Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
Po otworzeniu drzwi zacisnęłam dłonie w złości czując jak moja krew płynie w moich żyłach.
Za drzwiami stała DAVINA.
Tak ta Davina z którą rozmawiał Kol i powiedział, że nadal ją kocha.-Czego ty tutaj szukasz?.- zapytałam ściskając pięści.
-No.. przyszłam z Kolem.- wtedy ona się odsunęła, a za nią był Kol.
-Przyszłam na urodziny jego córki.- powiedziała patrząc na mnie.
We mnie się gotowało, lecz po jej słowach nie wytrzymałam.
-Rebekah zaopiekuj się Rose.- powiedziałam.
Zebrałam w sobie moc i odepchnęłam nią Davine. Ona poleciała do bramy.
-Davino to właśnie przez CIEBIE moja córka nie ma taty.- odpowiedziałam trzymając mocą Davine. Byłam silniejsza od niej, więc jej moc nie działa na mnie zbytnio.
-Spokojnie Clarie.- powiedział Klaus chcąc podejść do mnie.
-Klaus zostań gdzie stoisz, bo inaczej będę zmuszona cię skrzywdzić.- powiedziałam.
-Kol... Kiedyś bardzo cię kochałam nawet po tym jak dowiedziałeś się, że masz córkę chciałam do ciebie wrócić... Lecz usłyszałam jak rozmawiałeś z Daviną i jak powiedziałeś jej, że nadal ją kochasz. Wtedy moje serce się... złamało...-powiedziałam podchodząc do Kola zostawiając na chwilę Davine.
-Clarie myślałem, że mnie zostawiłaś... Wtedy Davina pomogła mi o tym nie myśleć.- zaczął.
Wytężyłam sluch i usłyszałam jak Davina wymawia jakieś zaklęcie.
-Davino czy ty właśnie chciałaś mnie uśmiercić.- zadałam retoryczne pytanie i zaczęłam podchodzić do niej.
-Pamietaj, że jedno moje machnięcie ręką, a ty możesz być już nie żywa.- powiedziałam szyderczo się uśmiechającTa zaczęła szybciej wypowiadać zaklęcie. Będąc już bardzo blisko Daviny, wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy i zaczęłam wymawiać zaklęcie które miało ja zabić.
Już miałam kończyć zaklęcie, lecz podbiegła do mnie Rebekah.-Clarie... Nie rób tego dla dobra córki! Czy chcesz aby ona kiedyś dowiedziała sie, że zabilaś inną czarownicę?- zapytała, a wtedy sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
Podbiegłam szybko do mojego pokoju i zamknęłam drzwi.
Miałam już siebie dosyć. Wzięłam szybko walizki i zaczęłam pakować mnie i Rose.
-Nie chce skrzywdzić mojej rodziny.. Klausa, Elijah, Rebekah lub kogokolwiek innego, więc najlepszym pomysłem będzie jeśli wezmę Rose i wprowadzę się spowrotem do naszego starego mieszkania.- powiedziałam sama do siebie.Spakowałam się i podeszłam do drzwi. Oparłam się o nie i zjechałam siadając zaczęłam płakać. Nigdy nie chciałam takiej rodziny dla Rose. Swoim zachowaniem niszczę ich.. niszczę rodzinę Mikaelsonów.
Otarłam łzy i otworzyłam drzwi następnie wzięłam walizki i zeszłam na dół. Poszłam szukać Rose i znalazłam ją bawiącą się z Klausem.-Chodź Rose musimy już iść.- powiedziałam nie patrząc na Klausa.
-Co ty wyprawiasz Clarie możesz zostać z nami..- powiedział. Wtedy ja odwróciłam się.
-Nie Klaus przeze mnie wasza rodzina się niszczy. To ja jestem powodem tych wszystkich kłótni. To JA nie powinnam była wtrącać się w waszą rodzinę... Żegnaj Nick.- powiedziałam.
-Ale przecież Clarie ty i Rose jesteście również naszą rodziną...- powiedział, a ja wyszłam i wsiadłam z Rose do zamówionej wcześniej taksówki.Przez resztę dnia próbowałam nie myśleć o nich. Zajmowałam się rozpakowywaniem naszych bagaży...
Reszta dnia minęła nam jak każda inna...Dość krótki rozdział jednak nie mam weny.
Mam nadzieję, że zostawicie 🌟 i komentarz.
Buziaczki 😘 paa ❤️
CZYTASZ
"This is my life.." [The Vampire Diaries]
VampireJestem Clarie... Czy Clarie będzie miała styczność z światem istot nadprzyrodzonych? Spotka rodzinę Mikaelson, a może Salvatore? Czy spotka nowych przyjaciół po przeprowadzce do...? Czy pozna prawdziwą miłość?