Rozdział trzynasty

316 28 51
                                    

– Jesteś pewna, że nie chcesz z nami iść? Pytałam Gai, czy nie ma nic przeciwko, powiedziała, że byłoby super, gdybyś przyszła na tę imprezę.

Elise pochylała się nad przyjaciółką, która leżała zawinięta w koc i udawała, że czyta książkę. Kris wyglądała na wybitnie obojętną na wszystko, co działo się dookoła niej.

– Dzięki, wolę posiedzieć tutaj. Potrzebuję samotności, a nie imprez i alkoholu. I nie chcę przeszkadzać Josefowi.

Elise sapnęła z frustracją.

Martwiła się o Kerstin coraz bardziej. Od niedzielnej awantury z Marcusem nie wyszła ani razu z mieszkania, nawet na zajęcia. Siedziała w swojej sypialni, słuchała głośnej muzyki, zajadała się lodami, które znajdowały się w zamrażarce, a także uparcie ignorowała liczne telefony od Marcusa.

Elise już nie wiedziała, co robić. Starała się przy niej być, chociaż Kris wydawała się urażona tym, że dowiedziała się o wszystkim jako ostatnia. Wiedziała, że przyjaciółka potrzebowała czasu, ale bała się, że ta sytuacja mogła ją zniszczyć doszczętnie. Chociaż Kerstin tego nie okazywała, była bardzo wrażliwa i na pewno zdrada Marcusa dotknęła ją do żywego.

Elise pamiętała, jak Kris wspierała ją po rozstaniu z Willem – zawsze trzymała jej stronę, nie oskarżając ani razu o to, że to właśnie Elise doprowadziła do rozpadu tego związku. Nawet studiując, dzwoniła do przyjaciółki regularnie i odwiedzała ją, gdy tylko mogła. Z tego powodu Elise wiedziała, że nie mogła zostawić jej samej.

Miała już nawet zrezygnować z wyjścia na imprezę, ale Josef namówił ją tym, że powinna odpocząć. Cały tydzień wracała do mieszkania jak najszybciej, by być przy Kerstin, dlatego należał jej się wieczór na imprezie u Gai. Nawet zasugerował, że i Kris powinna z nimi pójść, ale dziewczyna ciągle odmawiała.

Stojąc tak nad przyjaciółką, Elise poczuła się wyjątkowo bezsilna.

– Nie jesteś zła, że cię zostawiam?

– Daj spokój, El. Musimy od siebie odpocząć, jutro możemy od nowa wkurzać się swoją obecnością.

Nawet kwaśny uśmiech na twarzy Kris nie uspokoił Elise.

Nagle powietrze przeciął ostry dźwięk dzwonka.

– To pewnie Josef po mnie przyjechał – wyjaśniła Elise.

– Baw się dobrze. – Kerstin już nawet na nią nie patrzyła; wsadziła nos w książkę, opatulając się ciaśniej w koc.

Elise westchnęła w duchu i wyszła otworzyć drzwi Josefowi. Uśmiechnęła się na jego widok – wyglądał nienagannie w jasnoniebieskiej koszuli i dopasowanych czarnych spodniach. Tylko włosy, których nie ścinał od kilku miesięcy, opadały mu na kark i zawijały się śmiesznie na ramionach. W rękach trzymał ciepłą puchową kurtkę, którą musiał zdjąć, gdy znalazł się na klatce schodowej.

– Pięknie wyglądasz – przywitał ją z krzywym uśmiechem.

Zaśmiała się, spuszczając wzrok na czarne dopasowane rurki i lejącą się bluzkę w kolorze butelkowej zieleni. Nie miała dzisiaj głowy do przesadnego strojenia się, dlatego wybrała sprawdzony zestaw. Nie przesadzała również z makijażem, bo jedynie wytuszowała rzęsy i pociągnęła usta różowym błyszczykiem. Włosy swobodnie opadały jej na łopatki, jedynie grzywkę upięła do góry, by jej nie przeszkadzała.

– Dzięki, ty też świetnie. Wejdziesz?

– Na chwilę mogę wejść. Jak sytuacja? – Spojrzał znacząco na zamknięte drzwi prowadzące do pokoju Kerstin.

Miłość w OsloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz