Rozdział dwudziesty trzeci

306 29 11
                                    

Luty płynnie przeszedł w marzec.

Elise nie zauważała zbyt dobrze zmian zachodzących w przyrodzie. Skupiała się na swojej egzystencji, na próbie przetrwania kolejnych dni bez Josefa. Zbierała się wciąż na odwagę, by jakoś skontaktować się z Willem, ale wiedziała, że ostatnio pogrzebała swoje szanse na naprawienie tej relacji.

Zwyczajnie wstydziła się stanąć z nim twarzą w twarz i przyznać, że popełniła tak wiele błędów. Że go okłamywała, że rozegrała to wszystko zwyczajnie źle, że ośmieszyła się pomysłem ze ślubem...

I wciąż nie pozbierała się po odejściu Josefa.

Nie chciała się tłumaczyć Williamowi.

Zresztą na uczelni musiała nadrobić zaległości z dni, w których jej nie było. Nauką zapychała cały wolny czas, by nie myśleć o tym, jak czuła się z tym wszystkim samotna. Nawet z Kerstin ostatnio nie potrafiła się dogadać; zniosła kilka kłótni z nią o Sofię i Marcusa. Elise próbowała namówić przyjaciółkę na rozmowę z byłym chłopakiem i może jakieś wyjaśnienia; Kris odbierała to jako zdradę i chęć upodlenia jej.

A Elise naprawdę chciała dobrze. Sytuacja między jej przyjaciółmi nie wyglądała najciekawiej i miała jej już serdecznie dosyć, tym bardziej że znajdowała się w jej centrum. To ona pocieszała Kerstin, gdy ta płakała wieczorami, zajadając się lodami; to ona pisała z Marcusem i próbowała wyperswadować mu głupie pomysły ponownego zdobywania Kris; to ona rozmawiała co kilka dni przez telefon z Sofią, wysłuchując, ile przytyła i co musi teraz jeść.

Chociaż z drugiej strony ta sytuacja pozwalała jej na moment zapomnieć o żałobie po Josefie i trudnej relacji z Williamem.

Żeby jakoś ułatwić sobie to wszystko, zrezygnowała z kółka fotograficznego. Mimo tego wciąż utrzymywała kontakt z Gaią Arnoni; wymieniały się co jakiś czas wiadomościami, co słychać u tej drugiej. Elise czuła, że chociaż niespecjalnie się przyjaźniły, to Gaia bardzo martwiła się o nią po śmierci Josefa.

Z powodu nadmiaru wolnego czasu w piątkowe popołudnia odwiedzała Aarona, najczęściej umożliwiając w ten sposób bratu wyjście z żoną na randkę.

Tego dnia jednak Espen gorączkował, więc Ingrid i Aaron siedzieli w domu. Elise pochylała się nad parującą zieloną herbatą, patrząc uważnie na brata. Miał podkrążone oczy z niewyspania, bo w nocy Espen dał im popalić. Ingrid właśnie go usypiała w drugim pokoju.

– Co powiedział lekarz? – spytała, opierając się o łokieć.

– Że leki powinny pomóc. – Wzruszył ramionami. – Mam nadzieję, że zbiją mu tę gorączkę, bo jeśli do jutra się nie uspokoi, będziemy musieli pojechać do szpitala...

Elise przygryzła wargę; martwiła się o bratanka, w końcu miał niecały rok i takie choroby wirusowe przechodził dosyć ciężko. Tym bardziej że widziała, jak Aaron i Ingrid byli już zmęczeni ciągłym płaczem i złym samopoczuciem synka. Zastanawiała się nawet, czy u nich nie przenocować, to pomogłaby im w opiece nad małym.

– A ty, Else?

Patrzył na nią czujnie.

Zachciało jej się płakać.

– Jestem wykończona. – Wzruszyła ramionami. – Na studiach dają nam popalić, zresztą ominęłam trochę zajęć i do dzisiaj to nadrabiam... Kris się na mnie wkurza, bo próbowałam ją przekonać do rozmowy z Marcusem, więc prawie wcale nie gadamy.

– Wiesz, że potrzeba na to czasu? – Patrzył na nią z narastającą troską. – Że naleganiem nic nie wskórasz? Ona musi się oswoić z tym wszystkim. Została zraniona przez kogoś, kogo kochała. Nie można oczekiwać, że nagle zdecyduje się na rozmowę z nim. Sama mówiłaś, że po tym, jak przyszła do was Sofia, nie wyszła z pokoju przez trzy dni. Kerstin jest bardziej wrażliwa, niż nam się wydaje.

Miłość w OsloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz