Rozdział pierwszy

796 32 26
                                    

Głośna muzyka buzowała w całym pomieszczeniu, powodując powstawanie gęsiej skórki i dziwacznych wibracji w klatce piersiowej. Elise wypiła duszkiem lemoniadę z soku jabłkowego i ananasowego, zwalczając w sobie usilnie chęć ucieczki.

Przecież nie znosiła ani imprez, ani tańców, ani barów, ani alkoholu... A jednak tu siedziała na obitej czerwonym materiałem kanapie, w krótkiej sukience, butach na obcasie i śmiesznie upiętych przez Kerstin włosach i mimowolnie tupała nogą w rytm uciążliwego techno. Obserwowała kiwających się na parkiecie ludzi, od których odbijały się kolorowe światełka lampy dyskotekowej, z rozbawieniem zauważając, że nie widać ich stóp, bo tuż nad podłogą unosił się sztuczny dym.

– Elise! – pisnęła Kris, która wyłoniła się nagle z tłumu i zaczęła machać do przyjaciółki. – Dlaczego nie tańczysz?! Jest świetnie!

Rozchichotana i kompletnie pijana wpadła w ramiona Marcusa, który zaśmiał się na to i pocałował ją siarczyście w usta. Elise na ten widok uniosła wysoko brwi, wciąż nie dowierzając, że Kerstin i Marcus zostali parą, chociaż minęło już pół roku, odkąd jej to radośnie oznajmili.

– Też bym się stąd urwała – przyznała Sofia Holt, siadając obok i zakładając nogę na nogę. Również miała na sobie krótką sukienkę, buty na obcasie i śmieszną fryzurę, ale wyglądała jakoś dostojniej i zgrabniej od Elise. – Mają tu jednak świetne drinki. No i tylko raz do roku można świętować powrót na uczelnię. – Uniosła w geście toastu swoje mojito i pociągnęła duży łyk ze szklanki.

– Nie przeraża cię to? – spytała niepewnie Elise, zerkając na koleżankę z ukosa.

Makijaż Sofii zdążył się już nieco rozmazać, ale nawet lekko pijana, z błyszczącymi oczami, wyglądała jak zwykle olśniewająco. Elise zastanawiała się, jakim cudem – studiując informatykę, gdzie współczynnik feminizacji był niezwykle niski – nie znalazła sobie jeszcze chłopaka. Jedynym rozsądnym powodem mógł być fakt, że Sofia ciągle się uczyła i powtarzała, że nie może angażować się w związek, który pewnie przekreśliłby całą jej karierę.

– Jestem podekscytowana. – Wzruszyła ramionami, chichocząc, jakby coś ją bardzo rozbawiło. – Dostałam niedawno list z Harvardu. Wiesz, że mam szansę wyjechać na cały drugi semestr na wymianę? I to zupełnie za darmo!

– To drugi koniec świata – wymamrotała Elise.

– I świetna okazja, by podszkolić angielski i nauczyć się wielu rzeczy od najlepszych informatyków na świecie. Po takim roku zostanę chyba hakerem stulecia. W ogóle dlaczego ty nic nie pijesz? Sączysz tylko ten soczek i gapisz się na wszystkich. Błagam, zacznij świętować nowy okres w życiu! Idziesz na studia, a masz minę, jakbyś wybierała się na pogrzeb.

– Jesteś pijana – westchnęła Elise, przygryzając wargę. – I gadasz głupoty. Wiesz, że dzisiaj robię za kierowcę, od tańców kręci mi się w głowie i jestem przerażona jutrzejszym wyjazdem do Oslo. W sumie najchętniej bym stąd uciekła, ale wiem, że ktoś musi trzymać włosy Kris, kiedy zacznie wymiotować, a i muszę odstawić ciebie i naszą zakochaną parę do domu. Więc dzięki, ale mój soczek mi wystarczy.

– Powiedziałabym, że jesteś sztywna, ale wiem, że to nieprawda. Zobaczysz, że cię rozkręcimy w stolicy! – zachichotała Sofia.

Elise wywróciła oczami, wyciągając telefon. Z przyzwyczajenia weszła w aplikację z najnowszymi wiadomościami sportowymi, ale dzisiaj nikt nie napisał nic o lekkoatletyce ani zbliżających się mistrzostwach Norwegii. Westchnęła ciężko, przenosząc znowu wzrok na Sofię, która machnęła do kelnera, by doniósł jej alkohol.

– Pisałam niedawno z Willem – podjęła nieoczekiwanie Sofia, patrząc na Elise wyjątkowo trzeźwo. – Niewiele, bo niewiele, ale dowiedziałam się, że ciągle trenuje.

Miłość w OsloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz