How to get away with a murder.

2.6K 134 85
                                    

ROZDZIAŁ VI

Minął już jakiś czas, od kiedy Ann zamieszkała na Baker Street 221b. Zaaranżowała już swój pokój i czuła się swobodnie w domu detektywa. Sherlock wciąż się do niej nie przyzwyczaił i czasami zwracał się do niej imieniem Watsona.

Sam doktor był zajęty swoją ciężarną żoną i nie miał zbyt wiele czasu dla Holmesa. Mężczyzna źle to znosił, jednak udawał, że wszystko gra. Wolf chciała z nim o tym porozmawiać, ale nie wiedziała jak, więc po prostu tego nie robiła.

To był dzień jak każdy inny. Ann wstała, przeciągnęła się, rozsunęła rolety i spojrzała na Baker Street. Wyciągnęła z szafy swoje stare, umazane farbą jeansy i białą koszulkę ze startym już napisem. Z tego, co wiedziała, Sherlock nie zaplanował na dziś rozwiązywania jakiejś wyrafinowanej sprawy, dlatego stwierdziła, że będzie dzisiaj malować. Wyciągnęła swoje płótna, farby i pędzle. Sztalugę ustawiła pod oknem i położyła na niej płótno. Już jej pędzel muskał tkaninę, jednakże w ostatniej chwili zrezygnowała. Nie miała weny. Nigdy jej się to nie zdarzało, bo dziewczyna miała sto pomysłów na minutę. Tym razem jednak nic ciekawego nie wpadało jej do głowy. Nagle usłyszała najpiękniejszy dźwięk na świecie.

Skrzypce.

Wiedziona melodią podeszła do drzwi salonu. Uchyliła je delikatnie i zajrzała do pomieszczenia. Sherlock stał tyłem. Wślizgnęła się do środka i usiadła na fotelu. Pochłonięty grą na instrumencie mężczyzna, nie zauważył jej obecności. Ann umościła się wygodnie na siedzeniu i wsłuchała w dźwięki płynące ze skrzypiec.

Holmes grał jakąś balladę. Ann wyobrażała sobie, że skomponował ją jakiś nieszczęśliwie zakochany chłopak. Opowiadał o szczęśliwych, a zaraz potem o tragicznych wydarzeniach w jego życiu, które go ukształtowały. Niemal czuła ból mu towarzyszący. Już miała wymyślać ciąg dalszy historii swojego bohatera, gdy nagle muzyka urwała się gwałtownie. Ann otworzyła oczy ze zdziwienia. Usta miała lekko rozchylone, a policzki zaróżowione, jakby po długim biegu.

- Dlaczego przestałeś? - zapytała zachrypniętym głosem.

- Bo nie mam pomysłu na dalszą część tego utworu - odparł, odkładając skrzypce. Ann była w lekkim szoku, że detektyw sam komponuje. Wiedziała, że potrafi pięknie grać, bo nieraz budziły ją różnorakie przegrywki, ale nigdy by nie pomyślała, że niektóre z nich mogą być dziełem detektywa.

- Wow - wydusiła. - Fajny kawałek. - momentalnie zaczerwieniła się. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Albo przybić sobie piątkę z czołem. Krzesłem. Jak mogła skomentować coś tak pięknego tak pospolitymi słowami.

- Hah dziękuję - zaśmiał się Sherlock. - Ciasteczko? - wskazał na tackę ze śniadaniem przyniesioną przez (Nie) Gosposię panią Hudson. Oczywiście śniadanie było nietknięte, jednak ciasteczek zostało tylko kilka, a miska z nimi zapewne była wypełniona po brzegi.

- Chętnie.

Po południu Ann stwierdziła, że musi przyzwyczaić Sherlocka do siebie. Zaproponowała mu więc wspólne oglądanie jakiegoś serialu lecącego właśnie w telewizji. Pech chciał, że nie było nic ciekawego. Ann przeszukała Netflixa i znalazła coś, co mogłoby zainteresować Holmesa.

,,Sposób na morderstwo''.

- Sherl, chyba mam coś, co ci się spodoba - zawołała detektywa, który robił popcorn w kuchni.

- Jak mnie nazwałaś?

- Sherl? - spojrzała na niego lekko zdziwiona.

- Nie rób tego więcej. Jestem Sherlock, a nie ,,Sherl'' - obruszył się.

- Okay, okay. Popatrz, co znalazłam. Może obejrzymy?

- Czemu nie.

Pierwsze kilka odcinków, Ann zastanawiała się, czy ten serial jest dokładnie obmyślony, czy twórcy wymyślają co chwila coś nowego i dorzucają do fabuły, wplatając to idealnie, kreując spójną całość. Sherlock był oczarowany serialem, bo jak na razie jako jedyny sprawił, iż zaczął powątpiewać w swój geniusz. Za każdym razem, gdy wskazywał na mordercę, okazywało się, że to ktoś inny.

- To na pewno Sam! Tylko on miał racjonalny motyw. Nie chciał dziecka i ją zabił - mówił Sherlock, żywo gestykulując.

-A mnie się wydaje, że to jednak Rebecca. Była zazdrosna o Lilę i zabiła w afekcie. Poza tym widać, że jest typkiem...typiarą spod ciemnej gwiazdy.

- Och no jasne! Od razu zwalmy wszystko na narkomanów - zbulwersował się mężczyzna. - Przecież to oni odpowiadają za całe zło tego świata.

Ann zaczęła się śmiać. Nie mogła uwierzyć, że wieczór filmowy może wyjść tak dobrze.

- No dobra, bo się pokłócimy. Może jakiś horrorek na zgodę? - zaoferowała.

- Nie widzę sensu. Filmy grozy w ogóle mnie nie przerażają. Wszystkie te duchy, demony i inne potwory w nich występujące są zbyt irracjonalne, by w nie uwierzyć.

- To obejrzyj, żeby pośmiać się z mojej reakcji. Każdy mój chłopak, jakiego miałam, tak robił.

- Bierzesz mnie za swojego chłopaka? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.

- Zwariowałeś. Z tobą nie da się być - palnęła. Było już za późno by to odwołać, czy zareagować nerwowym śmiechem. Widziała jak twarz mężczyzny, zmienia się z wesołego uśmiechu, na grymas smutku. - W sensie... Nie zrozum mnie źle...

- Nie zrozumiem, bez obaw. Wiesz co, chyba nie mam ochoty na dalsze oglądanie. Pójdę do siebie. - zaczął się podnosić.

- Sherlock przepraszam. Nie miałam nic złego na myśli - tłumaczyła się.

- Nie jestem na ciebie zły. Po prostu uświadomiłaś mi coś. Dobranoc. - z cichym skrzypieniem zamknął drzwi, opuszczając pokój.

- Dlaczego jesteś taką idiotką Wolf? - westchnęła Ann i schowała twarz w dłoniach.

Polecam serio serial how to get away with a murder. Jestem dopiero na 3 sezonie, ale jestem w nim zakochana od niemal pierwszego odcinka :3

My name is Sherlock HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz