16. Real Life

437 18 2
                                    

Taco
Aktualnie stoimi w kolejce na samolot cała odprawa udała się bez przeszkód. Stałem obok Tusi zerkając na nią kątem oka, widziałem że się cieszy, a ja się cieszyłem że jest ze mną. Gdy byliśmy na pokładzie samolotu udaliśmy się do naszych siedzeń. Nasti od razu zasneła a ja siedziałem i próbowałem poukładać sobie wszystko w głowie.

Tusia
Jesteśmy przed lotniskiem i czekamy na ubera który zawiezie nas do domu, przez cały lot spałam a Filip nie wiem co robił bo był jakoś przybity i nie chciałam go pytać. Gdy nasz pojazd przyjechał schowaliśmy nasze bagaże do bagażnika. Przez jazdę patrzyłam na miasto i wszystko co było wokół.

Byliśmy w drodze do szpitala i przez połowę drogi nikt z naszej dwójki nie odezwał się ani słowem
- Filip?
- Tak
- Co się dzieje?
- Nic
- Ale przecież widzę że coś cię trapi
- Nie powinnaś tutaj ze mną być
- Dlaczego?
- Nie powinnaś być ze mną proszę gdy wrócimy do polski zapomnij o mnie i znajdz kogoś innego lepszego
- Ale Filip co ty wygadujesz? Nie zostawię cię dużo dla mnie zrobiłeś i to mi na tobie zależy i nie chce nikogo innego
- Naprawdę? Zależy ci na mnie?
- Tak głuptasie
- Mi też na tobie zależy - posłałam mu szczery uśmiech który od razu odzajemnił.

Taco
Stoimy teraz pod szpitalem spojrzałem na Tusię która pokazała że musimy wejść. Staneliśmy pod drzwiami które od razu sie otworzyły, podeszliśmy do recepcji gdzie pani przekierowała nas do sali gdzie leży moja matka. Jej sala znajdowała się na 3 piętrze więc udaliśmy się w stronę windy
- Wszystko będzie dobrze
- Napewno?
- No jasne
- Dziękuję że jesteś tu ze mną
Wyszliśmy z windy i poszliśmy do drzwi numer 107, stałem przed tymi drzwiami przez chwilę i zastanawiałem się czy mogę tam wejść
- Idź ja poczekam tu
Posłałem słaby uśmiech dziewczynie i nacisnąłem klamkę i wszedłem do pokoju
- Synku?
- Mamo - usiadłem od razu obok niej i uścisnąłem jej dłoń
- Jednak przyleciałeś
- Dzięki takiej pewnej dziewczynie
- A jest tu z tobą?
- Tak stoi za drzwiami
- No to niech tu przyjdzie chce ją poznać
Wstałem z dotychczasowego miejsca i poszedłem do dziewczyny
- Moja mama cię prosi
- Napewno?
- Tak chodź
Ja poszedłem do swojego miejsca a Tusia staneła przy drzwiach
- Chodź tutaj złotko

Tusia 
Byłam troszkę zdenerwowana ale poszłam i usiadłam obok Filipa który objął mnie ręką by dodać mi otuchy
- Ślicznie razem wyglądacie
- Mamo
- No co? Czy mogę wiedzieć jak się nazywasz?
- Jestem Anastazja
- Bardzo mi miło pozatym bardzo piękne imię ja jestem Barbara
- Również mi miło
- Czemu jesteś w szpitalu?
- Przewróciłam się na chodniku i zrobiłam sobie sobie coś z biodrem
- Och mamo miałaś na siebie uważać
Podczas gdy oni ze sobą rozmawiali zauważyłam duże podobieństwo Filipa do jego mamy mieli takie same oczy i usta. Pani Barbara też okazała się ciepła i miła osobą, i chyba mnie polubiła
- Dobra dzieci idź Filip zabierz swoją piękną dziewczynę i oprowadź ją po Brukseli
- Dobrze przyjdziemy jutro
- Do widzenia
- Do widzenia skarbie
Wyszliśmy z sali i przystaneliśmy na korytarzu
- Czy ty powiedziałeś twojej mamie że jesteśmy razem?
- Nie
- Ale powiedziała piękną dziewczynę
- Pewnie myślała że jesteśmy razem, no nie gniewaj się, chodź pójdziemy na spacer
- Nie mam ochoty
- No ej - wtedy Fifi objął mnie szczelnie rękoma i pocałował w czoło - teraz idziesz
- No... Fifi
- Nic nie słyszę
Wyszliśmy z szpitalu i udaliśmy się w stronę miejskiego parku.

Kocham cię || Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz