jest?- zapytałem i podeszłam do jej łóżka.
-Wszystko w porządku, jednak mógłbyś przynieść mi coś do picia? Gdzie jest Rose wszystko z nią dobrze?.- zapytała.
-Tak z Rose wszystko dobrze przyprowadzę ją.- odpowiedziałem i w wampirzym tempie zbiegłem po szklankę wody. Następnie powiedziałem wszystkim, że Clarie się obudziła i wziąłem Rose na ręce.

P.O.V Clarie
Nie minęła minuta, a do pokoju wszedł Klaus z Rose na rękach i wodą oraz reszta domowników.
-Rose, tak bardzo cię kocham córeczko. Bardzo tęskniłam.- mówiłam szczęśliwa i pocałowałam Rose w policzek.
-Mama.- powiedziała Rose, a ja się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na wszystkich i zobaczyłam tam Rebekah, Elijah, Freya, Klaus oraz.. ktoś kogo nadal nie chciałam widzieć... Kol. Wszyscy mieli uśmiech na twarzy.
-Miło was widzieć.- powiedziałam.
-Clarie chcieliśmy ci bardzo podziękować za to co zrobiłaś. Poświęciłaś swoje życie, a by uratować nas.- powiedziała Freya
-Intuicja podpowiedziała mi abym tak zrobiła i jak widać była to dobra decyzja.
-Zaraz jak długo spałam?- zapytałam
-3 dni.- odpowiedział Elijah.
Pomyślałam chwilę, a później się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na Rebekah znacząco, a ona chwilę pomyślała, a później się uśmiechnęła, a inni dziwnie na nas patrzyli.

Czułam się już bardzo dobrze. Rebekah i inni kazali mi zostać jeszcze w łóżku, ale ja postawiłam na swoim i poszłam z Rose  na ogródek pobawić się na kocu.
Rozłożyłam koc, a na niego zabawki. Obok posadziłam Rose i zaczęłam się z nią bawić.
Bawiłyśmy się klockami oraz innymi zabawkami. Rose jest w takim wieku, że uwielbia chodzić na nóżkach jak trzyma się ją za ręce. Dla mnie jest to bardzo męczące, ponieważ muszę się schylać, ale Rose to uwielbia. Teraz właśnie chodziłam z Rose trzymając ją za rączki. Postanowiłam, że postawie ją na trawie i odejde trochę od niej, a ona spróbuję zrobić swoje pierwsze kroczki.
Stanęłam parę kroków od Rose.

-Chodź Rose do Mamusi.- powiedziałam, a Rose się zachwiała.
-No chodź do Mamusi.- powiedziałam, a Rose zaczęła iść do mnie. Jak Rose była już przy mnie złapałam ją i zaczęłam okręcać i bić brawo jej brawo.
-Brawo Rose jestem taka dumna. Rose sama przyszłaś do Mamusi i się nie przewróciłaś.- wzruszyłam się.

Spojrzalam w stronę domu Mikaelsonów i zobaczyłam jak patrzą na nas Klaus wraz z Rebekah. Pomachałam do nich aby przyszli tutaj.

-Widzieliście? Rose zrobiła swoje pierwsze kroki sama.- powiedziałam nadal się uśmiechając. Byłam z niej bardzo dumna.
-Tak, tak widzieliśmy.- powiedział Klaus uśmiechając się, a Rebekah wyciągała ręce po Rose, więc jej podałam.
-Brawo Rose, moja krew.- powiedziała, a ja z Klausem się zaśmialiśmy.

Jest już wieczór, więc wykąpałam i ubrałam Rose w piżamę. Teraz czytam jej książkę na dobranoc.

15 min później.
Rose zasnęła, a ja idę na dół poszukać któregoś z rodzeństwa Mikaelson.
Zeszłam na dół i poszłam do salonu, bo stamtąd słyszałam ich rozmowy.
Weszłam do salonu i zobaczyłam tam Rebekah, Freya, Klaus oraz Elijah. Cieszyłam się, że nie było Kola, bo nadal nie mam ochoty z nim rozmawiać i go widzieć.
-przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam tylko powiedzieć, że jutro wieczorem wezmę Rose i pójdziemy już do swojego domu.-powiedziałam przypatrując się im.
-Clarie nie musisz się wyprowadzać od nas.- powiedziała Freya.
-Nie ja naprawdę nie chce sprawiać problemów i... a zresztą nie ważne.- zawahałam się czy powiedzieć im o tym, że nie chce widzieć Kola.
-Ty Clarie wraz z Rose jesteście tu mile widziane,.. jesteśmy przecież rodziną, jednak jeśli taka jest twoja decyzja zrób tak jak uważasz.- powiedział Elijah.
-Dziekuję wam.- powiedziałam i rozejrzałam się, bo kogoś mi tutaj brakowało.
-Ymmm... Gdzie jest Hayley?- zapytałam.
-Hayley urodziła i postanowiła, że nie chce z nami mieszkać.- odpowiedział Klaus smutno.
-Na prawde? Chłopczyk czy dziewczynka?- zapytałam patrząc na Klausa.
-Dziewczynka.. Hope.- odpowiedział dumny.
-Gratulacje, piękne imię.- powiedziałam i przytuliłam Klausa.
-Jest jeszcze jedna sprawa...- spojrzałam znacząco na Rebekah, a ona się uśmiechnęła...

Przepraszam, za dość długo przerwę.
Mam nadzieję, że dość długi rozdział to wynagrodzi.
Zostawiajcie 🌟 i komentarze.

"This is my life.." [The Vampire Diaries]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz