Rozdział dziesiąty

267 27 22
                                    

Will: nie przeszkadzam?

Elise: Nieee spokojnie. Jak się czujesz ?

Na odpowiedź czekała niecałą minutę.

Will: jak ktoś, kto jutro może stracić szansę na karierę ;) a tak na poważnie, to trochę się stresuję.

Nie wiedziała, co odpisać, więc wygasiła telefon. Kiedyś marzyłaby o takiej chwili, o tym, żeby William szukał z nią kontaktu; teraz źle się czuła z faktem, że pisał do niej ktoś, kto miał dziewczynę. Ten mały szczegół wszystko pozmieniał w ich relacji.

Serce podeszło jej do gardła, gdy telefon ponownie zadzwonił.

Will: przepraszam za dzisiaj. nie chciałem, żebyś dowiedziała się wszystkiego w ten sposób.

Elise: Nie rozumiem o czym mówisz

Will: o Katii

Wzniosła oczy do góry.

Elise: Nie musisz mi się tłumaczyć. Masz prawo spotykać się z kim chcesz

Czy nie zabrzmiało to zbyt ostro? Zresztą jakie to miało teraz znaczenie? William spotykał się z Katią, nic więcej się nie liczyło.

Will: przyjdziesz do mnie jutro? z samego rana mam zabieg, po południu powinienem już czuć się lepiej.

Powstrzymała się, by nie zapytać, co w takim razie z Katią i czy to nie ona powinna przy nim być. Coś jednak nie pozwoliło jej tego zrobić. Wstrzymała oddech.

Elise: Dobrze. Trzymam kciuki żeby jutro wszystko dobrze poszło.

Nie chciała już ciągnąć tej rozmowy. Serce waliło jej jak dzwon, bo pomyślała sobie nagle o tym, że może spotkać Katię, a raczej nie zniosłaby drugi raz widoku dziewczyny trzymającej Williama za rękę.

Telefon znowu zabuczał.

Will: dziękuję. nie mogę się doczekać

Przygryzła wargę i przesunęła dłonią po twarzy. Zaczęła żałować, że w ogóle odpisała Willowi na wiadomość i że zgodziła się go odwiedzić. Czuła, że nie mogło wyniknąć z tego absolutnie nic dobrego.

~*~

Następnego dnia na zajęciach Elise niewiele uważała, bo jej myśli krążyły wokół operacji Williama oraz trudnej sytuacji między Kris, Marcusem a Sofią.

Rano nie natknęła się na żadne z przyjaciół, co przyjęła z prawdziwą ulgą. Bała się, jak mogłaby zareagować na widok Marcusa, z którym tak naprawdę nie chciała mieć na razie do czynienia. Martwiła się o Kerstin i o to, jak mogłaby znieść informację, że Sofia najprawdopodobniej była w ciąży z jej chłopakiem.

Gdy wsiadała do autobusu, zaczęła panikować, że operacja Willa nie powiedzie się, że nie odzyska sprawności w nodze, że będzie musiał pożegnać się z karierą, na którą pracował tyle lat.

Czekała również na telefon od Sofii. Miała cichą nadzieję, że jej ciąża okaże się fałszywym alarmem, ale jeśli aż trzy testy ją potwierdziły, to szczerze wątpiła, by ta sprawa skończyła się tylko na panice. Nawet nie chciała myśleć, jaką decyzję podejmie Sofia i jak rozegrają to z Marcusem. Nie można było też zapominać w tym wszystkim o Kerstin, która w całym trójkącie stanowiła najbardziej pokrzywdzoną osobę.

Brakowało jej też Josefa. Miała nadzieję, że spotka go w przerwie między zajęciami, bo okienka im się pokrywały, że z nim porozmawia i ustali szczegóły ich wyjazdu do Sandefjord. Potrzebowała go bardziej niż zwykle, bo jego obecność stanowiła prawdziwą odskocznię od problemów, z którymi ostatnio się borykała.

Miłość w OsloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz