Gdy w poniedziałek zobaczyła na korytarzu Josefa, od razu do niego podeszła. Musiała przeprosić go za wczorajsze zachowanie, chociaż nie wiedziała, jak wytłumaczyć mu to wszystko. Nie chciała wychodzić na histeryczkę, która nie potrafi otrząsnąć się po rozstaniu z chłopakiem po dwóch miesiącach związku będącego właściwie jedynie wakacyjną miłością.
A jednak należały mu się jakieś słowa wyjaśnienia.
Josef wyglądał tak, jakby nie spał całą noc. Miał podkrążone oczy, bladą twarz i zmęczone spojrzenie. Mimo wszystko uśmiechnął się na widok Elise, unosząc prawy kącik ust do góry.
– Cześć – powiedziała powoli, ignorując falę zażenowania, jaka ją zalała. – Możemy pogadać?
– Chętnie, bo wczoraj uciekłaś bez słowa i martwiłem się, czy wszystko w porządku.
Przechylił głowę i wbił w nią nieokreślone spojrzenie.
– To moja wina – powiedział nagle. – Mogłem upewnić się, że chcesz być na tamtych zawodach. Nic by się nie stało, gdybym nie wymyślił tej głupiej niespodzianki. Muszę cię częściej słuchać i szanować to, że wolisz mieć wszystko pod kontrolą. Już teraz rozumiem dlaczego, więc chciałbym cię przeprosić.
To kompletnie ją rozbroiło i zapomniała, co właściwie chciała powiedzieć. Przygryzła wargę i posłała mu niepewne spojrzenie.
– Nie musisz za nic przepraszać – mruknęła, wyłamując palce. – To ja zachowałam się jak wariatka. Powinnam od razu wyjaśnić ci, o co chodzi z tym głupich sprawdzaniem tablic. Ten zawodnik, który wczoraj doznał kontuzji, jest moim byłym chłopakiem. Przeglądałam te wszystkie wiadomości, żeby sprawdzić, jak sobie radzi. Wiem, jak bardzo mu zależało na tych zawodach, dlatego tak przeżyłam wczoraj to, co się stało. Przepraszam, bo postawiłam cię w głupiej sytuacji.
Josef kiwnął powoli głową, nie spuszczając wzroku z Elise.
– Umówmy się, że już nie mamy przed sobą tajemnic, dobrze? – poprosiła. – Żeby znowu nie stało się coś takiego.
– Dobrze. – Uśmiechnął się krzywo, przechylając głowę. Elise odniosła wrażenie, że utkwił wzrok w jej ustach, dlatego szybko zerknęła na czubki własnych butów. – Tylko więcej mnie już tak nie strasz. Wczoraj naprawdę się zmartwiłem, że nieświadomie cię skrzywdziłem, a tego bym nie chciał.
Serce zabiło jej mocno w piersi i podniosła wzrok. Josef wpatrywał się w nią intensywnie.
– Co powiesz na to, żeby dzisiaj się spotkać i poświętować twoje urodziny w inny sposób? Może poszlibyśmy na kolację? Będę zajęty po południu, ale nie powinno mi to zająć dużo czasu.
– Nie wiem. – Przygryzła wargę. – Dzisiaj mam coś ważnego do zrobienia. Możemy umówić się na jutro? Nie mam żadnych kolokwiów aż do czwartku, więc będziemy mogli posiedzieć do późna. Myślałam o obejrzeniu jakiegoś filmu, co ty na to?
– Stoi. – Znowu uniósł prawy kącik ust do góry, jednak uśmiech nie objął jego szarych oczu. – Ale ja go wybieram.
– Okej, ale żadnych horrorów, jasne? – zaśmiała się. – I komedii romantycznych, bo są koszmarnie nudne.
Weszli razem na salę wykładową i zajęli swoje stałe miejsca. Elise zwyczajowo wyjęła zeszyt, ale zrobiła to z przyzwyczajenia, bo wiedziała, że i tak nie będzie nic notować. Czekała ją nierówna walka z nudą i snem.
– Co masz potem? – Josef pochylił się w jej kierunku; od razu poczuła zapach męskich perfum, który ją rozproszył. – To znaczy po wykładach, oczywiście.
CZYTASZ
Miłość w Oslo
RomanceII część „Opowieści z Sandefjord"! *** Jak jedno kłamstwo może wpłynąć na dwójkę kochających się ludzi? Elise wie, że musi zostawić za sobą przykre wydarzenia i w końcu ruszyć do przodu, dlatego wyjeżdża na studia do Oslo, w którym ma szansę na leps...