Rozdział piętnasty

304 29 120
                                    

Za ten bonusowy rozdział proszę podziękować @panna_Nikt, to ona mnie do niego zmusiła ;) To też mała nagroda za to, że nie było mnie tu tyle tygodni.

______________________________

– To naprawdę miły chłopak – przyznał Mikael, ustawiając samochód na parkingu na dworcu. – Co prawda widziałem go raz w życiu, ale sprawiał wrażenie... odpowiedniego.

– Zgadzam się – zawtórowała mu Theresa. – Cieszę się, że masz takiego przyjaciela.

Elise siedziała z tyłu i marzyła jedynie o tym, by uciec z samochodu, zapakować się do pociągu z przesiadką w Oslo, a potem skupić się tylko na kilkudniowym pobycie w Bergen, zapominając o historii, jaka wiązała się z tym miejscem.

– Na pewno wzięłaś wszystko? – upewnił się tata, pomagając wyciągnąć córce walizkę z bagażnika.

– Wydaje mi się, że tak. Spokojnie, to tylko Bergen, tam jest cywilizacja – zaśmiała się, widząc jego niepewną minę.

– Pamiętaj, że gdyby coś ci się nie podobało, zadzwoń i od razu wsiadaj w pociąg powrotny – powiedział poważnie, jakby naprawdę się przejmował, że Elise mogłaby nie być zadowolona z tego wyjazdu. – No i zadzwoń, jak dojedziesz na miejsce.

Uściskała Mikaela i ucałowała Theresę w oba policzki. Po zapewnieniu, że da sobie radę, ruszyła na peron, by po kwadransie czekania wsiąść w odpowiedni pociąg. Miała ze sobą na szczęście dwie książki, dlatego od razu po zajęciu miejsca otworzyła jedną z nich i spróbowała czytać.

Nie mogła się jednak skupić na literkach układających się w zdania.

Aaron określił Josefa słowem „porządny". Rzeczywiście, trudno było się z tym nie zgodzić – nie przeklinał, był ujmująco miły, zabawny i troskliwy, potrafił zająć się dziećmi (Anna i Inge ciągle o niego pytały, tak spodobała im się zabawa w Indian w prowizorycznym szałasie zbudowanym z koca i krzeseł). Miała problem z nakreśleniem jego wad; może to, że wszystko aż nadto analizował, obserwował, krył wiele myśli i spostrzeżeń.

Trafiła na ideał, a jakoś nie umiała spojrzeć na niego inaczej niż jak na przyjaciela.

Obserwując zmieniający się za szybą krajobraz, zrozumiała nagle, dlaczego nie chciała opuszczać komfortowej strefy przyjaźni.

Josef był kimś stałym w jej życiu. Codziennie tak samo uroczy, tak samo uśmiechnięty, tak samo wspierający i trwający u boku; niezmienny, kochający i wierny.

Gdy wszystko dookoła zmieniało się jak w kalejdoskopie: relacja z Williamem, która każdego dnia wyglądała w jej głowie inaczej, problemy z Kris, tak bardzo osowiałej po rozstaniu z Marcusem, złość na Sofię i Marcusa, rozluźnienie przyjaźni z Aaronem... Tylko Josef w tym wszystkim pozostał taki sam, a Elise bała się go stracić.

Był jej przyjacielem, oparciem w trudnych chwilach, rycerzem w lśniącej zbroi, broniącym Elise przed całym światem, a zwłaszcza Willem.

Gdyby zaryzykowała, gdyby opuściła granice ich przyjaźni, przekroczyła je i nadała nowy sens, mogłaby albo mieć go całego, albo nie mieć go wcale, a ta opcja absolutnie jej nie pasowała.

Nie rozumiała siebie, nie rozumiała intencji Josefa i momentalnie poczuła się wykończona swoimi przemyśleniami szalejącymi po głowie. Wszystko ją przytłaczało, bo tak naprawdę nie czuła się gotowa na nowy związek.

Dlaczego właściwie w ogóle się nad tym zastanawiała?

To tylko Josephine, najlepsza przyjaciółka, towarzyszka kółka fotograficznego, a nie przyszły chłopak.

Miłość w OsloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz