4 lata później
*Lauren*
Camila bardzo dużo mi pomogła. Z jej pomocą udało mi się w końcu skończyć szkołę z wyróżnieniem. Bez niej, by się to nie udało.
Dyrektor nie dowiedział się o naszych relacjach, więc wszystko ułożyło się nam dobrze.
Kocham ją.. Boże, jak ja ją kocham.
Nie wiem, jak bym sobie poradziła bez niej. Pewnie wogóle.
Gdy dowiedziałam się, że mam jedną z najlepszych średnich w szkole postanowiłam coś zrobić. A mianowicie oświadczyć się. Ale to nie tylko z powodu, że mi pomogła. Kocham ją i tego jestem pewna. I wiem też, że ona kocha mnie. Nie powinnam się stresować czegoś, czego byłam pewna, ale było całkiem na odwrót.
****
- Myśli pani, że się zgodzi? - zapytałam stukając nerwowo palcami o blat.
- Jestem pewna. Widać po pani, że jest dla pani najważniejsza. - uśmiecha się lekko w moim kierunku.
- Tak.. To prawda, jest dla mnie najważniejsza. - także lekko się uśmiecham, by trochę ostudzić moje złe scenariusze.
- Więc... Który pani bierze? - zapytała mnie, gdy na blacie położyła dwa pierścionki, które wybrałam.
- Ten.. - wskazałam na jeden z nich.
- Dobry wybór. - uśmiechnęła się i go zapakowała.****
W jednej dłoni trzymam czerwone róże i czekam przed wejściem szkoły na Camilę. Wiem, że to nie jest super romantyczne miejsce, ale to właśnie tu wszytko się zaczęło.
- Zgadnij kto to. - zakryłam oczy brunetce, gdy wyszła ze szkoły.
- Lauren skarbie. - odwróciła się, co poskutkowało tym, że odkryła oczy. Pocałowałam ją, uśmiechając się przez pocałunek.
- To dla ciebie. - mówię, gdy się od siebie odrywamy i podaję jej kwiaty.
- Dziękuję Lo. Są śliczne. - mówi i całuje mój policzek. - Idziemy? - pyta i wskazuje za siebie.
- Poczekaj. - łapię ją za dłoń i całuję ją. - Chciałam.. - biorę głęboki wdech. - Tutaj wszytko się zaczęło. - macham ręką na szkołę, by pokazać o co mi chodzi. - Jesteś niesamowitą kobietą, która weszła w głąb mojego serca. Rzuciłaś na mnie swój czar, pod którym jest wpływem do teraz i nie chcę tego zmieniać. Skarbie, jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz. Nie chcę cię stracić, a ten czas, który razem przeżyłyśmy był dla mnie za krótki. Dlatego... - klękam na jedno kolano i wyjmuję z kieszeni marynarki czerwone pudełeczko. - Camz.. Czy uczynisz mi ten wyjątkowy zaszczyt poślubienia cię? Camz.. Czy wyjdziesz za mnie? - pytam się i otwieram pudełeczko.Spoglądam na jej twarz, po której spływają łzy i próbuje je szybko zetrzeć. Kątem oka widzę, jak kilku uczniów stanęło i przygląda się nam. Nagle Camila kiwa energicznie głową na tak i szlocha cicho.
- Tak.. Tak! - rzuca się na mnie. Obejmuję ją w pasie i przytulam mocniej do siebie. Brązowooka napiera czule na moje wargi inicjując pocałunek. - Tak.. - szepcze w moje wargi.Uśmiecham się i wstaję razem z nią. Wyjmuję pierścionek z pudełeczka i zakładam go na serdeczny palec mojej dziewczyny. Teraz to już narzeczonej. Uśmiecham się do niej szeroko i całuję knykcie.
- Kocham cię. - mówię i łączę nasze usta.
- Kocham cię. - odpowiada, a obok nas uczniowie, którzy się zgromadzili biją nam brawa.****
Stoję przy ołtarzu i spoglądam w oczy mojej, już niedługo żony. Trzymając się za ręce czuję, jak ręce brunetki się trzęsą, choć z moimi wcale nie jest lepiej. W końcu pada pytanie, na które tak długo czekałam.
- Czy ty Karla Camila Cabello Estrabao bierzesz Lauren Michelle Jauregui Morgado za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską dopóki śmierć was nie rozłączy? - pyta ksiądz spoglądając na dziewczynę.
- Tak. - kiwa głową.
- Czy ty Lauren Michelle Jauregui Morgado bierzesz Karlę Camilę Cabello Estrabao za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską dopóki śmierć was nie rozłączy? - tym razem kieruje pytanie do mnie.
- Tak. - mówię pewnie.
- Ogłaszam was żoną i żoną. - uśmiecham się szeroko. - Możecie się pocałować. - oznajmia to, na co tak długo czekałam.
Podchodzę do niej i łapię jej twarz w dłonie.
- Kocham cię. - szepczę, za nim łączę nasze usta w pocałunku.****
- Nareszcie same. - mówię i przyciągam Camilę do swojego boku. - Zmęczona? - pytam, gdy widzę jej lekko nieobecny wzrok.
- Tak trochę. - mówi i całuję mój policzek. - Kocham cię.
- Jak ciebie też kocham pani Jauregui. - brunetka uśmiecha się i całuje moje usta. - Więc... Teraz jesteś moją żoną. - mówię, gdy się od siebie odrywamy. - Brakuje nam jeszcze tylko dziecka. - brązowooka spogląda na mnie uśmiechając się szeroko.
- Chcesz mieć dzieci? - pyta.
- Tylko z tobą. - oznajmiam.
- Kocham cię.
- Kocham cię.——————————————————
Koniec 😢Co myślicie o zakończeniu? Podoba się? 🤔
Do następnego 😁
CZYTASZ
Unfulfilled desires
FanficOna, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i tak wszyscy się jej boją. Co się stanie, gdy Lauren kolejny raz się pobije, ale tym razem w obronie...