*Camila*
Po rozmowie z Lauren postanowiłyśmy, że zostanę u niej na noc. Mówiłam, że nie chcę robić jej problemu, ale..cytuję "Ty nigdy nie jesteś problemem, zapamiętaj to, dobrze?". Po tych słowach nie potrafiłam jej odmówić. Po prostu się nie da.
Obudził mnie zapach jakiegoś jedzenia, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam moją Lo siedzącą przy mnie z tacką w ręku, a w drugiej trzymała czerwoną różę.
- Dzień dobry. - powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Dzień dobry Camz. - odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Położyła tackę z jedzeniem na szafce nocnej i podrapała się rękę po karku. Typowy tik nerwowy. Tylko czym ona się denerwuje?
- Wiesz, że nie jestem dobra w tych sprawach.. - zaczyna powoli. - Ale chcę się zmienić i być dobrym człowiekiem. - spogląda mi w oczy. Wystawia rękę z różą w moim kierunku i mi ją podaje. - Proszę, to dla Ciebie. - uśmiecham się na ten gest i odbieram od niej kwiat.
- Dziękuję Lo. - odpowiadam.****
Śniadanie minęło nam w miłej atmosferze. Porozmawiałyśmy o tym co będziemy dzisiaj robić i mamy zamiar pójść na spacer do parku.
- Camz, jesteś gotowa? - usłyszałam krzyk zielonookiej.
- Tak, już idę. - odkrzyknęłam i wyszłam z łazienki. - Jestem. - oznajmiłam, gdy znalazłam się w korytarzu.
- Wow... - usłyszałam po cichu.
- Coś nie tak Lauren? - uwielbiam się z nią droczyć.
- Nie... Znaczy tak.. Ślicznie wyglądasz. - jej policzki przybrały czerwony kolor.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i założyłam buty. - Idziemy? - zapytałam.
- Tak.Wyszłyśmy z jej mieszkania i udałyśmy się w stronę pobliskiego parku. Gdy dotarłyśmu na miejsce zwolniłyśmy tempo i szłyśmy równym krokiem.
Kątem oka widziałam jak dziewczyna spogląda na nasze dłonie, które są blisko siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem i złączyłam nasze palce razem. Czułam, że lekko się wzdrygnęła, ale nic nie powiedziała tylko wzmocniła uścisk.
W pewnym momencie usiadłyśmy na ławce, która znajdowała się w cieniu.
- Camz. - usłyszałam niepewny głos szatynki.
- Tak?
- Dziękuję. - tylko tyle powiedziała.
- Za co? - przytuliłam się do jej boku.
- Za to, że mi wybaczyłaś.
- Nie ma za co, Lo. - odpowiedziałam i mocniej się w nią wtuliłam.
- Jest. - powiedziała stanowczo. - Mówię poważnie, jesteś cholernie dobra. - dodaje. Nic nie odpowiadam na to tylko łączę nasze usta w czułym pocałunku. - Kocham Cię. - mówi, gdy się od siebie odrywamy.
- Ja Ciebie też kocham. - całuję jej policzek.****
W parku posiedziałyśmy jeszcze chwilę, a potem Lauren postanowiła, że mnie odprowadzi.
Stanęłyśmy pod moim blokiem i nie mogłyśmy się pożegnać.
- Nie chcę byś szła. - powiedziała dziewczyna w moją szyję.
- Ja też tego nie chcę. - odpowiadam i przejeżdżam ręką po jej plecach. - Jutro się zobaczymy. - dopowiadam.
- Obiecujesz? - spogląda w moje oczy.
- Obiecuję. - przytakuję. - Do jutra, Lo. - całuję jej usta.
- Do jutra, Camz. - powtarza i odchodzi.——————————————————
Lauren jak widać się stara. Tylko czy ich szczęście potrwa długo?🤔Do następnego😃
CZYTASZ
Unfulfilled desires
FanfictionOna, Camila. Spokojna, 25-letnia pani psycholog w jednej ze szkół w Miami. Lauren. 18-letnia, typowa buntowniczka. Trzyma się raczej na uboczu, ale i tak wszyscy się jej boją. Co się stanie, gdy Lauren kolejny raz się pobije, ale tym razem w obronie...