Rozdział dedykowany @wyjazd1 , dziękuję za zwrócenie mi uwagi na ten drobny szczegół, który mogę wpleść w fabułę .
ROZDZIAŁ XXII
Przez następne dwa dni stan Ann bardzo szybko się polepszał. Sherlocka niezmiernie to cieszyło. Spędzał w szpitalu niemalże każdą chwilę, a lekarze z trudem wyrzucali go późnymi wieczorami, grubo po czasie odwiedzin. Mężczyzna wtedy kiwał głową, mówiąc, że już się zbiera, co zazwyczaj robił po godzinie czy dwóch.
Nadszedł wreszcie dzień wybudzania dziewczyny ze śpiączki farmakologicznej. Holmes od początku mówił lekarzom, że zamierza być podczas całego procesu. Myślał, iż będzie to spektakularne wydarzenie, jednak medycy po prostu przestali podawać jej leki usypiające.
- I co? Teraz czekamy, aż się sama obudzi? - zapytał lekko podenerwowany.
- To chyba oczywiste. - lekarz wyszedł poirytowany na korytarz, mrucząc jakieś nieprzychylne określenia w stosunku do Sherlocka. Przez te kilka dni personel szpitala zdążył go już znienawidzić. Detektyw męczył ich ciągłymi pytaniami dotyczącymi Ann. Po pewnym czasie medycy zaczęli go, po prostu ignorować.
Sherlock usiadł zrezygnowany, przy śpiącej Ann. Delikatnie przeczesał jej włosy palcami. Jego ręka powędrowała na jej twarz. Zaczął ją w zamyśleniu gładzić po policzku. Zastanawiał się, co zrobi, gdy dziewczyna wreszcie raczy się obudzić. Kompletnie nie wiedział, na czym stoją.
,, Jesteś dupkiem."
Te słowa wróciły nagle do mężczyzny. Gwałtownie zabrał rękę od dziewczyny. Przypomniał sobie, że przecież ona jest wciąż na niego zła, a ten gest mogłaby odebrać bardzo agresywnie, gdyby się obudziła.
Wyszedł z sali, aby napić się kawy i przemyśleć kilka rzeczy.
Ann otworzyła oczy, po czym ponownie je zamknęła.
Słodki Jezu. Czemu tu jest tak jasno?
Przez chwilę starała się przypomnieć, gdzie jest i jak się tu znalazła. Nagle usłyszała czyjeś kroki. Ponownie podjęła walkę z własnymi powiekami, żeby zobaczyć, kto ją odwiedził. Gdy tylko jej się udało, zobaczyła Sherlocka. Holmes nie patrzył na nią. Był zajęty piciem kawy. Nagle wydał z siebie głośny syk, spowodowany poparzeniem języka gorącym napojem.
- Gorąca? - chciała powiedzieć, jednak jedyne co była w stanie wypowiedzieć to ciche chrypnięcie, którego raczej nie da się porównać do żadnego słowa. Wystarczyło to jednak, żeby przyciągnąć uwagę detektywa. Spojrzał w jej stronę, po czym doskoczył do jej łóżka.
- Ann! - nie mógł powstrzymać swojej radości. Złapał ją za rękę i ucałował. Zanim zdążył pomyśleć. nachylił się i pocałował ją w usta.
Dziewczyna była zaskoczona, więc nie oddała tego krótkiego pocałunku. Kiedy doszło do niego, co zrobił, zarumienił się gwałtownie, co wywołało cichy chichot Ann. Sherlock usiadł na krześle.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Chyba dobrze. - wyszeptała. - Możesz mi powiedzieć, co to do cholery było? Od kiedy się całujemy co? - uśmiechnęła się łobuzersko.
Sherlock chciał już się wytłumaczyć, jednak od odpowiedzi uratował go lekarz, który wszedł do sali.
- Widzę, że wreszcie się pani obudziła. Pani chłopak nie dawał nam spokoju. - westchnął. Ann zmarszczyła lekko brwi. - Potrzebujemy pani danych osobowych, bo wcześniej nie było czasu na ich wypełnianie. Zostawiam tutaj formularze, niech on pani pomoże - wskazał na Sherlocka. - Gdyby coś się działo, proszę mnie poinformować.
John pomagał właśnie pakować torbę swojej żony, która trzymała na rękach ich malutką córeczkę. Watson spojrzał w ich kierunku i z zachwytem przyglądał się głaszczącej dziecko po głowie, Mary. Uśmiechała się do dziewczynki, która cicho pochrapywała. Oboje zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia. Mimo że była cała pomarszczona i nie prezentowała się zbyt dobrze, to dla nich była ósmym cudem świata.
- Idź może sprawdzić, jak trzymają się Sherlock i Ann, a ja dokończę się pakować. - powiedziała Mary, odkładając dziecko na przewijak.
Watson pokiwał głową i ruszył w stronę sali, gdzie leżała Ann. Dochodząc pod drzwi, usłyszał rozmowę detektywa z asystentką.
- Chcesz mi opowiedzieć, co się tam działo? - zapytał Sherlock.
- Chyba jeszcze nie jestem gotowa, wiesz. Daj mi się przyzwyczaić do nowej sytuacji, dobrze? - odpowiedziała.
John stwierdził, że to niegrzeczne podsłuchiwać, więc postanowił wejść do środka. Ann siedziała na łóżku, a detektyw na fotelu przy oknie.
- Witaj Ann. Świetnie wyglądasz. - John wyszczerzył zęby w jej stronę.
- Dziękuję. ty też promieniejesz. Sherlock mówił, że Mary urodziła. Jak będziecie wychodzić, to zahaczcie o mój oddział i pokażcie mi ją.
- Z miłą chęcią. Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. Lekarze są zdziwieni, że tak szybko doszłam do siebie. Poza tym mam do ciebie pytanie z dziedziny medycyny - mężczyzna kiwnął głową, na znak, że chętnie zaspokoi jej ciekawość. - czy podczas śpiączki można poczuć bodźce zewnętrzne?
- Raczej nie. Na tym polega cały myk, żebyś nic nie czuła.
- Hm. To dziwne - Sherlock pobladł lekko, co nie uszło uwadze dziewczyny. - Miałam bardzo dziwny sen - naglące spojrzenie Holmesa nakłoniło ją do dalszej opowieści. - byłam w jakimś zamku. Na tronie siedział Moriarty i krzyczał, że nigdy się z niego nie wydostanę. W pewnym momencie jednak usłyszałam głos Sherlocka. Mówił do mnie różne miłe rzeczy, nie do końca pamiętam, co mówił, ale wiem, że zrobiło mi się miło. Potem zabolała mnie bardzo noga, a na końcu poczułam delikatny chłód w okolicach klatki piersiowej.
- Może masz tak samo genialny umysł, co Sherlock? - zastanawiał się John. - Z tego, co opowiadasz, dokonałaś niemożliwego. Nie da się czuć czegokolwiek w stanie śpiączki, jednak ty zachowałaś swój mózg nie do końca odcięty od świata zewnętrznego.
- Była raz taka sytuacja - w końcu Sherlock zabrał głos. - kiedyś wróciłem późno ze Scotland Yardu, a ty spałaś na stole w kuchni. Zadałem ci kilka pytań, a ty odpowiedziałaś na nie w sposób logiczny. Zapomniałem cię o to zapytać. - zwrócił się do Watsona.
- No więc najwidoczniej, twój mózg nigdy nie odcina się w pełni podczas snu. Fascynujące! - wykrzyknął John.
CZYTASZ
My name is Sherlock Holmes
Fanfiction- Po prostu powiedz mi do cholery, gdzie ona jest! - Sherlockowi puściły nerwy. - Sherlocku, czyżbyś się o nią martwił? - mężczyzna zaśmiał się szyderczo. - Spokojnie, postawię jej piękny nagrobek. - Gdzie ona jest. - wycedził przez zaciśnięte zęby...