*Lauren*
Czekam na Camilę na naszej ławce w parku. Umówiłyśmy się na godzinę 15, obecnie jest 15.20, a jej nadal nie ma. Wiem, że ma tendencję do spóźniania się, ale nie aż tyle minut.
Co chwilę patrzyłam na ekran mojego telefonu oczekując, że może coś do mnie napisze. Na próżno.
Gdy minęło kolejne 10 minut zaczęłam do niej wydzwaniać. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Czwarty sygnał... Piąty sygnał... Szósty sygnał... Poczta głosowa... Zajebiście! Spróbowałam ponownie i już po czwartym sygnale włączyła się poczta głosowa.
Rozejrzałam się dookoła, gdy w pewnym momencie usłyszałam tak znajomy mi krzyk. Wstałam pośpiesznie z ławki i zaczęłam się kierować za źródłem dźwięku. Niedaleko, za dużą wierzbą stała brunetka wraz z... Zayn'em? Co on tu robi do kurwy nędzy?!
Podeszłam do nich szybko i odepchnęłam chłopaka od dziewczyny.
- Co jest? - zapytał bełkocząc i spuścił głowę w dół. Stanęłam przed Camilą tym samym chroniąc ją przed nim.
- Zayn.. - pomachałam mu ręką przed twarzą.
- Hmmm? - wymruczał.
- Zayn, pokaż mordę. - powiedziałam groźnie. Chłopak tylko pokręcił głową i skierował ją w prawą stronę. - Nie będę dwa razy powtarzać. - warknęłam.Wypuścił głośno powietrze i spojrzał w moje oczy. Od razu zauważyłam powiększone źrenice, co musiało znaczyć tylko jedno.
- Miałeś już tego nie brać. - złapałam go za szczękę i pokręciłam, tak by coś do niego dotarło. On tylko wzruszył ramionami i nadal głupkowato się uśmiechał. - Odejdź. - rozkazałam i wzięłam dziewczynę za rękę.
- Nie możemy się razem pobawić? - zapytał śmiejąc się.
- Powiedziałam wypierdalaj! - krzyknęłam.Chłopak lekko podskoczył w miejscu i z ociąganiem ruszył się z miejsca. Gdy już znalazł się w bezpieczniej odległości od nas, odwróciłam się do czekoladowookiej.
- Nic ci nie zrobił? - zapytałam i zaczęłam skanować jej ciało z góry na dół dla upewnienia.
- Wszystko jest dobrze, dziękuję. - odpowiedziała. - Przepraszam, że się tak spóźniłam. On mnie zatrzymał.
- Nie przepraszaj za niego. - mówię. - Nie ma wytłumaczenia na jego zachowanie. - dodaję. - Idziemy porozmawiać? - pytam.Brunetka kiwa głową i ciągnąc mnie za rękę prowadzi w stronę naszej ławki. Po chwili siadamy na niej i zapada między nami niekomfortowa cisza, która dudni nam w uszach.
- Więc... - zaczynam powoli.
- Przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam.. - szlocha, tym samym mi przerywając.Ja natomiast jestem w szoku. Ta kobieta jest istną zagadką. Jak można mieć takie wahania nastroju. Ja rozumiem kobieta kobietą, ale jak? Nigdy nie zrozumiem płci pięknej.
- Ja po prostu... - zaczyna powoli, nadal bojąc się tego, by jej głos się nie załamał. - Chciałam się czegoś o tobie dowiedzieć jako psycholożka.. Wiedziałam, że na sesjach mi niczego nie powiesz, więc postanowiłam założyć konto i udawać Karlę.. - tłumaczy.
- Więc jak masz w końcu na imię? - pytam autentycznie ciekawa.
- Karla, ale że nie lubię mojego pierwszego imienia, to wszyscy zwracają się do mnie Camila.
- Rozumiem. - kiwam głową na potwierdzenie tego słowa. - Wybaczam. - mówię po chwili.
- Naprawdę? - pyta w szoku.
- Tak.. Nie potrafię się na ciebie długo gniewać. - wzruszam ramionami.Brunetka posyła mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i nachyla się w moją stronę.
- Kocham cię. - szepcze tuż przy moich ustach.
- Ja ciebie także kocham. - odpowiadam i łączę nasze usta w tęsknym pocałunku. Nasze języki spotykają się w walce o dominację, którą wygrywam.Odrywamy się od siebie, gdy brakuje nam powietrza. Dziewczyna siada obok mnie i wtula się w mój bok, na co obejmuję ją w talii.
- Nigdy więcej nie ukrywaj czegoś przede mną. Nienawidzę kłamstwa. - mówię i pstrykam ją w nos.
- To był pierwszy i ostatni raz. Obiecuję. - mówi i mocniej się we mnie wtula.——————————————————
Taka niespodzianka dla tych, którzy nie śpią.Wiem, że rozdział miał być wcześniej, ale sprawy prywatne mnie dobiły, że po prostu nie miałam ani chęci ani siły do pisania czegokolwiek. Wybaczcie.. 😢
Do następnego 😁
CZYTASZ
Unfulfilled desires
FanfictionOna, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i tak wszyscy się jej boją. Co się stanie, gdy Lauren kolejny raz się pobije, ale tym razem w obronie...