*Lauren*
Idę właśnie na zakupy, bo Dinah uznała, że wyżyje się z tego co zostało. Bardzo zabawne. Przecież my nic nie mamy.
Wchodzę właśnie do supermarketu i biorę koszyk na potrzebne mi produkty. Przechodzę między alejkami i wrzucam do koszyka produkty z listy. Kieruję się do alejki z napojami, gdy czuję jak na kogoś wpadam.
- Boże, przepraszam. Ja nie... - przerywa, gdy na mnie spogląda. - Lauren?
- Witam Camila. Nic się nie stało. - mówię ze śmiechem.
- Przepraszam. - mówi jeszcze. Skinam na to głową i uśmiecham się do niej. Gdy chciałam już ją wyminąć poczułam jej rękę na moim nadgarstku. Patrzę na nią pytająco. - Ja... Chciałam zapytać, czy będziesz jechać na tą wycieczkę szkolną. - mówię cicho.
- Raczej tak, a co? - pytam podejrzliwie.
- Nic, nic tak chciałam wiedzieć.
- Rozumiem.Odchodzę od niej i idę do kolejnej alejki. Biorę ostatnie rzeczy i kieruję się w stronę kas. No tak, kolejka nie wiadomo jaka. Staję za ostatnią osobą i czekam na swoją kolej. Gdy kolejka się przesuwa i nadchodzi moja kolej płacę za zakupy i wychodzę z budynku.
Przechodzę właśnie koło zaciemnionej uliczki, gdy słyszę dwa głosy.
- Zostaw mnie! - słyszę lekko podniesiony, damski głos.
- Nie daj się prosić. Będzie fajnie. - no tak facet.
- Powiedziałam już nie. - odstawiam swoje zakupy przy ścianie jednego z budynków i idę do uliczki. Podchodzę jeszcze bliżej, by zobaczyć kto to. Camila? Kieruję się w stronę tego faceta i odpycham go od czekoladowookiej.
- Czego? - warczy. - Nie widzisz, że jestem zajęty?
- Właśnie widzę, dlatego przyszłam, by pomóc Ci z tym. - gdy próbuje do mnie podejść odpycham go z jeszcze większą siłą. - Nie podchodź. - grożę mu.
- Yhym. - mruczy, ale i tak się do nas przybliża. Ostrzegałam.Biorę zamach prawą ręką i celuję nią w twarz mężczyzny.
- Kurwa.. - łapie się za nos, z którego zaczyna lecieć krew.
- Mówiłam. - biorę za rękę wystraszoną dziewczynę i kieruję się z nią do wyjścia z tej uliczki. Gdy stajemy przed wyjściem odwracam się do Camili. - W porządku? - pytam. Czekoladowooka lekko podskakuje na mój głos, tak jakby została wybudzona z jakiegoś transu.
- Tak... - mówi cicho. - Dziękuję. - dodaje po chwili.
- Nie ma za co. Chodź, odprowadzę cię. - mówię do niej.
- Nie musisz. - zaprzecza.
- Ale chcę. - odpowiadam z uśmiechem, który odwzajemnia.Biorę moje zakupy, które tu zostawiłam i idę za Camilą. Po niecałych 20 minutach spaceru jesteśmy na miejscu. Wchodzi do bloku i wyjmuje klucz że spodni, po czym przekręca go w drzwiach.
- Wejdziesz? - pyta, jakby z.... Nadzieją?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - mówię po chwilowym namyśle.
- Jestem sama. Ally gdzieś musiała iść. - informuje mnie.
- W takim razie z chęcią. - uśmiecha się do mnie szeroko.——————————————————
Jest i kolejny.Dajcie znać w komentarzu, co i jak.
Do następnego 😉
CZYTASZ
Unfulfilled desires
FanfictionOna, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i tak wszyscy się jej boją. Co się stanie, gdy Lauren kolejny raz się pobije, ale tym razem w obronie...