*Lauren*
Od dobrych dwóch godziny chodzimy po muzeum i zwiedzamy różne zabytki. Pomimo że lubię sztukę zaczynam się już powoli nudzić i patrząc po innych, to oni też.
Podchodzę do Camili.
- Proszę Pani? - pytam nie zapominając o odpowiedniej formie, gdy jesteśmy wśród innych uczniów.
- Tak Lauren? - zwraca się do mnie.
- O której wracamy? - pytam.Brunetka spogląda na zegarek, który ma na ręku, a potem rozgląda się za Ally. Gdy ją odnajduje widzę, jak niziutka blondynka pokazuje jej kciuk w górę i kiwa głową.
- Teraz. - mówi i z powrotem patrzy na mnie. Odwracam się do uczniów i mówi. - Zbiórka!Niektórzy z uśmiechami na buzi, niektórzy z ociąganiem się ustawiają. Ja staję na końcu grupy i wyjmuję słuchawki, po czym podłączam je pod telefon. Widzę, jak Camila liczy czy wszyscy są, a następnie ruszamy w drogę powrotną.
W moich uszach rozbrzmiewa piosenka "Komodo - I just died in your arms" , gdy widzę jak czekoladowooka podchodzi do mnie i klepie w ramię. Wyciągam jedną ze słuchawek i patrzę na nią pytająco.
- Mogę? - pyta. Kiwam głową na znak zgody i podaję jej słuchawkę.Do naszego hotelu wracamy z jakieś 30 minut na pieszo. Wchodzimy do niego, a opiekunki rozdają klucze do naszych pokoi. Gdy Camila podaje mi klucz, czuję jak daje mi jeszcze jakąś karteczkę. Spoglądam na nią pytając, ale ona puszcza mi tylko oczko i odchodzi dalej.
Idę w stronę windy i wchodzę do niej, po czym naciskam przycisk z odpowiednim piętrem. Gdy winda zatrzymuje się na piętrze wychodzę z niej i kieruję się do swojego pokoju.
Otwieram drzwi, wchodzę, zamykam za sobą i rzucam się na łóżko. W pewnej chwili przypominam sobie o tej karteczce, dlatego sięgam do kieszeni spodni i ją wyjmuję.
Przyjdź do mnie o 22. Wtedy większość będzie już spać.
Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam. Nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam.
Budzi mnie dźwięk mojego telefonu. Otwieram powoli oczy i sięgam po niego. Odblokowuję, a w oczy rzucam mi się godzina. 23. Kurwa... Zaspałam. Nie patrząc kto dzwonił wstałam pośpiesznie z łóżka i wzięłam klucz.
Wyszłam z pokoju zamykając go na klucz i poszłam szybko w stronę pokoju brunetki. Gdy jestem na miejscu ciągnę lekko za klamkę i wchodzę po cichu do jej pokoju.
Widzę malutką postać skuloną na łóżku. Gdy już jestem blisko materaca słyszę cichutkie pociągnięcie nosem. Ale z ciebie dupek Jauregui. Kładę się koło Camili i obejmuję ją od tyłu. Widzę jak szybko ściera łzy i przekręca się twarzą w moją stronę.
Kładę rękę na jej policzku i zaczynam go pocierać.
- Przepraszam. - szepczę.
Brunetka nic nie mówi tylko chowa głowę z zagłębieniu mojej szyji i głośno wzdycha.
- Jest okey. - mówi cicho.
- Nie, nie jest. - przeczę szybko. - Przeze mnie jesteś smutna. - dopowiadam.
- Nie szkodzi. - upiera się przy swoim.Obejmuję ją w talii i przyciągam bliżej siebie, tak by leżała na mnie.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna. - zaczynam. - Nie chcę byś była przeze mnie smutna. Nie chcę byś cierpiała. - wzdycham. - Chciałam byś była przy mnie szczęśliwa, a robię wszytko na odwrót. - mówię.Czekoladowooka podnosi lekko głowę i spogląda na mnie czerwonymi oczami od płaczu.
- Jestem przy tobie szczęśliwa. - szepcze blisko moich ust. - Że raz coś się wydarzyło, nie znaczy, że nie jestem przy tobie szczęśliwa. - gdy kończy łączy nasze usta w pocałunku.Camila napiera na moje ciało bardziej, a jej język prosi o wstęp, który otrzymuje od razu. Oddaję się rytmowi starszej i czekam na jej ruchy. Po niedługiej chwili brunetka odrywa się ode mnie i wtula w moje ciało, a głowę chowa w zagłębieniu mojej szyji.
- Też jesteś dla mnie ważna. - szepcze za nim zaśnie. - Dobranoc. - mówi już tak cicho, że ledwo to usłyszałam.
- Dobranoc Camzi. - odpowiadam.——————————————————
Rozdział trochę dłuższy, z powodu, że była przerwa.Rozdziały jeszcze nie będą się pojawiać regularnie, ale jeszcze trochę i wszystko raczej wróci do normy😊
Do następnego😉
CZYTASZ
Unfulfilled desires
FanfictionOna, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i tak wszyscy się jej boją. Co się stanie, gdy Lauren kolejny raz się pobije, ale tym razem w obronie...