*Camila*
Wychodzę pośpiesznie ze szkoły i wsiadam do mojego samochodu. Muszę znaleźć Lauren. Muszę jej wszystko wytłumaczyć. Wkładam kluczyki do stacyjki i zastanawiam się przez chwilę. Gdzie ona mogła pojechać? Kiedyś byłyśmy w jednym miejscu. Może tam?
Ruszam ze szkolnego parkingu i wyjeżdżam na ulice Miami. Kilka razy zdążyłam już złamać przepisy drogowe, ale to jest teraz najmniej ważne. 60km/h, 80km/h, 100km/h. Jeszcze trochę i będę na miejscu.
Gdy podjeżdżam pod odpowiednią drogę, gaszę samochód i wysiadam z niego, po czym biegiem kieruję się przez las. Staję na wolnej polanie i rozglądam się dookoła. Nie ma jej. Wyciagam na szybko telefon i wybieram jej numer. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Czwarty sygnał... Piąty sygnał... Szósty sygnał... Poczta głosowa. Zajebiście!
Karla, kurwa mać, spieprzyłaś i to porządnie. Po co ci to było? Po co, kurwa?
****
*Lauren*
- Kolejny. - mówię do barmanki, która obsługuje mnie od dobrej godziny.
- Może już starczy? - pyta łagodnie.
- Jak mówię kolejny to kolejny. - bełkoczę. - Jeszcze nie powiedziałam nic co jest z nią związane, więc lej. - ponaglam. Dziewczyna przytakuje i polewa kolejne kieliszki alkoholem. Biorę jeden i przychylam, by jego zawartość znalazłam się we mnie i złagodziła moje smutki. Alkohol to nie jest dobre wyjście. On nigdy nie pomaga. - podpowiada mi moja podświadomość.
- Och, zamknij się. - mówię na głos.
- Słucham? - słyszę jakiś głos koło siebie.Odwracam głowę w jego stronę i spoglądam na osobę.
- O nie! - protestuję szybko. - Nie dotykaj mnie. - macham rękoma, by odpędzić się od niej.
- Lo, proszę cię. - mówi błagalnie. - Długo cię szukałam, proszę, chodź ze mną. - patrzy mi w oczy.
- Nie nazywaj mnie tak Karla... Camila.. Jak Ci tam na imię. - macham lekceważąco dłonią.
- Lauren, proszę cię. - mówi i bierze mnie pod rękę.Tym razem się nie opieram, daję się wyprowadzić z baru.
****
*Camila*
Sadzam Lauren na siedzeniu z przodu i zapinam pasy. Po skończeniu zamykam drzwi i obchodzę samochód, by wsiąść na miejsce kierowcy.
- Gdzie jedziemy? - słyszę jej niewyraźną mowę.
- Do domu. - informuję ją.
- Do domu? - pyta i patrzy przed siebie. Nie odpowiadam nic tylko skupiam się na drodze przed nami.Po 15 minutach jazdy, jesteśmy na miejscu. Gaszę samochód i pomagam wyjść z niego dziewczynie. Podczas wchodzenia do mieszkania Lauren wpada na mnie, przez co muszę ramiona owinąć wokół jej talii. Brunetka natomiast swojej kładzie na moje barki, a głowę chowa w zagłębieniu mojej szyji.
- Teraz jestem w domu. - słyszę jej cichy mamrot i czuję jak mocniej mnie obejmuję, a na jej słowa uśmiecham się czule.——————————————————
Może i są to plotki na temat Shawn'a i Camili, ale moje Camrenowe serce się topi...Do następnego 😁
CZYTASZ
Unfulfilled desires
FanfictionOna, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i tak wszyscy się jej boją. Co się stanie, gdy Lauren kolejny raz się pobije, ale tym razem w obronie...