Rozdział trzeci

296 27 18
                                    

Elise obudziła się tuż przed ostrym dźwiękiem budzika. Wpatrywała się nieprzytomnie w biały sufit i starała sobie przypomnieć, gdzie się znajduje. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to nowy pokój w nowym mieszkaniu w nowym miejscu. Przesunęła wzrokiem po jasnych meblach i od razu zatęskniła za swoim pokojem w domu w Sandefjord.

Podniosła się, słysząc skrzypnięcie materaca. Zwlekła się z łóżka, przetarła zaspane oczy i podeszła do drzwi balkonowych. Nie miała najmniejszej ochoty wychodzić na zewnątrz, by uchwycić magiczne momenty miejskiego poranka. Szare niebo, ciemne budynki i zgiełk, jakiego spodziewała się po otwarciu drzwi, sprawiły, że jeszcze bardziej odczuła to, że za oknem nie rozciągało się morze.

Oslo było surowe. Chłodne, bezpłciowe i zbyt zatłoczone, by móc się w nim zrelaksować. Gdyby Elise chciała odpocząć, nie mogłaby wyjść z kocem na plażę pod domem, tylko musiałaby się udać do najbliższego parku, licząc na to, że nikt jej tam nie przeszkodzi, albo wybrać się nad zabetonowane wybrzeże. To były słabe opcje.

Im dłużej tu przebywała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że nie nadawała się do życia w wielkim mieście wśród tłumu ludzi.

Po ubraniu się w gruby sweter i dopasowane dżinsy, przeczesaniu włosów sięgających ramion i porannej toalecie przeszła do niewielkiej kuchni, w której zastała Kerstin siedzącą przy okrągłym stoliku z kubkiem mocnej kawy w ręce.

– Myślałam, że tylko ja tak wcześnie wstaję – powitała ją, z namysłem przyglądając się przyjaciółce.

Nie miała zbyt pewnej miny.

– Coś się stało?

– Jestem beznadziejną dziewczyną – powiedziała Kris, nawet nie podnosząc wzroku znad kubka. – Zniszczę swój związek z chłopakiem, którego kocham, bo nie jestem w stanie przeżyć myśli, że ma jakieś koleżanki. Chcę mieć go na wyłączność, chociaż sama cenię sobie wolność. To popieprzone, co nie? – Wreszcie spojrzała na Elise, marszcząc brwi.

– Nie jestem specem od związków. – Elise wzruszyła ramionami. – Ale musisz z nim pogadać. I nie, nie krzyczeć na niego, a spokojnie porozmawiać – dodała pośpiesznie, widząc, że Kerstin już się prostuje, by zaoponować. – I nie wciągaj mnie w to. Nie wypominaj mu, że był we mnie zakochany, bo wydaje mi się, że cała nasza trójka wolałaby o tym zapomnieć.

Kris westchnęła ciężko.

– A ty, El? Jak emocje przed pierwszym dniem na zajęciach?

– Jeśli dotrę tam na czas i w jednym kawałku, to wszystko okej. – Elise przygryzła wargę. – Wyjdę godzinę przed czasem, żeby dać sobie chwilę, jeśli miałabym się zgubić. Trochę przerażają mnie ludzie, ale w sumie jest dobrze.

– Spodoba ci się, zobaczysz. Jesteś stworzona do bycia psychologiem.

Uśmiechnęły się do siebie w tym samym momencie.

Elise zaparzyła sobie mocną herbatę i usmażyła jajecznicę ze szczypiorkiem. Pogadała trochę z Kerstin, zręcznie omijając temat jej związku z Marcusem, pomarudziła na stres związany z pierwszymi zajęciami i pozmywała naczynia.

– Trzymam kciuki, że się dogadacie – powiedziała w kierunku Kris, zakładając na siebie wełniany płaszcz i biorąc do ręki torebkę wypchaną książkami i zeszytami. – A jeśli już macie się kłócić, to kiedy nie będzie mnie w domu.

– Dzisiaj zajmij się uczelnią – poradziła jej Kerstin. – Połamania nóg czy coś. Ach, i jeśli spotkasz jakiegoś przystojnego przyszłego psychologa, zagadaj i daj mu swój numer.

Miłość w OsloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz